To dlatego PiS chce zszargać nazwisko Giertycha. Władza sięga po najmocniejsze środki
Kiedyś napisałam, że wszystkich nas przecież nie zamkną. Przyznaję, że mogłam się mylić. Nie przewidziałam, że historia podobna do sprawy Barbary Blidy mogłaby kiedykolwiek się powtórzyć, a niestety, ze względu na zły stan zdrowia mecenasa Giertycha, wiele na to wskazuje. Jeśli tak się stanie, to zgadzam się z Ryszardem Kaliszem, że wina za to będzie obciążać Zbigniewa Ziobro i kierownictwo CBA.
Wszyscy możecie siedzieć
Zatrzymanie Romana Giertycha, skandaliczny sposób w jaki się odbyło i dziwne okoliczności, to moim zdaniem ostentacyjna demonstracja siły władzy, która ma wywołać efekt mrożący. Chodzi w nim nie tylko o to, żeby Roman Giertych nie reprezentował na dzisiejszej rozprawie aresztowej Leszka Czarneckiego, którego PiS uważa za wroga, ale też o to, żeby wszystkim liderom opinii krytycznym wobec władzy i wszystkim jej oponentom, także wśród prawników i obrońców praw człowieka, dać mocny jasny sygnał: wy też możecie siedzieć.Bo taki właśnie sygnał poszedł do opinii publicznej i opozycji: wszyscy możecie siedzieć. Nie ma takich mocnych, dobrych w swoim fachu, znanych czy mądrych, żebyśmy nie mogli ich posadzić, jeśli tylko zajdą nam za skórę, będą za mocno nam bruździć. A mecenas Giertych mocno przeszkadzał PiS od dawna i także dlatego, choć przede wszystkim z kilku innych, konkretnych i obiektywnych przyczyn, należy jego sprawę uznać za sprawę polityczną.
Demonstracyjny był już sposób zatrzymania Romana Giertycha - w sądzie, dzień przed rozprawą Leszka Czarneckiego, którego reprezentuje i - jak twierdzi jeden z jego współpracowników - na której miał przedstawić dowody przeciwko posłowi PiS.
Przeszukanie jego kancelarii niezgodne z prawem (bo bez obecności przedstawicieli Izby Adwokackiej, gwarantujących zachowanie tajemnicy adwokackiej), przeszukanie w domu mecenasa, które powinno zostać przerwane natychmiast, gdy zasłabł i nieprzytomnego karetką odwieziono go do szpitala - także z powodu wymogu zachowania tajemnicy adwokackiej. Roman Giertych ma w domu dokumenty swoich klientów ze spraw objętych tajemnicą obrończą i funkcjonariuszom po prostu nie wolno było poznać ich zawartości.
CBA na polityczne zamówienie
Czytając te dokumenty czy rekwirując je, naruszają nie tylko prawa mecenasa Giertycha, ale także prawa obywatelskie jego klientów. A to już oznacza dla funkcjonariuszy CBA i ich szefów w przyszłości kryminał.Jak powiedział portalowi Onet mecenas Jacek Dubois, to, co zrobiono w kancelarii oraz domu Romana Giertycha, było próbą wyłudzenia przez funkcjonariuszy CBA dokumentów, w których posiadanie nie mieli prawa wejść.
Niestety moim zdaniem wszystkie te okoliczności nie pozwalają mieć wątpliwości, że CBA działa na zamówienia polityczne. Jeśli do nielegalnych działań CBA dodamy fakt, że rządowe media, TVP info i portal wpolityce.pl, natychmiast, niecałą godzinę po aresztowaniu zaczęły mieć "przecieki" (czyli po prostu zastrzeżone informacje) ze śledztwa i mówić o "niezwykle mocnych" dowodach obciążających Romana Giertycha, sprawa wydaje się oczywista.
W interesie PiS
Nie jestem i nigdy nie byłam fanką politycznych poglądów mecenasa Giertycha, ale wystarczy mieć oczy do patrzenia żeby dostrzec, że od dłuższego czasu jest postacią wyjątkowo niewygodną dla PiS, jednym z najostrzejszych i najbardziej merytorycznych krytyków władzy i prawnikiem wielu osób procesujących się z ludźmi PiS. Nie mówiąc o tym, że jest typowany na prokuratora generalnego w razie przejęcia władzy przez opozycję - a zatem skompromitowanie go, zszarganie jego nazwiska i uwikłanie go w wieloletnie śledztwo (a niestety mamy wiele przykładów takich śledztw, w których były zatrzymania i ponoć "mocne dowody", a rozstrzygnięć nie ma do dziś) leży wybitnie w interesie PiS.Wysoce niepokojące jest to, że żona Romana Giertycha, mecenas Barbara Giertych stwierdziła, że ani ona ani mąż nie mają pojęcia o stawianych mu zarzutach, że już po odwiezieniu męża do szpitala nikt nie udzielał jej żadnych informacji, a wszystkie, które posiada, czerpie z oficjalnych komunikatów CBA.
Fakt, że PiS działa w tej sprawie bezprawnie, bez białych rękawiczek i naruszając prawo, pokazuje poczucie bezkarności władzy, ale też jej desperację i potrzebę sięgania po najmocniejsze środki propagandowe.
Oczywiście można także podejrzewać, że częściową przyczyną akcji z Romanem Giertychem jest chęć przykrycia tragicznych statystyk dotyczących pandemii - wczoraj przekroczyliśmy 8 tysięcy zachorowań (podczas kiedy nawet we Włoszech w czasie szczytu było to 6 tysięcy dziennie) i liczba ta stale rośnie. Mamy też jeden z najwyższych wskaźników umieralności na covid-19 w Europie.
Choć może też być odwrotnie, być może covid i strach z nim związany jest dla PiS dobrą przykrywką, że pozbywać się niewygodnych dla siebie ludzi.
Jak jest, czas pokaże, bo sprawa jest rozwojowa - mam jednak wrażenie, że kluczowa tu będzie postawa mediów i ludzi: czy pójdą za tematem Giertycha, czy będą drążyć tematy, które sami uznają za ważne, jak pandemia i zagrożenie dla zdrowia ludzi. Bo to my, nasza uwaga i zainteresowanie, jesteśmy towarem paliwem dla manipulacji tej władzy. Warto ją kierować świadomie na to co chcemy i dokonywać własnych wyborów.
Eliza Michalik