Spróbowaliśmy wege-kabanosów z Żabki. Zdetronizują hot-dogi? Już podzieliły wegan

Helena Łygas
Co robi wiodący producent mięsa w Światowy Dzień Wegetarianizmu? Wprowadza na rynek wegańskie kabanosy! Wbrew pozorom nie jest to żart typu suchar, ale decyzja marketingowa firmy Tarczyński S.A. Nie byłoby w tym może i nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że nowe kabanosy są do kupienia w sieci sklepów Żabka, których w Polsce jest już przeszło 6000. Czy wegańskie mięso wreszcie trafi pod strzechy? Sprawdzamy.
Wegańskie kabanosy marki Tarczyński fot, naTemat
Zanim przejdę do "rewolucji na rynku kabanosów" (jak określił produkt Tarczyńskiego portalspożywczy.pl), wypada napomknąć co nieco o własnym jadłospisie, który w tym przypadku może mieć wpływ na ocenę.

Miałam już kilka raczej krótszych niż dłuższych epizodów wegańskich, a na liście rzeczy, których szczerze nie znoszę, jest głównie mięso: golonka, galaretka z nóżek, steki, mortadela i dzierżąca laur pierwszeństwa wątróbka. Mimo dość ubogiej w mięso diety, wegetarianką wciąż jeszcze nie zostałam. Lubię tatar i szynkę serrano, a i kabanosem nie pogardzę.


Wypróbowałam też sporo "bezmięsnych mięs", chociaż raczej z ciekawości, niż w ramach poszukiwania "zakazanej" parówki 2.0. Tutaj należałoby zaznaczyć coś, czego większość zagorzałych mięsożerców nie rozróżnia – produkty tego typu dzielą się na dwie kategorie.

Mięsonaśladownictwo


Pierwsze nawiązują formą do dań i produktów mięsnych, ale nie naśladują ich smaku (np. kotlet z ciecierzycy albo bolognese przyrządzane tak jak oryginał, gdzie miejsce mięsa mielonego zajmuje soczewica).

Drugie, do których zaliczają się Kabanosy Rośl-INNE Tarczyńskiego, w założeniu mają stwarzać wrażenie, że mamy do czynienia z mięsem. Przedmiotem naśladownictwa jest tu nie tylko forma, ale też smak, tekstura, a nawet zapach.

Bodajże najpopularniejszym produktem tego typu w Polsce, znanym na długo przed modą na wegańskie restauracje i przepisy, były tanie kotlety sojowe do namaczania, które po odpowiedniej obróbce miały imitować schabowe.

Czytaj także: Chcesz przestać jeść mięso? Oto lista zasad, o których musisz pamiętać, by sobie nie zaszkodzić

Kilka lat temu na rynku pojawiły się też marki specjalizujące się w wyrobie wegańskich wędlin i mięs. Polska firma Bezmięsny Mięsny ma w swojej ofercie między innymi pepperoni, kiełbaski wiejskie, gyros, szynkę ziołową, mięso do kebaba i oczywiście burgery. Rzecz jasna wszystkie bez dodatku produktów odzwierzęcych.

Wege-ukłony sieciówek


Wegańskie imitacje mięsa zaczęły pojawiać się i w sieciowych fast foodach. KFC testowało w Stanach "kurczaki" z kukurydzy w słynnej panierce (w Polsce póki co można zadowolić się tortillą z grillowanym serem halloumi), za to wegańskie Rebel Whoppery obchodziły niedawno swoją pierwszą rocznicę w Burger Kingu. Wegańskie mięso zjemy też w formie hot-dogów robiąc zakupy w IKEI i w McDonalds (Kanapka Drwala wege).

W kwestii "podrabiania" mięs weganie i wegetarianie są podzieleni. Część z nich tęskni za smakiem i fakturą mięsa, inni nie tolerują nawet typowo mięsnych zapachów.

Jak to jest z ludźmi od stóp do głów nie-wege, trudno powiedzieć. Mogę jednak wypowiedzieć się z ramienia ćwierć-mięsożerców. Chociaż uwielbiam parmezan z nerkowców, kotlety z kalafiora i nie raz pakowałam do burgerów podsmażone cukinie i bakłażany, fanką wegańskich imitacji mięs nie jestem.

Do pięciu gryzów sztuka


Początkowe wrażenia (czyt. pierwsze gryzy) przeważnie mam dobre (wegańskie hot-dogi) albo bardzo dobre (słynny burger beyond meat), mocnym 2 na 10 okazują się sporadycznie (wegański boczek).

Ale im dalej w las, tym gorzej. Produkty tego typu dojadałam raczej z poczucia obowiązku niż ze względu na przyjemność płynącą z jedzenia (zapłacone Halina!). Do tego rzadko kiedy czułam się dobrze po tego typu jedzeniu. Mimo przeważnie małych porcji kończyło się lekkim bólem brzucha i/lub wzdęciem. Nie miało to nic wspólnego z moim ulubionym "efektem sushi", czyt. niby nażarta a lekka.

Czytaj także: W ten smakowity biznes zainwestował Bill Gates. Beyond Burger trafia do sieci handlowej w Polsce

Podobnie było z Kabanosami Rośl-INNYMI Tarczyńskiego. Wyglądają smakowicie (o ile lubi się kabanosy), pachną jak kabanosy, a i konsystencja jest nie do odróżnienia. Jeśliby stanąć z nimi w supermarkecie i zapraszać do degustacji, nikt nie zorientowałby się, że wcale nie je mięsa, a białko sojowe.

W skrócie: pierwsze wrażenia bardzo dobre. Smak też okej, chociaż przypominały mi trochę chipsy. Czy to dobrze? Może i tak, ale spróbujcie zjeść chipsy na śniadanie (nie polecam).

Już przy trzecim gryzie pomyślałam, że odrobinę za słodkie jak na kabanosy. Przy czwartym sprawdziłam, na którym miejscu w składzie mają cukier (na jednym z ostatnich, stawiam, że chodziło o suszoną cebulę). Gryz piąty - wyjmuję korniszony i bułki, bo inaczej nie dam rady.
Wizualnie Kabanosy Rośl-INNE Tarczyńskiego nie odbiegają od "oryginału"fot. naTemat
Pomna, że przetworzone białko roślinne (nie mylić ze zblendowaną cieciorką), nie robi mi najlepiej, w końcu daję sobie spokój. Jeśli wierzyć wadze kuchennej – zjadałam 47 gramów, czyli nieco więcej niż połowę paczki (90 gramów). Ostatni gryz kojarzy mi się z przysmakiem z suszonej kaczki, który daję psu. Nigdy go co prawda nie próbowałam, ale niezbadane są ścieżki umysłu.

Żeby zachować cień obiektywizmu, raczę kabanosami także siostrę, chłopaka i sąsiadkę-wegankę. Pierwszy szczur doświadczalny orzeka: źle przyprawione. Drugi – zjada w weekend pół paczki do piwa. Trzeci: "jak bym kiedykolwiek lubiła kabanosy, to pewnie bym się jarała".

Czytaj także: Wigilia bez karpia? Ta wegańska "ryba" smakuje podobnie... i nie trzeba jej zabijać

Czy jest na sali dietetyk?


O przyjrzenie się składowi kabanosów proszę dietetyczkę Monikę Stromkie-Złomaniec (woda, teksturowane białko sojowe 28 proc., olej słonecznikowy, cebula smażona, białko sojowe 8 proc., tłuszcz roślinny: shea, olej kokosowy, sól, przyprawy w tym gorczyca, ekstrakty przypraw, aromaty, ekstrakt drożdżowy, cukier, błonnik pszenny bezglutenowy, koncentrat soku z buraka, dwufosforan żelazowy, witamina B12).

– Kabanosy wegańskie są przetworzoną formą nasion roślin strączkowych, w tym wypadku głównie soi. Co do zasady – im produkt bardziej przetworzony, tym mniej zdrowy i wartościowy, ale uważam, że korzystanie z takich produktów z umiarem nie wpłynie negatywnie na nasze zdrowie – komentuje Stromkie-Złomaniec. Dietetyczka nie skreśla produktu Tarczyńskiego, wręcz przeciwnie.

– To świetna propozycją na przekąskę dla wegan. W połączeniu z bułką grahamką i porcją warzyw np. pomidorów koktajlowych tworzą wartościowe II śniadanie. Fajnie, że producenci wyrobów mięsnych dostrzegają konsumentów stroniących od mięsa i mają dla nich alternatywy.

– Kabanosy mają niezły skład – nie znajdziemy w nich konserwantów, oleju palmowego, syropu glukozowo-fruktozowego, które wciąż pojawiają się w wielu produktach, także tych wegańskich – dodaje Monika Stromkie-Złomaniec z poradni dietetycznej Z kaloriami na pieńku.

Z pewnością Rośl-Inne Kabanosy nie będą jednym z tych produktów, które odkładam w lodówce na wieczne "później" aż w końcu stracą datę przydatności do spożycia. Dodam je do jajecznicy albo wykorzystam jako posypkę na kanapki czy do zapiekanki. Podobnie zrobiłam swego czasu z innymi "bezmięsnymi wędlinami". Solo szału nie robiły, ale z warzywami i w sztafażu mięsnych dodatków pokroju musztardy/chrzanu smakowały nieźle.

Produkt Tarczyńskiego zadowoli wegetarian i wegan, których kubki tęsknią za mięsem. Bo akurat "mięsności" odmówić im nie można. Tyle że niestety to smak "wędliny" nienajlepszej jakości. I nie mam tu na myśli składu (bez konserwantów i GMO, za to z dodatkiem witaminy B12), ale raczej wrażenia.

Te ostatnie wśród wegan są podzielone. Dla części z nich Rośl-INNE to odkrycie smakowe i cenowe (4,99 za 90-gramowe opakowanie wege-miesa to w Polsce wciąż niewiele). Inni są zdania, że problem nie polega na sposobie imitacji mięsa – nowe kabanosy są po prostu niezbyt smaczne.

Choć trudno nabrać się na wege-greenwashing Tarczyńskiego S.A., firma bez wątpienia trzyma rękę na pulsie rynku. Wegetarianie stanowią już 4 proc. Polaków (a kolejne 9 proc. rozważa przejście na taką dietę).

W Warszawie i Krakowie mięsa nie je już co dziesiąta osoba, a co za tym idzie dostęp do wegańskich i wegetariańskich restauracji i produktów jest szeroki. Zdecydowanie trudniejsze jest ograniczenie mięsa na prowincji. Kabanosy Rośl-INNE to ukłon przede wszystkim w jej stronę.


Czytaj także: Dlaczego musisz jeść kotleciki – jak zaczęła się mięsożercza obsesja człowieka, która trwa już ponad dwa miliony lat