Racewicz pokazała grób męża. "Możecie mnie odsądzić od czci i wiary"

Bartosz Świderski
Dziennikarka i prezenterka telewizyjna Joanna Racewicz w instagramowym poście wyraziła swoje zdanie na temat sztywnej tradycji odwiedzania grobów 1 listopada. Dodała, że ona unika wizyt na cmentarzach tego dnia.
Racewicz nie jest zwolenniczką polskiej tradycji cmentarnej. Fot. Instagram / joannaracewicz
"Współczuję każdemu, dla którego ten dzień był szansą na godny zarobek. Szansą wyglądaną od roku. Współczuję też tym, którzy chcieli właśnie tego dnia położyć kwiaty na płycie i podumać o zmroku" – podkreśla na początku wpisu Joanna Racewicz.

Następnie zaznacza jednak, że nakazująca odwiedzać cmentarze na Wszystkich Świętych tradycja stała się dla Polaków "mechanizmem, przymusem, imperatywem". Prezenterka, choć rozumie potrzebę wizyt na grobach bliskich 1 listopada, sama tego dnia unika cmentarzy.


"Wszyscy, którzy kiedykolwiek nas kochali, wszyscy, którzy byli nam bliscy - nie żyją w sensie ścisłym i linearnym. Tego dnia i każdego poprzedniego, oraz każdego następnego. Tak samo. Ani mniej, ani więcej" – tłumaczy Racewicz.

"Możecie mnie Państwo odsądzić od czci i wiary, ale uważam, że nie byłoby problemu, gdyby nadwiślańska tradycja nie wymagała : 'zastaw się, a postaw się'. Gdyby wystarczyło nam położenie kamienia na nagrobku. Tak, jak robią starsi bracia w wierze. Kamień jest wieczny. Nie zwiędnie, jak kwiat. Nie wypali się, jak płomień" – kontynuuje dziennikarka, uderzając w mocno patetyczne tony.

Wpis jest komentarzem do zdjęcia nagrobka męża Racewicz. Paweł Janeczek zginął w katastrofie smoleńskiej. Był szefem ochrony prezydenta. Miał 36 lat.

Czytaj także: W tym mieście można iść na cmentarz. Sprytny prezydent znalazł lukę w rozporządzeniu PiS