Odnalazł się słynny list dotyczący molestowania. Kardynał Dziwisz go "nie kojarzył"

Adam Nowiński
Portal Onet.pl przestudiował dokument "Raport McCarricka - Komentarz do 'sensacyjnych' zarzutów medialnych wobec Kardynała Dziwisza", który pod koniec listopada pojawił się na stronie Ordo Iuris. To właśnie w jego treści znaleziono potwierdzenie istnienia listu dot. sprawy molestowania Janusza Szymika, który dotarł jednak do kard. Stanisława Dziwisza.
Odnalazł się list, o którym jeszcze do niedawna kard. Dziwisz mówił, że go nie kojarzy i że go nie dostał. Fot. Jakub Porzycki / Agencja Gazeta
Autorem "Raportu..." jest adwokat dr Michał Skwarzyński, pracownik Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. Już na samym początku swojego artykułu naukowego wyjaśnia, że opinię przygotował "w oparciu o informacje przekazane bezpośrednio przez kard. Dziwisza, w tym zawarte w jego prywatnym archiwum, informacje ujawnione przez media oraz materiały publicznie znane z publikatorów Watykanu".

Czytaj także: Reportaż o Dziwiszu jest naprawdę mocny. "Historia zapamięta go jako czarny charakter Kościoła"

To bardzo istotny fragment, ponieważ potwierdza, że prawnik miał wgląd w prywatne archiwum kard. Dziwisza. I to w nim właśnie odnalazł on list o sprawie molestowania Janusza Szymika, który ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski wręczył osobiście krakowskiemu hierarsze.


To ten sam list, o który wielokrotnie pytał kard. Dziwisza Piotr Kraśko w wywiadzie dla TVN24. Duchowny powtarzał jednak, że "nie pamięta" takiej sytuacji, "nie kojarzy" takiego listu. – W tej sprawie robiłem nawet kwerendę w kurii i nigdy listu Janusza Szymika nie widziałem – zapewniał kard. Dziwisz.

Odnaleziony list

W "Raporcie..." Skwarzyński potwierdza jednak istnienie listu, bo polemizuje z jego datą. "Ksiądz Isakowicz-Zaleski w materialne prasowym podaje, że '21 kwietnia 2012 r. przyjechałem do krakowskiej kurii i wręczyłem do rąk własnych kard. Dziwiszowi dokumenty'. Jest to błędna data" – twierdzi prawnik.

"Po to archiwizuje się materiały, aby móc je wykorzystać w odpowiedzi na pytania. Pytanie jednak musi zawierać prawidłowe dane, inaczej pozoruje się sytuację, aby budować narrację o tym, że Kardynał coś ukrywa. Nie jest to jedyny podobny "przypadek" w sprawie abpa Stanisława Kardynała Dziwisza. Ksiądz Isakowicz-Zaleski w swoim blogu wskazał ten list, ale ma on datę 24 kwietnia 2012 r. i rzeczywiście po tej dacie taki list jest zarejestrowany w archiwum Kurii Krakowskiej" – cytuje fragment opinii Skwarzyńskiego Onet.

Ksiądz Isakowicz-Zaleski szybko przyznał się do błędu w dacie i przeprosił za niego. Dementi opublikował na swoim Facebooku. Okazuje się, że "cudowne" odnalezienie listu odświeżyło pamięć kardynałowi Dziwiszowi, który raptem przypomniał sobie sytuację. O tym także dowiadujemy się z "Raportu..." ze strony Ordo Iuris.

"Z rozmowy z abp. Dziwiszem wiem, że po odnalezieniu listu przypomniał on sobie tę sytuację [...] Sprawa księdza sąsiedniej diecezji [pedofila Jana Wodniaka, o którą pytaliśmy kardynała - red.] została przekazana właściwemu Biskupowi, co jest oczywiste, że tego typu sprawy przekazuje się organowi właściwemu" – podaje Skwarzyński.

Przypomnijmy, że w liście ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski opisał dokładnie sprawę wykorzystywania seksualnego wtedy jeszcze ministranta Janusza Szymika przez księdza Wodniaka. Znalazła się w nim także relacja samej ofiary.

Czytaj także: "Sprzeczne z normami moralnymi i etycznymi". Dziwisz wydał oświadczenie ws. księdza pedofila

źródło: Onet.pl