Chcemy bezpiecznych dróg? Volvo radzi zacząć od poprawnego zapinania pasów i edukowania dzieci

Michał Jośko
Jak zmniejszyć ilość ofiar wypadków drogowych (zwłaszcza nad Wisłą, gdzie sytuacja jest wręcz dramatyczna), zarówno wprowadzając nowe rozwiązania techniczne, jak i używając poprawnie tych, które znamy od dekad? Na to pytanie odpowiedzieli eksperci ze Szwecji, Polski, Stanów Zjednoczonych, Włoch i Japonii, którzy wzięli udział w webcaście zorganizowanym przez firmę Volvo.
Testy Volvo XC40 Fot. mat. prasowe
Zacznijmy od pewnego wynalazku, którego stworzenie Gunnar Engellau, ówczesny prezes tej szwedzkiej marki, zlecił Nilsowi Bohlinowi, doświadczonemu inżynierowi lotniczemu. Chodzi o trzypunktowe pasy bezpieczeństwa, które jako element wyposażenia seryjnego zadebiutowały w roku 1959, w samochodzie Volvo PV544. Następnie zaczęły podbijać cały świat motoryzacji, ponieważ przedsiębiorstwo z Göteborga postanowiło przekazać nieodpłatnie patent innym producentom. Efekt? Do dziś pasy uratowały ponad milion istnień.
Nilsowi Bohlin w Volvo PV544Fot. mat. prasowe
Wielki sukces, choć początki były trudne – pomysł uznawano za kontrowersyjny, zewsząd słychać było głosy krytyki; począwszy od tego, iż pasy są niewygodne i gniotą ubrania poprzez argumenty w stylu: "w razie wypadku lepiej wylecieć przez okno, niż zostać zmiażdżonym w samochodzie", a skończywszy na tym, iż to przecież zamach na ludzką wolność.


Dziś wiemy doskonale, że to właśnie one są kluczowym elementem wpływającym na bezpieczeństwo bierne, również w nowoczesnych pojazdach posiadających strefy kontrolowanego zgniotu i naszpikowanych zaawansowaną elektroniką.

Zagłówki chroniące przed urazami szyjnego odcinka kręgosłupa? Bez zapiętych pasów nie zdadzą się na nic. Poduszki powietrzne? Jeżeli człowiek nie jest przypięty do fotela, wyrządzają więcej szkody, niż pożytku.

– W tym miejscu przechodzimy do kwestii najistotniejszej: owszem, zdecydowana większość kierowców wie, że należy używać pasów, lecz – choć ten wynalazek ma ponad sześćdziesiąt lat – robi to niewłaściwie. Zapinamy je byle jak, co jest błędem, który może kosztować nas zdrowie albo życie – podkreśla Malin Ekholm z działu bezpieczeństwa Volvo Cars. Jak dodaje, bez świadomego i umiejętnego korzystania z pasów nie ma szans na realizację ambitnego planu tej marki, nazwanego Vision 2020.
Malin EkholmFot. mat. prasowe
Czytaj także: Może być drogi i atestowany, a zarazem... groźny dla dziecka. Oto jak wybrać fotelik samochodowy

Bez kompromisów
Na czym polega owa wizja? Chodzi o radykalne zmniejszenie ilości wypadków najgroźniejszych, czyli takich, które kończą się poważnymi obrażeniami bądź też śmiercią. Wedle najambitniejszych założeń koncernu już do końca tego liczba podobnych sytuacji w samochodach Volvo ma zostać zredukowana do zera. Bądź też jak najbardziej do owego zera się zbliżyć.

Działania koncernu wpisują się w znacznie szersze działania, które podjęły władze Szwecji. W roku 1997 tamtejszy parlament uchwalił program Vision Zero, który (poprzez zmiany w prawie, edukację i odpowiednią infrastrukturę) ma na celu sprawienie, iż drogi staną się miejscami naprawdę bezpiecznymi. Efekty? O ile 23 lata temu w Szwecji wypadki pochłonęły ponad 600 osób, to w roku ubiegłym było ich niemal trzykrotnie mniej.

Owszem, malkontenci mogą stwierdzić, że to wciąż daleko do owego magicznego zera. Jednak mówimy tutaj o naprawdę wielkim sukcesie, zwłaszcza jeżeli porównać tę sytuację z Polską – pamiętajmy, że w tym samym czasie na naszych drogach zginęło niemal 3000 osób, a z roku na rok ta przerażająca tendencja jest zwyżkowa. Jeżeli chodzi o państwa unijne, to (zgodnie z badaniami przeprowadzonymi przez Światową Organizację Zdrowia) ryzyko śmierci jest większe jedynie w Rumunii oraz Bułgarii.

– W skali globalnej na drogach ginie co roku 1,3 miliona osób, to najczęstsza przyczyna śmierci osób w wieku od 5 do 29 lat. Dla jednych najistotniejszą kwestią jest jakiekolwiek poprawienie tych statystyk, my proponujemy zwrot o 180 stopni.

Zapomnijmy o podejściu: "skoro jest ruch drogowy – samochody, motocykle, autobusy, rowerzyści oraz piesi – to po prostu muszą być i ofiary, to ryzyko wliczone w koszta rozwoju cywilizacyjnego". Naprawdę, ludzie nie muszą ginąć w ten sposób – mówi kolejny z ekspertów, Magnus Granström z Wyższej Szkoły Technicznej Chalmersa.

Jak podkreśla, intensywny rozwój technologiczny oraz odpowiednia edukacja kierowców mogą dokonać prawdziwego cudu. Nawet w sytuacji, w której pojawiło się sporo nowych wyzwań; takich jak np. coraz popularniejsze pojazdy elektryczne; ciche i pojawiające się "znikąd".
Z wizytą w salonie Volvo Car WarszawaFot. naTemat
Szybcy i wściekli

Żyjemy w kraju, w którym 55 procent kierowców (wg badań przeprowadzonych przez Polską Izbę Ubezpieczeń) uważa, iż można jeździć i szybko, i bezpiecznie, traktując ograniczenia prędkości w sposób – nazwijmy to eufemistycznie – umowny. Posłuchajmy, co na ów temat ma do powiedzenia Malin Ekholm.

– Mówiąc o naprawdę wielkich zmianach, nie sposób pominąć tego, jak szybko przemieszczamy się po drogach. To czysta fizyka: im wyższa prędkość, tym większe siły oddziałują na ludzkie ciało w momencie wypadku, powodując obrażenia prowadzące nawet do śmierci. Dlatego nie ma innej możliwości: świat musi zwolnić – podkreśla Szwedka.

Obejrzyj i posłuchaj: "Polacy jeżdżą za szybko". Dlaczego Volvo ogranicza prędkość maksymalną swoich aut do 180 km/h

Jak dodaje, kluczowe są także elementy wyposażenia, które mogą wspierać kierowcę w absolutnie każdej sytuacji. Tak, ludzki mózg jest fenomenalną maszynerią, jednak pamiętajmy, że ta nie zawsze działa idealnie.

– Człowiek może być niewyspany, zmęczony, chory albo rozkojarzony, zaaferowany jakimiś problemami. W takich sytuacjach najzwyczajniej w świecie nie może prowadzić naprawdę bezpiecznie. To właśnie dlatego intensywnie pracujemy nad rozwojem systemu monitorowania aktywności oczu i ruchów ciała kierowcy. Analizuje mnóstwo czynników, oceniając, czy nie jesteśmy np. zdekoncentrowani, senni, bądź nietrzeźwi, a następnie reaguje adekwatnie do sytuacji – objaśnia Malin Ekholm.
Paweł KurpiewskiFot. naTemat
W młodości nadzieja

Porozmawiamy o osobach, które co prawda jeszcze nie zasiadają za kierownicą, jednak to właśnie one będą kreować przyszłość? Jak twierdzi Paweł Kurpiewski, biomechanik, ekspert analizujący wypadki drogowe i twórca serwisu fotelik.info, możliwie wcześnie powinniśmy zatroszczyć się o odpowiednią edukację naszych dzieci.

– Czy w trakcie kursów na prawo jazdy powinno się kłaść znacznie większy nacisk na zagadnienia dotyczące bezpiecznej jazdy, włączając w to poprawne używanie pasów? Jak najbardziej! Jednak pamiętajmy o tym, że nie można marnować lat wcześniejszych. Im prędzej dziecko dowie się o pewnych rzeczach, tym lepiej – podkreśla polski ekspert biorący udział w globalnym webcaście Volvo.

W tym momencie bardzo ważne podkreślenie: tę niesamowicie wręcz ważną wiedzę trzeba przekazywać w sposób odpowiedni. Jak tego dokonywać, opowiadają kolejne osoby zasiadające przed kamerami w Japonii, we Włoszech i Stanach Zjednoczonych.

Pierwszą z nich jest Mie Shimizu, edukatorka dziecięca z Kraju Kwitnącej Wiśni, organizująca szkolenia dla najmłodszych. Jej strategia? "Uczyć, bawiąc. Bawić, ucząc" – chodzi o stworzenie miłej atmosfery, swobodne pogadanki oraz zajęcia praktyczne (np. jazdę samochodzikami na pedały po miasteczku ruchu drogowego).

– Zazwyczaj dzieci straszy się, mówiąc: "jeżeli zignorujesz czerwone światło, zginiesz". Sama wolę je raczej chwalić za poszanowanie światła zielonego, mówić o zaletach stosowania się do reguł i tym, że podobne podejście może przysłużyć się naszym bliskim oraz całemu społeczeństwu – objaśnia pani Shimizu.
Rok 2002: Volvo testuje kolejną nowość, czyli system ochrony na wypadek dachowania (ROPS)Fot. mat. prasowe
O kolejnej “inicjatywie dziecięcej” opowiada Federica Deledda, funkcjonariuszka z komendy ruchu drogowego w Mediolanie, zajmująca się Projektem Ikar. Chodzi tu o wspólne działania włoskiej policji, naukowców z Uniwersytetu Rzymskiego, ekspertów ds. bezpieczeństwa i artystów, w ramach których szkolenia połączono m. in. z konkursem dla najmłodszych i atrakcyjnymi musicalami.

– Pamiętajmy o tym, że młodzież nie zawsze chce naśladować dorosłych, natomiast bardzo chętnie wzoruje się na rówieśnikach. Czasami może dotyczyć to złych nawyków, takich jak picie alkoholu lub palenie papierosów.

Jednak ten sam mechanizm można wykorzystać również po to, aby uczyć zachowań właściwych. Dlatego chętnie korzystamy z pomocy influencerów, naszych nastoletnich ambasadorów – do dyskusji włącza się Russell H. Henk stojący za amerykańskim Programem Bezpieczeństwa Transportu Młodzieży.

Jak podkreśla, młodzi ludzie czują się niezwyciężeni, nieśmiertelni – to właśnie dlatego niechętnie zapinają pasy bezpieczeństwa, prowadzą samochody w sposób brawurowy, nierzadko pod wpływem środków odurzających. Kto może przemówić im do rozsądku najskuteczniej? Oczywiście inne nastolatki, mówiąc w luzacki sposób o tym, że zbyt luzackie zachowania mogą być śmiertelnie groźne.
Rok 1972: Volvo wprowadza foteliki dla dzieci zwrócone tyłem do kierunku jazdyFot. mat. prasowe
– Młodzi ludzie naprawdę chętnie zdobywają wiedzę, o ile tylko przekazywać ją w sposób właściwy. Co bardzo istotne, odpowiednio wyedukowane dzieci wpływają również na bezpieczeństwo rodziców – zwracają im uwagę, gdy ci prowadzą w sposób nieodpowiedni.

To kolejny z elementów sprawiających, że walkę o kolejny milion ludzkich istnień możemy toczyć już dziś, zamiast traktować ją wyłącznie jako pieśń przyszłości – konstatuje Malin Ekholm z działu bezpieczeństwa Volvo Cars.

Materiał powstał we współpracy z firmą Volvo.