"Nie był w stanie pohamować frustracji". Studentka potrącona przez kierowcę zabrała głos
– On ciągle przyspieszał. Uznałam, że bezpieczniej jest samemu odpaść od auta i przeturlać się po asfalcie – opisała w rozmowie z Polsat News studentka, która została potrącona podczas protestu po wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji.
Czytaj także: Nowe informacje ws. potrącenia uczestniczek protestu. Mamy komentarz policji
Kierowca bmw wjechał w Warszawie w protestujące kobiety. Jedna z nich trafiła do szpitala. Druga, 24-letnia studentka Zuza, jest potłuczona. To właśnie z nią rozmawiał reporter Polsat News. Kobieta, by nie wpaść pod auto, chwyciła się lusterka.
Opisała to, co działo się przed wypadkiem. – On najpierw do nas podjechał i zaczął wykrzykiwać, wygrażać. My nie ustępowaliśmy – opisała.
Czytaj także: W Warszawie samochód wjechał w protestujących. Poszkodowane są dwie osoby
– On ciągle przyspieszał. Uznałam, że bezpieczniej jest samemu odpaść od auta i przeturlać się po asfalcie – relacjonowała. Jak opisała, do wypadku doszło, gdy kierowca jechał już 40 km/h i wciąż przyspieszał.
– Ten mężczyzna zaczął najeżdżać. Żeby nie wpaść pod samochód złapałam jedną ręką za lusterko i - ponieważ miał uchyloną lewą szybę - drugą ręką "wpadłam" do samochodu – opowiadała.
Dodała, wbrew doniesieniom w mediach, że protestujący absolutnie nie atakowali samochodu. Po prostu staliśmy. (…) Myślę, że w pewnym momencie on nie był już w stanie pohamować swojej frustracji, nacisnął gaz. Wtedy zaczęła się pierwsza fala ludzi przewracać – dodała kobieta.
źródło: Polsat News