Kaczyński poszedł na "autokwarantannę", a pół Polski zastanawia się, co to takiego. Wyjaśniamy

Karol Górski
– Jarosław Kaczyński po kontakcie z osobą zakażoną udaje się na autokwarantannę – ogłosił w poniedziałek wicerzecznik PiS Radosław Fogiel. Tym samym zaprezentował tajemnicze dla dużej części społeczeństwa określenie, kolejne z covidowego słownika. Czym autokwarantanna różni się od zwykłej kwarantanny? Sprawdziliśmy.
Kaczyński miał kontakt z zakażonym i poddał się autokwarantannie. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Od razu rozwiejmy najważniejszą wątpliwość – autokwarantannę od kwarantanny różni jedynie to, że nie jest odgórnie zlecona. Na kwarantannę wysłać może inspektor sanitarny. Kaczyński z kolei nie dostał nakazu takiego postępowania, ale sam podjął decyzję o tymczasowym pozostaniu w domu, stąd przedrostek "auto", którego użył rzecznik. Ten wątek można by więc właściwie zakończyć w tym miejscu.

I zaraz tak zrobimy, ale najpierw oddamy jeszcze głos internautom. Przy okazji wiadomości o autokwarantannie prezesa PiS wykazali się oni sporą kreatywnością w interpretowaniu tego pojęcia.


"Kwarantanna to jak policja przyjeżdża na kontrolę raz na dobę, a autokwarantanna to jak stoi cały czas na chodniku pod domem” – zauważył prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski. "Co to jest autokwarantanna!? W samochodzie będzie siedział?” – dopytywał inny użytkownik Twittera, przyznajemy – w dość sucharowym tonie.

Trzeci z twitterowych wpisów, które prezentujemy, może nie być w gruncie rzeczy żartem. "Używany w odniesieniu do Jarosława Kaczyńskiego zwrot autokwarantanna po prostu, IMO, oznacza, że sanepid bał się zadzwonić i mu kazać siedzieć w domu i teraz mamy wszyscy być pod wrażeniem odpowiedzialności prezesa, który sam się odizolował. A skończy kwarantannę kiedy zechce” – przewiduje jedna z internautek.

Czy tak rzeczywiście było? Nie wiemy, ale trzeba przyznać, że ta teoria ma ręce i nogi.

Wyjaśniliśmy czym jest autokwarantanna, ale pozostaje jeszcze druga – bardziej nurtująca – kwestia. Na czym polegają różnice między standardową kwarantanną a izolacją? Zdarza nam się używać tych haseł jako synonimów, ale jest to błąd. W koronawirusowym kontekście to dwa różne określenia, choć koniec końców sprowadzają się do jednego – pozostania w domu.

Na czym polega "izolacja"?


– Różnica polega na tym, że izolacja dotyczy osób z potwierdzonym zakażeniem koronawirusem, a kwarantanna – tych, którzy mieli kontakt z zakażonym – podkreśla Jacek Klakočar, dyrektor wrocławskiego sanepidu. Izolacji poddawane są osoby z pozytywnym wynikiem testu, przechodzące infekcję na tyle łagodnie, że nie wymagają hospitalizacji.

"Jeśli zostałeś skierowany do izolacji w warunkach domowych, bo rozpoznano u Ciebie zakażenie koronawirusem wywołującym chorobę COVID-19, to w siódmej dobie otrzymasz na swój telefon wiadomość tekstową o konieczności skontaktowania się z lekarzem podstawowej opieki zdrowotnej w 8-10 dobie. Lekarz zdecyduje o tym, jak długo potrwa Twoja izolacja. Może to załatwić za pomocą teleporady, ale może też zdecydować o konieczności wizyty domowej” – czytamy na stronie jednego z lokalnych oddziałów sanepidu.

W przypadku osób przechodzących zakażenie koronawirusem bezobjawowo, izolacja trwa standardowo 10 dni. U tych, którzy mieli objawy COVID-19, kończy się po 3 dniach od ustąpienia gorączki oraz problemów oddechowych, jednak nie wcześniej niż po 13 dniach od rozpoczęcia. Inne objawy mogą utrzymywać się dłużej i nie wydłużają izolacji, jednak ostateczną decyzję co do każdego przypadku podejmuje konsultujący w tej sprawie lekarz.

W uzasadnionych sytuacjach (np. u pracowników medycznych) izolacja może zakończyć się wcześniej, po dwukrotnym uzyskaniu negatywnego wyniku testu. I w drugą stronę – u osób z obniżoną odpornością lekarz może zdecydować o profilaktycznym przedłużeniu kwarantanny do 20 dni.

Kwarantanna – jak działa?


Kwarantanna nakładana jest na osoby, u których nie zdiagnozowano koronawirusa, ale które miały kontakt z zakażonym. Kilka miesięcy temu trwała ona dwa tygodnie, ale od 2 września została skrócona do 10 dni. Jeśli lekarz nie zdecyduje inaczej, kończy się bez testu. Nowe przepisy idą ludziom na rękę, jednak wprowadzają jedną, pozornie absurdalną zasadę.

Otóż domownicy osoby poddanej kwarantannie ze względu na kontakt z zakażonym nie mogą opuszczać domu przez okres czasu dwa razy dłuższy niż osoby wysłane na kwarantannę. – Kwarantanna trwa 10 dni liczone od momentu kontaktu z osobą zakażoną lub z osobą, która miała z nią kontakt. W praktyce oznacza to, że kwarantanna innych domowników może trwać aż 20 dni – wyjaśnia Klakočar.

Po wprowadzeniu tej zasady sanepid tłumaczył, że choć na pierwszy rzut oka wygląda to na absurd, w świetle dostępnej wiedzy medycznej jest najbardziej optymalnym rozwiązaniem. Pozwala bowiem na minimalizowanie ryzyka transmisji infekcji bez konieczności wykonywania testu.

Czytaj także: To niepokoi bardziej niż liczba zakażeń. Najwięcej zajętych respiratorów od początku epidemii