"Radni Kraśnika zostali oszukani". Ekspert tłumaczy kuriozalne głosowanie ws. 5G
– Czy chcemy mieć takie życie, w którym nie da się zapłacić smartfonem, albo sprawdzić w internecie rozkładu jazdy? Czy jesteśmy gotowi na to, by nie oglądać seriali na komórce i nie słuchać muzyki? Bo do tego potrzebujemy coraz szerszej internetowej autostrady, czyli 5G – mówi naTemat Witold Tomaszewski, p.o. rzecznika Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Jego zdaniem radni Kraśnika, którzy poparli zakaz stosowania sieci 5G na terenie gminy, zostali oszukani.
Witold Tomaszewski: Miałem wrażenie, że radni to ludzie, którzy naprawdę troszczą się o życie i zdrowie mieszkańców, ale dali się zwieść fake newsom i emocjom, zamiast sięgnąć po wiarygodne źródła. Proszę wybaczyć, ale pani Justyna Czarnota z fundacji Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Przeciwdziałania Elekstroskażeniom "Prawo do życia", inspektorka ds. finansowych w jednym ze starostw, takim źródłem w tej sprawie nie jest.
Podczas sesji padło z jej ust wiele niepopartych badaniami stwierdzeń, od których włos się jeży na głowie. Co drugie zdanie zawierało same emocje lub wręcz kłamstwa. Na przykład teza, że teraz umiera w Polsce rocznie więcej ludzi niż podczas II wojny światowej, rzekomo przez sieć 5G. Przecież to nieprawda, łatwo to sprawdzić. W czasach II WŚ było to milion osób rocznie, a teraz prawie 3 razy mniej, bo 370 tys., i ani jeden zgon nie był wywołany tą technologią. I takie przykłady można mnożyć…
To środowisko kilkudziesięciu anonimowych organizacji i osób, które jest nieprzekonywalne. Nie przyjmują argumentów naukowych, wiedzą lepiej niż badacze, choć sami nie mają żadnych kompetencji w tej dziedzinie. Uświadamianie ich nie ma sensu.
Jak pan myśli, skąd się bierze ta nieprzemakalność?
Nie chcę schodzić na aspekty psychologiczne, bo to z kolei nie moja działka. Myślę, że część aktywistów w to wierzy, a inni zrobili sobie z tego sposób na życie. Zarabiają na tym, że wywołują lęk przed siecią 5G.
Oferują jakieś cudowne ubrania i medykamenty, oczywiście horrendalnie drogie, które mają przed nią chronić. Ciekaw jestem, czy śmieją się z naiwnych, których naciągają na te wymysły. W każdym razie jest to małe, ale krzykliwe grono, które próbuje blokować niezbędne inwestycje, czyli stawianie masztów 5G.
Przeczytaj też: "Sieć 5G to ludobójstwo na Polakach". Fizyk rozprawia się z idiotyczną teorią spiskową
Co to jest sieć 5G?
To kolejny etap ewolucji technologii przesyłu danych internetowych na nasze smartfony. Teraz mamy 4G – można to porównać do autostrady Warszawa – Łódź. Ma dwa pasy, często się zapycha, kierowcy ją przeklinają. Dobudowywany jest właśnie trzeci.
Sieć 4G to teraz taka droga z dwoma pasami, a 5G to tak, jakbyśmy dobudowali do niej kilka pasów po to, by rozładować ruch, który co rok zwiększa się o kilkadziesiąt procent. Jeśli tego nie zrobimy, będziemy stać w korkach, czyli wracając do internetu, smartfon będzie nam coraz częściej i coraz dłużej mulił.
Czyli bez sieci 5G da się żyć.
Pytanie brzmi, czy chcemy mieć takie życie, w którym nie da się zapłacić smartfonem, albo sprawdzić w internecie rozkładu jazdy. Czy jesteśmy gotowi na to, by nie oglądać seriali na komórce i nie słuchać muzyki. Bo do tego potrzebujemy coraz szerszej internetowej autostrady.
Przeczytaj też: Byłem u stóp wypasionej wieży 5G. Żyję, ale spodziewałem się czegoś innego
Może mieszkańcy Kraśnika są na to gotowi?
Przypomnę, że głosowali radni, a nie mieszkańcy, To nie było referendum. A rzeczywistość jest taka, że plany postawienia gdzieś masztu 5G biorą się właśnie stąd, że w danym rejonie rośnie zużycie danych internetowych.
Dla mieszkańców miast i regionów, którzy nie chcą mieć masztów 5G, mam jedną radę: wyłączcie na kwartał smartfony, przestańcie korzystać z internetu. Nikt nie będzie jechał stawiać masztu za pół miliona złotych tam, gdzie nie ma zapotrzebowania na dane.
Pani Czarnota przekonywała, że ona ze smartfona nie korzysta.
Ona być może nie, ale dane nie kłamią: w Polsce, w tym w Kraśniku, rośnie zapotrzebowanie na przesył danych. Każdy, kto zapozna się z wiarygodnymi źródłami wie, że sieć 5G nie tylko nie naraża naszego zdrowia, ale wręcz ratuje życie.
W jaki sposób?
Przede wszystkim normy dopuszczalnego pola elektromagnetycznego są bardzo wyśrubowane i wyznaczone przez WHO. Światowa Organizacja Zdrowia ustaliła, że jest to 10 W/m2, choć bezpiecznie jest nawet przy 50 W/m2.
Poza tym dzięki 5G już dosłownie ratowane jest ludzkie życie. Ratownicy z karetek mogą przesyłać do szpitala szczegółowe dane o stanie pacjenta właśnie dzięki 5G. Lekarze mają informacje ze sprzętu medycznego z karetki jeszcze zanim chory pojawi się na oddziale.
Kolejny przykład: w odległe rejony Szwecji wyjeżdżają mammobusy, w których kobiety są badane pod kątem raka piersi. Mammogramy są wysyłane w wysokiej rozdzielczości właśnie dzięki sieci 5G do oddalonego o kilkaset kilometrów szpitala, gdzie dyżurny lekarz sprawdza, czy widać jakieś nieprawidłowości, czy nie.
Dlaczego mam wierzyć panu albo WHO?
Bo komuś pani musi, jeśli sama nie jest pani ekspertką w dziedzinie. Pytanie, czy uwierzy pani naukowcom z WHO, czy kucharzowi, który po godzinach wrzuca filmiki z żółtymi napisami na YouTube.
Wraz z rozwojem internetu uzyskaliśmy dostęp do całej wiedzy świata, ale równocześnie zalewa nas fala zabobonów z każdego miejsca kuli ziemskiej. Wolimy ufać panu Zbyszkowi spod siódemki, niż profesorowi z uznanym dorobkiem. Niektórzy z nas zamiast leczyć się u lekarza, wolą słuchać inżyniera.
Tyle że osoba, której wydaje się, że wyzdrowieje z raka dzięki sokowi warzywnemu, szkodzi tylko sobie. Problemem jest, gdy garstka zaangażowanych osób narzuca bzdury społeczeństwu.
Jest pan p.o. rzecznika UKE, płacą panu za to, żeby pan to mówił.
Ale sam korzystam ze smartfona i tabletu. Przed technologią 5G nie będę mógł uciec, podobnie jak decydenci. Przecież nie popierałbym tego, co może mi zaszkodzić. Jeśli czegoś się boję, to niezdrowego odżywiania i braku ruchu, a nie technologii 5G.
Radni Kraśnika zagłosowali też przeciwko wi–fi w szkołach. Powoływano się, że podobne rozwiązania stosowane są we Francji.
Owszem, we francuskich szkołach też obowiązują takie rozwiązania, ale nie dlatego, że sieć 5G zabija dzieci czy inne tego typu mądrości, ale dlatego, by uczniowie nie siedzieli cały czas z nosami w komórkach. By uczyli się na lekcjach, a na przerwach rozmawiali z rówieśnikami. Radni Kraśnika zostali oszukani.
Napisz do autorki: anna.dryjanska[at]natemat.pl
Przeczytaj też:
"Ludzie załamują ręce". Nie cofnęli uchwały o LGBT, mogą stracić milionyWszedł na pomnik Lecha Kaczyńskiego w Kraśniku. Poszukuje go policja
Działacz PiS z Kraśnika chce zmiany repertuaru kina. Nie podobają mu się horrory i bajki dla dzieci