Rzecznik policji tłumaczył, dlaczego Nowacka dostała gazem. "Protesty są nielegalne"
Inspektor Mariusz Ciarka pojawił się w poniedziałek w TVN24 i zabrał głos ws. ostatnich interwencji policji w Warszawie. Jedną z nich było spryskanie gazem pieprzowym posłanki Barbary Nowackiej. Rzecznik Komendy Głównej Policji nie chciał jednak oceniać zachowania polityk KO. Podsumował jednak trwające protesty i działania organizatorek.
Czytaj także: "Nie odpuścimy". Nowacka ujawnia, co mówiła do policjanta, zanim zaatakował ją gazem [WYWIAD]
Rzecznik nie potrafił także odpowiedzieć na pytanie o wyniki postępowań wyjaśniających w związku z poprzednimi sytuacjami z protestów m.in. o potraktowaniu gazem posłanki Magdaleny Biejat, czy o użyciu pałki teleskopowej przez nieumundurowanego policjanta. W obu z nich stwierdził, że postępowanie trwa i wymaga ingerencji prokuratora, bo policja sama siebie nie ocenia. Dodał także, że trwające protesty mają charakter nielegalny.
– Te protesty przede wszystkim mają charakter nielegalny w myśl obecnie obowiązującego prawa, ale też niezależnie od tej krytyki, która się pojawia, że chodzi tutaj o przepisy zawarte w ustawach i rozporządzeniach. Ciężko mówić, że mają one charakter spontaniczny, bo zmawiają się na nie osoby już kilkanaście dni wcześniej – twierdzi insp. Ciarka.
Dodał także, że jego zdaniem to z winy organizatorek na protesty przychodzi teraz mniej osób i nie pojawiają się na nich rodziny z dziećmi, a więcej reporterów i dziennikarzy niż samych protestujących. – Pojawiają się tam teraz osoby, które rzucają kamieniami w policjantów, które podnoszą to ciśnienie – podkreślił rzecznik KGP.
Przypomnijmy, że kobiety i wpierający je mężczyźni już od ponad miesiąca wychodzą na ulice miast i miasteczek w Polsce, żeby wyrazić swój sprzeciw wobec skoku, jakiego PiS dokonało na prawa kobiet. Chodzi o opinię dot. jednego z wyjątków aborcyjnych, który został uznany za niezgodny z Konstytucją przez Trybunał Konstytucyjny.
Czytaj także: Rzecznik KGP bezradny w rozmowie z Kraśką. Dziennikarz przyparł go do muru