Widziałem dwa odcinki "Króla'". To będzie serialowy hit jesieni, a może nawet i roku
Szczepan Twardoch w powieści "Król" odkrył przed nami niezwykle barwne mikrouniwersum międzywojennej Warszawy. Jego bestsellerowa książka wręcz domagała się ekranizacji. Za to ambitne zadanie wziął się CANAL+ i po obejrzeniu przedpremierowo dwóch odcinków wiem, że nie zawiodą się zarówno fani pierwowzoru, jak i miłośnicy dobrych seriali. Premiera 6 listopada.
Głównym bohaterem historii jest żydowski bokser Jakub Szapiro (Michał Żurawski). Prowadzi podwójne życie - jest idolem tłumów, ale i cynglem Kuma Kaplicy (Arkadiusz Jakubik) - dawnego bojowca PPS, a obecnie króla warszawskiego podziemia. Szapiro bierze pod opiekę chłopca Mosze Bernsztajna (Kacper Olszewski), z którego chce zrobić swojego następcę.
Fot. Łukasz Bąk / Materiały prasowe CANAL+
Autorska wizja reżysera "Ostatniej rodziny", która zachowuje ducha pierwowzoru
Jeszcze nie jestem w stanie odpowiedzieć, co było lepsze - książka czy serial, ale jestem pod wrażeniem tego, jak twórcom udało się przedstawić niektóre sceny, które wydawały się nieodpowiednie lub za trudne do przeniesienia na ekran.Są zarówno te kontrowersyjne (jak pewne upodobanie Kaplicy), jak i i fantasy przypominające kadry rodem z... "Harry'ego Pottera" (jak "brat" Pantaleona Karpińskiego). Pojawia się nawet metafizyczny motyw znany również z innych książek Twardocha. Okazjonalna "komiksowość" i sporo humoru nie przesłania tego, że to jednak serial robiony na serio, brutalny, wulgarny.
Fot. Łukasz Bąk / Materiały prasowe CANAL+
Za sprawą jednego dyrygenta całość będzie bardziej spójna, ale i wciąż pełna niespodzianek. Już dwa pierwsze odcinki różnią się od siebie stylistycznie pod względem opowiadania historii.
Fot. Łukasz Bąk / Materiały prasowe CANAL+
"Król" to rozwinięcie powieści Twardocha
Medium, jakim jest serial, pozwala na więcej niż film, więc "Król" od C+ jest rozbudowaną wersją książkowej historii. Scenarzysta Łukasz M. Maciejewski zapewniał na pokazie prasowym, że z powieści zostało wzięte praktycznie wszystko - i jak na razie tak jest. Nie jest to jednak adaptacja jeden do jednego, ale "wersja reżyserska".Przede wszystkim twórcy odeszli od książkowej narracji z perspektywy pierwszej osoby. To pozwoliło pokazać również, co tam słychać za miedzą, np. na zebraniach ONR-Falanga. Wiele razy pomyślimy sobie wtedy, że za wiele się nie zmieniło.
Szczególnie, gdy panowie w brunatnych koszulach krzyczą "Chwała wielkiej Polsce!". Jednak panowie socjaliści "reprezentujący" klasę robotniczą i objadający się homarami również będą budzić dużo skojarzeń.
Fot. Łukasz Bąk / Materiały prasowe CANAL+
Sam pisarz przyznał, że w książce nie było ich widać, więc na ekranie trzeba było wypełnić tę lukę. I będzie wtedy też "kogo uśmiercać". Dlatego nawet widzowie, którzy znają książkę na pamięć, nie będą się nudzić.
Fot. Łukasz Bąk / Materiały prasowe CANAL+
Serial wzbudza nostalgię za dawną Warszawą
Ekipie udało się uchwycić klimat przedwojennej, wielokulturowej Warszawy (choć część zdjęć była kręcona w Łodzi). "Raju utraconego" pełnego kontrastów. Skrajne ubóstwo miesza się w serialu z imprezami w stylu "Wielkiego Gatsby'ego".Serial jest też dwujęzyczny, bo taka też była wtedy stolica - sporo dialogów jest więc w jidysz. To też wpływa na realizm i odtworzenie pewnego wycinka historii. Mogę się przyczepić do pustek na ulicach - wydawało mi się, że miasto powinno jednak tętnić życiem. Póki co nie było widać tych 3,5 tysiąca statystów.
Fot. Łukasz Bąk / Materiały prasowe CANAL+
Wnętrza knajp, plakaty, szykowne stroje, finezyjne fryzury i wąsy, czy nawet automat z prezerwatywami - retro-smaczków jest tu tyle, że z pewnością będzie chciało się obejrzeć ten serial jeszcze raz. Trudno je ogarnąć za pierwszym podejściem.
Fot. Łukasz Bąk / Materiały prasowe CANAL+
"Król" lepszy od "Peaky Blinders"?
Postacie w "Królu" są wielowymiarowe i nieoczywiste - nie istnieje tu jasny podział na dobro i zło, bo nawet ci pozytywni bohaterowie wcale nie są takimi aniołkami. Niby każda z postaci uważa się za patriotę i dąży do tego samego, ale każda ma inne pojęcie patriotyzmu i tego co jest dobre dla kraju. Po zobaczeniu listy z obsadą, chyba nikt nie wątpił, że aktorom nie uda się udźwignąć takiego wybuchowego koktajlu towarzyskiego.Grający ciszą i posępną miną Żurawski świetnie się uzupełnia z głośnym Jakubikiem oznajmiającym co rusz "A jak!" (czy to jakieś nawiązanie do słynnego "cytatu" Rutkowskiego?) oraz Borysem Szycem w roli Radziwiłka, kaleczącego język narwańca przywodzącego na myśl jego kultową postać z "Wojny polsko-ruskiej". A to tylko niektórzy z plejady gwiazd wcielających się w często ekscentryczne persony. I nikt tu tak naprawdę nie przyćmiewa nikogo.
Fot. Łukasz Bąk / Materiały prasowe CANAL+
Artykuł powstał we współpracy z Canal+.