Nauczycielka ujawniła, jak naprawdę wyglądają zdalne lekcje. "Seans spirytystyczny"

Łukasz Grzegorczyk
Nauka zdalna to wyzwanie dla całego systemu edukacji w Polsce. Nauczycielka języka polskiego Aleksandra Radecka porównała lekcje na odległość do... seansu spirytystycznego.
Nauczycielka porównała zdalne lekcje do seansów spirytystycznych. Fot. Robert Robaszewski / Agencja Gazeta
– Zaczyna się od nawoływania, czyli wybudzenia zaspanych dusz. Przychodzą wolno, więc trzeba je jeszcze kontrolować czy one są na pewno, czy znowu nie poszły w objęcia Morfeusza. Dalej jeszcze gorzej, jeszcze trudniej, bo trzeba jakąś dramaturgię wprowadzić na lekcji, żeby ich znowu nie pogubić – powiedziała w RMF FM Aleksandra Radecka.
Nauczycielka języka polskiego z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Kaliszu Pomorskim, zwróciła też uwagę na problemy ze sprzętem. Wspomniała, że uczniowie nie mają dostępu do laptopów.


– Mamy uczniów, którzy nie mają dostępu do internetu, albo mają ten internet tak słaby, że jeśli mają technologicznie przygotowany sprzęt, to problemem jest jednak połącznie. Faktycznie nie jest to grupa mała, tylko całkiem duża – wyjaśniała.

Przypomnijmy, że w związku z drugą falą koronawirusa, rząd początkowo wprowadził naukę zdalną tylko dla części klas. Liczba zakażeń w Polsce rosła jednak z każdym dniem, więc zapadła decyzja o rozszerzeniu nauczania na odległość dla wszystkich.

Nie wiadomo, kiedy uczniowie będą mogli wrócić do szkół. Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki przyznał, że optymistyczny scenariusz to nauczanie zdalne prowadzone tylko do końca listopada.

Czytaj także: "500 zł na myszkę do komputera". Nauczyciele są zażenowani, tak wyśmiali bon od Morawieckiego

źródło: RMF FM