Obostrzenia przynoszą efekty. Czesi odczuwają pierwsze skutki działań rządu
Ostatnie tygodnie obostrzeń w Czechach wynikających m.in. z wprowadzenia stanu wyjątkowego przynoszą pożądane efekty. Najnowsze raporty na temat koronawirusa w tym kraju pokazują, że liczba nowych przypadków zmalała o 1000 w porównaniu do stanu sprzed tygodnia.
– To, co się teraz dzieje, to prawdopodobnie początek spowolnienia. Jeżeli to będzie kontynuowane, zwyciężymy. Jeszcze nie wygraliśmy – powiedział w sobotę na konferencji prasowej minister zdrowia Czech Jan Blatny.
Powolne wyhamowywanie przyrostu zakażeń to efekt zdecydowanych działań czeskiego rządu, który poczuł się w obowiązku, żeby działać zaraz po tym, jak we wrześniu liczba nowych chorych zaczęła lawinowo wzrastać. Od tamtej pory Czesi wprowadzają coraz to ostrzejsze restrykcje ze stanem wyjątkowym włącznie.
Od tej niedzieli po raz pierwszy wprowadzono zakaz działalności placówek handlowych. Otwarte są jedynie apteki, stacje benzynowe oraz sklepy na dworcach i lotniskach. Wyjątek dotyczy sklepów i stoisk ze zniczami i kwiatami na Święto Zmarłych.
Ale Czesi podjęli te działania od razu. Nie czekano na rozwój wydarzeń, tak jak w Polsce i dostosowywano scenariusz do tego, co się dzieje. Dlatego też różnice widać gołym okiem w statystykach. W Polsce co prawda odnotowano w niedzielę mały spadek liczby zakażonych, ale to efekt wykonania 10 tys. testów mniej, niż poprzedniej doby.
Czytaj także: Zakażony koronawirusem Czech nie chciał do polskiego szpitala. Uciekł z karetki
źródło: Denikn.cz