Tak dziś "działa" służba zdrowia. Dwie osoby zmarły, bo nie było wolnych karetek
W Oświęcimiu zmarła kobieta, która zasłabła na ulicy. Przechodnie zadzwonili na pogotowie, żadna karetka nie mogła jednak dojechać. Wszystkie były zajęte pacjentami z koronawirusem. Do tragicznej sytuacji doszło też w Tarnowie, gdzie zmarł 76-latek z atakiem duszności.
W nocy z poniedziałku na wtorek rodzina wezwała pogotowie do 76-latka w Tarnowie, który poza dusznościami miał wysoką gorączkę. Tam także nie było wolnego ambulansu. Do mężczyzny wezwano straż pożarną, a po 40 minutach dojechała karetka. Jednak mimo reanimacji 76-latka nie udało się reanimować.
– Sytuacja jest coraz gorsza. Szpitale niestety też są przepełnione, więc czas przyjęcia pacjenta waha się niekiedy od kilkunastu minut do kilkunastu godzin – nie ukrywa Krzysztof Krzemień z pogotowia ratunkowego w Tarnowie.
Czytaj także: Polak zmarł na covid-19, bo... w pobliżu nie było żadnej karetki
Niestety takie przypadki zdarzały się już wcześniej. Dwa tygodnie temu pojawiła się informacja o pacjencie z Limanowej (Małopolskie), który zmarł z powodu zatrzymania akcji serca poprzedzonego problemami z oddychaniem. W pobliżu nie było żadnej wolnej karetki.
Czytaj także: Mamy rzucić go pod drzwi?! Nagrania z karetki mówią wszystko o trudnej sytuacji szpitali
Dziennikarze TVN24 dotarli do dramatycznych nagrań z ambulansu. Ekipa karetki przez kilka godzin krążyła pomiędzy warszawskimi szpitalami, które nie były w stanie przyjąć pacjenta. Przed jednym z nich stała długa kolejka karetek, co staje się powoli w Polsce regułą.
źródło: RMF FM