Sytuacja szpitali w epidemii koronawirusa jest dramatyczna. Nie ma miejsc, nawet dla pacjentów z zagrożeniem życia. Ratownicy nie mogli nigdzie w całej Warszawie znaleźć placówki, która przyjęłaby pacjenta w poważnym stanie. Wynika to z nagrania ich rozmów z centralą pogotowia, do których dotarł portal tvn24.pl
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Miejsc dla pacjentów chorych na COVID-19 brakuje w całej Polsce. Placówki często nie przyjmują osób z innymi schorzeniami - dlatego, że przekształca się je w szpitale wyłącznie dla zakażonych koronawirusem. Efektem są kolejki karetek ustawiające się pod szpitalami.
Te dramatyczne sceny rozgrywały się pod szpitalem im. prof. Orłowskiego przy ul. Czerniakowskiej na Powiślu w Warszawie. Nagrania pochodzą ze środy 14 października. Słychać na nich rozmowy między dyspozytorem a załogami karetek.
Do rozmowy włącza się inna załoga karetki, radząc, by tak jak kiedyś oni na "Orłowskim", wbić się na nielegalu. – Spróbujcie się wcisnąć. Może się uda – radzą. Ich nadzieje studzi jednak dyspozytorka.
Po 20 minutach załoga karetki dalej dopytuje, co ma robić. – Zostawiamy i odjeżdżamy – brzmi komenda dyspozytora. – Ale mamy go tu rzucić pod drzwi? Czy gdzie? Bo oni nie chcą otworzyć drzwi. Drzwi są zamknięte na izbę przyjęć, jak się wjeżdża – słyszymy ratowników. Na miejscu jest już policja, a dyspozytor chce, by funkcjonariusze siłą zmusili lekarza do przyjęcia pacjenta. To się nie udaje.
Po 10 minutach dyspozytor wysyła karetkę do Szpitala Grochowskiego. Na Grenadierów sytuacja się powtarza. "Zablokowani są, bo COVID jest na SOR-ze. Czy tam na izbie przyjęć. Więc ja tylko przekazuję informację, że nie ma opcji, żeby tutaj pacjent został" – słyszymy głos kogoś z załogi. Wtedy jednak zdecydowanie reaguje dyspozytorka.
"Nie, no jest opcja. Zostawiasz pacjenta na Grenadierów. Nie ruszymy się już gdzie indziej. Czwarty szpital, który odmawia przyjęcia pacjenta" – mówi zirytowana. Znów przyjeżdża policja, ale jej interwencja jak poprzednio nie przynosi skutku.
Sytuacja powtarza się przed kolejnymi szpitalami, między innymi w Międzylesiu. W końcu dyspozytorka przekazuje, że wojewódzki koordynator wyznaczył miejsce, gdzie ma trafić pacjent. Brzmi to groteskowo. Bo cała sytuacja wraca do punktu wyjścia. – Z uśmiechem na twarzy i z dumą proszę jechać do szpitala im. prof. Orłowskiego. Czerniakowska 231. Decyzją wojewody mazowieckiego szpital musi przyjąć pacjenta – mówi dyspozytorka. Wtedy nagranie się kończy. Nie wiadomo, co się stało później.
Kolejne nagranie dotyczy pacjentki z dusznością, przeziębionej i z temperaturą, z negatywnym wynikiem testu na covid-19. Karetka jest odesłana do szpitala na Stępińskiej. "Lekarz się rozpisał na karcie, powiedział, że kategorycznie 'nie'. Nie przyjmie, nie da łóżka i koniec" – mówią ratownicy. Trwa przepychanka z dyspozytorką na linii. Ostatecznie kieruje karetkę na Solec.
Senator PiS Stanisław Karczewski tymczasem jakby żył w innej rzeczywistości. W piątek rano zapewniał, że "w szpitalach mamy wiele łóżek wolnych".