Jak wziąć stery w swoje ręce, gdy myślisz o dodatkowym zajęciu? Nasz ekspert zna odpowiedź

Artykuł PR MetLife
Zazwyczaj wydaje nam się, że postawa życiowa, jaką przyjęliśmy, wcześniej czy później doprowadzi, nas do realizacji zawodowych marzeń i celów – zmiany pracy, podwyżki wynagrodzenia, rozwoju kariery. – Moje doświadczenie pokazuje, że większość z nas, mimo deklaracji – najczęściej nieświadomie "gra, żeby, przegrać" w życiu to, czego pragnie, mówi naTemat.pl Andrzej Śmiech, doradca personalny i executive coach. Tymczasem, aby poprowadzić karierę w oczekiwanym kierunku, najpierw trzeba przyjrzeć się sobie.
Nasz ekspert podpowiada, jak pogodzić dwie prace. Fot. 123RF / Zdjęcie Seryjne
Jak często w twojej pracy spotykasz osoby, które przekonane są, że to, jak potoczyła się ich zawodowa kariera jest zrządzeniem losu?

Andrzej Śmiech: Często, żeby nie powiedzieć bardzo często.

Naprawdę?

Tak. W ogóle, jeśli chodzi o podejście do kariery, mogę wyróżnić u ludzi dwie fundamentalne postawy. Pierwsza, to potocznie nazywane myślenie życzeniowe. Tacy ludzie najczęściej sądzą, że to co wydarza się w ich zawodowym życiu, jest przede wszystkim kwestią okoliczności zewnętrznych.

Druga natomiast, to silne przekonanie o tym, że to oni sami stanowią o swoim losie i nie istnieje nic takiego jak przeznaczenie. Ta pierwsza motywowana jest "ucieczką od", druga "dążeniem do".

Od czego zaczynasz pracę z osobą, której bliższa jest pierwsza postawa?

Pytam ją o przyczyny i źródła takiego rezultatu w życiu zawodowym. Proszę o opisanie kilku różnych sytuacji, które wg niej były owym fatum, czy okolicznością zewnętrzną. Na podstawie dłuższej rozmowy, wyłania się pewien wzorzec myślenia i odczuwania przez nią rzeczywistości. To schemat emocjonalny, który jest związany z radzeniem sobie z sukcesem lub porażką.

Co najczęściej mówią opisując swoje sytuacje?

Bardzo często lubią stawiać się pozycji ofiary i poddają się losowi. Mówią: nie mam wpływu, nic mi się nie udaje. W wypowiedziach, które formułują stosują usunięcie podmiotu: nie udało się, było trudno, nie wyszło. Używają więc formy bezosobowej do opowiadania o tym, co im się przydarzyło.

Oczywiście z tyłu głowy od razu powstaje pytanie: komu nie wyszło? Z kolei osoby, które mają poczucie, że im w życiu wychodzi, bardzo często używają pierwszej osoby liczby pojedynczej – na przykład "mnie się udaje".
Fot. 123RF / Zdjęcie Seryjne
Co jeszcze?
Ci, którzy twierdzą, że im się nie wiedzie, bardzo często wskazują przyczynę danej sytuacji poza nimi samymi – a to pojawił się covid, niesprzyjający szef, nienajlepsza konstelacja gwiazd, itd.

Jak mantrę powtarzają "jestem skazany na porażkę", "bo mnie to zawsze nie wychodzi", czyli stosują różnego rodzaju uogólnienia, które uzasadniają ich porażki – "nigdy nie wyjdę z długów, mnie to się w życiu nie powodzi, ja mam w życiu pecha".

Ale przecież faktycznie można mieć w życiu pecha. Siedem chudych lat.

Można mieć w życiu pecha, ale jeśli ktoś ma go zbyt często, to zastanowiłbym się nad tym poważniej. Bo jedna rzecz to pech płynący z konstelacji gwiazd, a druga - pech płynący z mojego konkretnego zachowania. Najczęściej nawet nieuświadomionego. Warto więc sobie te zachowania, czy wybory uświadomić.

Osoby, które twierdzą, że mają w życiu pecha nie widzą, że stoi za tym ich własny zestaw przekonań i wartości, który osadza je w stanie "mnie się nie udaje”".

Czy jakieś jeszcze przekonania masz na myśli?
W Polsce przez wiele lat byliśmy wychowywani w przeświadczeniu, że jak będziemy dobrzy w tym co robimy, to nas odkryją. Pamiętam z dzieciństwa taki wierszyk: skromna konwalijka w trawie się ukrywa, idź za jej przykładem, a będziesz szczęśliwa. To takie romantyczne i zgodne z polską naturą.

Prawda jest natomiast taka, że w dzisiejszym świecie, jeżeli sami się nie odkryjemy i nie opowiemy światu o sobie, jest duże ryzyko, że nikt nas nie odkryje.

Załóżmy, że tak jest, ale przecież są także i tacy, którzy mają poczucie, że ich kariera utknęła w martwym punkcie i nie mają perspektyw na nic więcej. Bo są na przykład młodymi matkami, które spędzają czas z dzieckiem, albo mieszkają poza dużymi miastami, gdzie trudniej o zmianę pracy. A jeszcze na dodatek mamy w tej chwili pandemię. Co z tym zrobić? Czy w ogóle można z tym coś zrobić?

To jest pytanie o to, czy rozwijam się z motywacji, czy z determinacji. W życiu często trafiamy na przysłowiową ścianę, kiedy nowe ścieżki zawodowe wydają się niedostępne. Zwłaszcza dzisiaj. To trudny czas na zmianę pracy, czy radykalną przebudowę życia zawodowego.

No właśnie…

Ale w takim momencie zawsze warto rozejrzeć się za czymś ekstra, na przykład pracą dodatkową która pozwoli nam spełnić ambicje i aspiracje bez narażania się na ryzyko utraty przychodów i będąc w porządku z naszym obecnym pracodawcą. Taka dwuzadaniowość pozwoli nam po prostu o siebie zadbać. Dobrym przykładem takiej pracy jest agent ubezpieczeniowy.

A jeśli myślę o całkowitej zmianie mojej ścieżki kariery, to od czego powinnam zacząć

Warto zacząć od zadania sobie kilku kluczowych pytań – kim tak naprawdę chcę stać się w życiu? Co chcę osiągnąć? Jak chcę zakończyć karierę zawodową? Na czym, tak naprawdę, mi zależy? Czego nie jestem w stanie akceptować? Ludzie nie zadają sobie tego typu pytań, bo często wchodząc w dorosłe życie mówią: muszę znaleźć jakąś pracę

Oczywiście, bo przecież kluczowe jest zarabianie
Tak, muszę pracować bo muszę zarabiać. I nagle okazuje się, że po 5-6 latach mają zaplanowaną ścieżkę kariery w zawodzie, którego wcale nie chcą wykonywać i zastanawiają się jak to możliwe, że się w tym miejscu znaleźli?

To moment na zrobienie pauzy i zastanowienie się, czy kariera którą wybrałem, spełnia moje oczekiwania. Oczywiście można zrobić ruch dramatyczny, czyli kończę z obecną karierą i zaczynam nową. Wtedy tylko warto uświadomić sobie, że znowu wylądujemy na podstawowym wynagrodzeniu i będziemy musieli od nowa budować swoją pozycję.

Ale przecież znasz takie przypadki, że tak się również dzieje

Znam, natomiast z moich obserwacji wiem, że nie rewolucja, a ewolucja buduje trwałe wyniki. Oczywiście, że w porywie romantyzmu, można krzyknąć "zaczynam nowe życie", ale przecież bezpieczniejszym rozwiązaniem jest kontynuacja jednej kariery i jednoczesne rozpoczęcie drugiej.

Zbudowanie dochodów na tej drugiej, a dopiero potem łagodne przejście. Z jednej strony zachowuję pozycję i dochody, a jednocześnie mam satysfakcję z tego, że robię coś więcej. Oczywiście będzie to wymagało więcej zaangażowania, ale to jest ten wysiłek, który zaprocentuje.
Fot. 123RF / Zdjęcie Seryjne

Wracając do początku naszej rozmowy. Czy druga z dwóch kluczowych postaw, które wymieniłeś, charakteryzuje się przekonaniem, że "mogę i dam radę"?

Zdecydowanie. To są ludzie, którzy – użyję tu pewnej metafory - grają żeby wygrać. Są przede wszystkim nastawieni na realizację celu. Mają silną orientację na osiągnięcia i pewien wewnętrzny standard doskonałości, do którego dążą i który stale poprawiają.

Ten standard może dotyczyć dochodów, sposobu i stylu życia, czy relacji, które budują. Kiedy go osiągną, wyznaczają sobie następny, a potem kolejny. Ale uwaga, by te standardy osiągać, muszą się często zmieniać.

Jak rozumiesz tę zmianę?

Na dążeniu różnymi ścieżkami, żeby dopiąć celu i mieć karierę, czy zarobki na jakich mi zależy. Inaczej mówiąc, kiedy widzę szansę, wchodzę w działanie by ją wyeksplorować. Obracam ją w palcach i przyglądam się, czy jest tym, o co mi chodziło. Ludzie z taką postawą, jeśli na przykład pojawia się możliwość dodatkowej pracy, podejmują ją, właśnie po to żeby sprawdzić, czy pozwoli im ona na osiągnięcie zamierzonego rezultatu.

Skąd bierze się w ludziach taka umiejętność?

Poleganie na sobie to kompetencja, którą wypracowujemy przez lata, a ponieważ jest to kompetencja, można się jej nauczyć w każdym momencie naszego życia.

Jednym słowem warto pamiętać o doświadczeniach, które nas budują, prawda?

Absolutnie tak. To jest w ogóle bardzo dobra praktyka, zrobić sobie magazyn swoich sukcesów. Od dziecka do dzisiaj. I nagle się okaże, że jest ich kilkaset, tylko że my o nich nie pamiętamy. Bo częściej pamiętamy o porażkach. Oczywiście one uczą, natomiast to właśnie osobiste zwycięstwa nas motywują do tego, żeby pójść dalej.

Co jeszcze ich wyróżnia?

Osoba, która gra żeby zwyciężyć jest wewnątrzsterowna, czyli ma poczucie, że to od niej wiele zależy, że ma wpływ na różne rzeczy. Myśli, że nie tylko świat na nią wpływa, ale że w dużej mierze to ona kształtuje to, co ją otacza.

Czyli może nie na wszystko mam wpływ ale to, na co mam, to mam.

Dokładnie. Oczywiście zdarzają się takie jednostki, które myślą, że mają wpływ na wszystko, ale wiemy dobrze, że to nie jest trzeźwa ocena rzeczywistości. Z ciekawostek, osoby które widzą, że nie mają na coś wpływu, zamiast koncentrować się na tym i budować w sobie poczucie bezsilności, skupiają się na tym, na co mają wpływ i działają w kręgu swoich możliwości.

Załóżmy, że mam w sobie przekonanie, że sobie poradzę i znajdę dodatkowe zajęcie, żeby dorobić. Rzeczywistość jest jednak taka, że to jest zwyczajnie trudne. To nie jest takie oczywiste, że możesz mieć drugą pracę. Wyobraźmy sobie na przykład sytuację młodej matki, która chciałaby sobie dorobić.

Faktycznie jest to niełatwe, ale rozważmy przykład kariery jako dwuzawodowiec,, np. w ubezpieczeniach. Wg mnie młoda matka to idealna kandydatka na agenta ubezpieczeniowego, z tego względu, że mnóstwo czasu spędza w parkach, na spacerach, czy placach zabaw. Wszędzie tam spotyka inne młode matki, które przecież rozmawiają o przyszłości swoich dzieci.
Fot. 123RF / Zdjęcie Seryjne

A przecież jest wiele interesujących produktów ubezpieczeniowych, które młodym rodzicom można zaproponować. Wracając więc do twojego pytania, jak młodej mamie doradzić w poszukiwaniu dodatkowego zajęcia, powiem, że warto się zastanowić, czy tego czasu który i tak przeznacza na spacery i rozmowy z innymi matkami, czy chciałaby spieniężyć. Oczywiście jestem daleki od zachęcania do tego, żeby młode mamy na każdym spacerze "polowały" na potencjalnych klientów, nie w tym rzecz.

Czyli jest to umiejętność dostrzegania szans i możliwości?

Właśnie o tym mówię. Jedni patrząc na sytuację powiedzą, że ich ogranicza – jestem z dzieckiem i teraz niczym innym nie mogę się zająć, drudzy zaś, ci którzy grają żeby zwyciężyć, patrzą na tę samą sytuację i widzą w tym szansę. Myślą: jestem na wychowawczym, mam trochę czasu to może znajdę sobie dodatkowe zajęcie, ekstra pieniądze zawsze się przydadzą. I to nie muszą być wielkie pieniądze. Wystarczy ekstra 2-3 tysiące, które w ten sposób będzie można na przykład zaoszczędzić na wakacje.

Czy dobrze rozumiem, że przede wszystkim zachęcasz do wzięcia spraw w swoje ręce

Bardzo zachęcam! Do tego, żeby nie myśleć o tym, czego nie możemy, ale o tym jakie mamy szanse. Zwłaszcza w kontekście bieżącej sytuacji i dodatkowych zarobków. Dwuzawodowiec to idealne rozwiązanie na dzisiejsze czasy.

Szukasz możliwości na dodatkowe zajęcie? Wypełnij formularz i dowiedz się więcej o możliwościach, jakie oferuje MetLife.