Strajk Kobiet udostępnił adresy Godek, Bąkiewicza i Wróblewskiego. Raczej nie tędy droga
Strajk Kobiet we wtorek rano zapowiedział powołanie Rady Strajku Kobiet, a wieczorem dokonał mocno radykalnego posunięcia. Udostępnił bowiem adresy osób związanych z ruchami anti-choice i narodowcami. Wśród ujawnionych danych są namiary na Kaję Godek, Bartłomieja Wróblewskiego czy Roberta Bąkiewicza.
Czytaj także: "Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę". Ks. Lemański stanowczo o postawie Kościoła
Do tej pory protestujący skupiali się na wyrażaniu swoich postulatów i drobnych wykroczeń, ale bezpośrednie kierowanie agresji tłumu na konkretne osoby, ujawnianie danych osobowych, stalking, zastraszanie to nowość, z którą wcześniej bardzo rzadko mieliśmy do czynienia. To bardzo radykalne jak na formę prowadzonych obecnie protestów.
Strajk Kobiet opublikował listę na Instagramie, a pojedyncze adresy zamieścił na Twitterze. Po kwadransie Twitter zareagował i ukrył dane zawarte w poście. Niemniej protestujący wykorzystali już informację z adresem Krystyny Pawłowicz, bo część z nich się tam zebrała i manifestuje swoje prawa.
Rada Strajku Kobiet
Wcześniej tego dnia Strajk Kobiet zwołał konferencję prasową, na której wezwał rząd do dymisji oraz zaapelował do wszystkich protestujących osób, by w piątek przyjechały do Warszawy i wzięły udział w wielkim proteście.– Powołujemy radę konsultacyjną, by posprzątać po PiS–ie – powiedziała Marta Lempart. W skład Rady Strajku Kobiet mają wejść eksperci (osoby kierujące się wiedzą naukową) i ci politycy, którzy latami wspierali obywateli w protestach przeciw rozmontowywaniu demokracji.
– To mają być ludzie, którzy robią rzeczy, którzy poświęcają swój czas, mają Polskę w sercu – zaznaczyła Lempart.
Czytaj także: Wstrząsające orędzie Kaczyńskiego. Jego słowa mogą jeszcze bardziej podpalić Polskę