Co dalej z Reżyserem Życia? Znany youtuber mówi nam o dramie z Gargamelem i Wardęgą

Bartosz Godziński
To była jedna z największych afer w historii polskiego YouTube. Reżyserowi Życia, popularnemu twórcy filmów o tematyce społecznej, zarzucono to, że jest oszustem i narcyzem, który dodatkowo współpracuje z rządzącymi z Ministerstwa Sprawiedliwości. Youtuber filmowiec udzielił nam wywiadu, w którym odnosi się do oskarżeń.
Reżyser Życia odpowiedział na filmy Gargamela i Wardęgi Screen z Reżyser Życia / YouTube
Internetowa drama zaczęła się na początku października od godzinnego filmu Gargamela. To vloger znany z treści demaskujących innych kolegów po fachu i celebrytów (podobne wideo nagrał m.in. o Filipie Chajzerze i sex-coachach). W wideo "Życie Reżysera" udowodnił m.in. to, że Reżyser Życia okłamał widzów twierdząc, że jego film "Kradzież na wirusa" został nakręcony na odległość. Oprócz tego Gargamel ujawnił, że współpracował z Funduszem Sprawiedliwości, który finansował gminy "wolne od LGBT", tymczasem sam nagrał wcześniej film o tolerancji.

Reżyserowi Życia zarzucono więc oszustwo, hipokryzję, a także rasizm, manipulację tytułami i planszami w swoich filmach na YouTube i... samouwielbienie, gdyż często chwalił się, że jego etiudy są wyświetlane w szkołach. Po Gargamelu pod lupę wziął go też inny znany youtuber - Sylwester Wardęga. W jego filmie "Co dalej z Reżyserem" doszły kolejne niewygodne wątki m.in. dotyczące kampanii z udziałem influencerki Wersow.


Daniel Rusin, znany w sieci jako Reżyser Życia, zniknął na niemal dwa miesiące z sieci. Próbowałem się z nim skontaktować zaraz po filmie Gargamela, ale nie odpowiadał. W końcu nagrał krótką odpowiedź na zarzuty youtuberów i zdecydował się na wywiad. Tłumaczy mi w nim m.in., dlaczego tak długo czekał z odpowiedzią, a także mówi o swoich planach na przyszłość po tak gigantycznym kryzysie w social mediach. Przed wywiadem zalecam obejrzeć wszystkie trzy podlinkowane filmy, by zrozumieć cały kontekst sytuacji.

Swój filmik z odpowiedzią na zarzuty Gargamela i Sylwestra Wardęgi wrzuciłeś przed ponad tygodniem, ale nie widziałem, byś udzielał jakiegoś wywiadu w tej sprawie. A wcześniej o tej "dramie" pisały wszystkie media.

To prawda, zgłosiło się do mnie wtedy dużo dziennikarzy, ale kiedy odpisałem, że teraz jestem gotowy na rozmowy, to nikt nie odpowiedział.

Może dlatego, że długo zwlekałeś z wyjaśnieniami i temat "umarł" śmiercią naturalną. Dlaczego umieściłeś swoje nagranie dopiero po dwóch miesiącach od publikacji filmu Gargamela?

Swoją odpowiedź nagrałem po paru dniach, tylko bałem się ją wrzucić. Nigdy nie ma idealnego sposobu na rozwiązanie takich spraw. Nie wiedziałem, czy będzie za krótka, za długa, czy się za bardzo wybielam, czy po prostu "chajzeruje". Sporo moich znajomych doradziło mi, bym to po prostu przeczekał. Czasem warto nic nie mówić i nie podsycać emocji. Wiele rzeczy i projektów "runeło", nie wiedziałem trochę co robić.

Ale przecież ta twoja odpowiedź na YouTube jest utrzymana w klimacie "świątecznym". Czyli po prostu nagrałeś ją raz jeszcze?

Tak, nagrałem raz jeszcze. Zmusił mnie do tego kolejny film z atakiem stworzony przez Wardęge.
"Chajzerować" według słownika internetowego slangu to "Zrobić coś złego/żenującego/upokarzającego, a następnie próbować się wybielić innym dobrym aktem". Ty np. przeprosiłeś, ale też mówiłeś, że twoje filmy są puszczane w szkołach. Może o to chodziło krytykantom?

Widzisz, akurat ten wątek jest przykładem jednej z wielu manipulacji Gargamela: na moim kanale na YouTube nie mam vlogów, tam tylko wrzucam swoje etiudy z aktorami. O tym, że "moje filmy filmy są puszczane w szkołach" mówię od czasu do czasu na swoim Instagramie. Co tu dużo mówić – jestem z tego dumny.

Pewnego razu w marcu faktycznie trochę z tym przesadziłem, gdy robiłem dużo live’ów, bo mi się nudziło - jak to każdemu w pandemii. Ale to był jeden raz i to wiele miesięcy temu, a cała narracja jest taka jakbym był narcyzem przechwalającym się tym co parę dni.
Piszą do mnie internauci z wyzwiskami, więc ich pytam, dlaczego tak się do mnie zwracają: "Bo jesteś narcyzem, przechwalasz się".

Kiedy im tłumaczę, że to było na jednej transmisji w marcu, to zmieniają zdanie na mój temat. Gargamel bardzo przesadził z tym zarzutem w swoim filmie i narzucił fałszywy obraz na mój temat. I jeszcze podparł to dramatyczną muzyką, jakbym zrobił coś naprawdę złego.
Co jest jeszcze nieprawdą w filmie Gargamela?

To, że rzekomo twierdzę, że nie zarabiam na filmach, a przecież mam tyle lokowań produktów. Nie zarabiam na samym YouTube, bo mam wyłączonego AdSense (serwis reklamowy Google – red.). Nie chcę, by moje etiudy poruszające często drażliwe tematy były przerywane reklamami. Też te wszystkie połączanie z rządem czy zrobienie ze mnie homofoba i rasisty. Niestety, ale Jakub Chuptyś (Gargamel - red.) odpowie za to.

Kolejnym zarzutem było to, że nie umiesz znieść krytyki i usuwasz negatywne komentarze. Pod twoim filmikiem z odpowiedzią jednak tego z pewnością nie zrobiłeś - praktycznie jest tam sam hejt i trzy razy więcej łapek w dół niż w górę. Czy jesteś zaskoczony tym, że tyle ludzi się nagle od ciebie odwróciło? Masz przecież dużą bazę fanów wynoszącą milion subskrybentów.

W ostatnim czasie ubyło mi 50 tysięcy subskrypcji, więc pozostała ze mną zdecydowana większość fanów. Po tej aferze zrozumiałem, że sporo osób jest jak chorągiewki – ktoś coś powie i natychmiast zmieniają zdanie. Bardzo łatwo więc nimi sterować. Jest to niepokojące moim zdaniem.
Dramy youtuberów przypominają mi trochę analogiczne sytuacje ze świata hip-hopu. Raperzy nagrywają na siebie dissy, sztucznie kręcą zainteresowanie własną osobą w mediach, promując się przy tym wzajemnie lub wybijając się na kimś bardziej znanym. Jednak akurat w przypadku waszego trio: ty, Gargamel i Wardęga nikt z was nie musiał zabiegać o popularność.

Te dramy to nie jest mój świat – nagrywanie paszkwili, upublicznianie prywatnych rozmów. Wardęga zresztą sam sporo naściemniał w swoim filmie na mój temat. Stwierdził, że Wersow straciła przeze mnie 400 tys. zł z kampanii reklamowej, a przecież wcale tak nie było.

To jak było?

Tak jak tłumaczę w moim filmie. W kampanii była brana pod uwagę Wersow i ja. Proponowałem klientowi, by moja dziewczyna dołączyła do projektu. Finalnie to właśnie z moją lubą wystąpiliśmy w projekcie, a manager Wersow nie doszedł do porozumienia z klientem co do wynagrodzenia.

Film Wardęgi wygląda tak, jakbym to ja przekonał ogromną korporację, by nie wzięli topowej influencerki do projektu. I cała suma jest wyssana z palca, Wardęga dobrze wie jakie ten klient ma budżety, bo rok wcześniej sam wystąpił w projekcie tego klienta będąc jego ambasadorem. No, ale wiadomo, że drama o utracie kilkuset tysięcy złotych przez kogoś lepiej się rozniesie.
Fot. Instagram
Hejt w twoją stronę przybiera jednak coraz agresywniejsze formy.

To prawda, tacy youtuberzy jak Gargamel i Wardęga zawsze się zarzekają, że nikogo nie napuszczają na bohaterów swoich filmów. Jednak mają swoją "armię" fanów, która niezależnie hejtuje ludzi. Każdy negatywny materiał to przyzwolenie by kogoś hejtować, ale panowie oczywiście mówią, że tworzą te materiały nie po to, by kogoś niszczyć, tylko pokazać błędy.

Z twojego Instagrama wynika, że ludzie grozili twojej mamie i atakowali cię na ulicy.

Tak, był nieprzyjemny incydent w cztery oczy i pisanie wiadomości do rodziny. To, że hejterzy atakują bliskich jest zjawiskiem niestety normalnym. Youtuber Mateusz Chmielarek, po tym jak Gargamel nagrał o nim odcinek, przez dwa lata nie tworzył żadnych filmów. Jego rodzina też była hejtowana. Żyjemy w takim świecie, że takich internetowych ataków, ubliżania i nienawiści będzie więcej. Młodym ludziom bardzo łatwo to wychodzi. To jest po prostu cyberbullying i cancel culture (internetowy ostracyzm wobec kontrowersyjnych - red.).

A wcześniej miałeś z tym do czynienia?

Zawsze się zdarzali malkontenci, ale to niewielki odsetek tego, co się dzieje teraz. To bardzo "ciekawe" doświadczenie. Na praktycznie dwa miesiące wyłączyło mnie to z życia. Ciężko się znosi fale negatywnych komentarzy, próby włamania na konta i czytanie osobie artykułów w sieci, gdzie jesteś przedstawiany jako potwór.
Fot. Instagram
Może swój następny film nagraj właśnie o cyberbullyingu i cancel culture?

To zaraz byłyby głosy: "zobaczcie, nagrał film o sobie, jaki narcyz" (śmiech). Będę po prostu dalej robić swoje. Dużo osób mi też doradzało, bym poszedł z tym do sądu. Przez filmy Gargamela i Wardęgi straciłem dużo partnerów biznesowych – czy to na YouTube, czy prywatnie. Miałem też wydać książkę z moimi opowiadaniami, ale wydawnictwo zrezygnowało.

Myślę, że w takiej sytuacji osoba młodsza, o słabszej psychice lub taka, w której życiu wydarzyła się w tym momencie inna tragedia, mogłaby sobie coś zrobić. Gargamel przecież nagrał film o 15-letnim youtuberze Tomku, który wysłał siebie w paczce – dosłownie. Chłopak bardzo źle to przeżył, usunął kanał i nie mógł sobie poradzić z hejtem. Takie demaskatorskie nagrania mogą się naprawdę kiedyś źle skończyć.

A propos partnerów biznesowych – jednym z głównych zarzutów dotyczących twojego kanału była współpraca z Funduszem Sprawiedliwości, który finansuje gminy "wolne od LGBT". Będziesz to kontynuować?

Przyznam szczerze, że nie miałem pojęcia, że część pieniędzy z funduszu jest wydawana na homofobiczne cele. Takie współprace, jak ta w moim przypadku, są organizowane przez agencje marketingowe: przychodzi do ciebie mail z briefem, w którym poszukiwany jest producent filmu o przestępstwach.

Dlatego bardzo ucieszyłem się jako reżyser, że będę mógł w ramach współpracy nakręcić film na bardzo ważny temat, o pigułce gwałtu. Gdybym miał np. zrobić film anty-LGBT, to oczywiście bym się nie zgodził. Powstał film o przestępstwach, wiec nie rozumiem narracji, że Fundusz jest anty-LGBT, to i ja z automatu także.

Drugi film miał być inny i miał traktować właśnie o... cyberbullyingu. Jednak przyszła pandemia i musiałem na szybko wymyślić inny film. Tak właśnie powstała "Kradzież na wirusa", czyli ten "na odległość", który zdemaskował Gargamel, a ja przyznałem się do tego w swojej odpowiedzi.

Jednak przez tę demaskację teraz wiele osób mi pisze "wspiera cię PiS", "idź do Kaczyńskiego", "sprzedawczyku". To były tylko dla filmy. Nie wiem, czy dalej będę współpracował z ministerstwem, bo to, jak wspomniałem, zależy od agencji. To nie jest tak, że ktoś z rządu zgłasza się do mnie bezpośrednio.

A jeśli by się odezwali, to zgodziłbyś się?

Jeśli film miałby być na ważny społecznie temat, to zastanowiłbym się. Tylko, że znów zostałbym za to skrytykowany. Co ciekawe, przed filmem Gargamela nikt nie miał o to pretensji, a przecież pojawia się plansza Funduszu Sprawiedliwości i bohaterka dzwoni na numer ośrodka. Nic tam nie było ukryte. A film ma ponad trzy miliony wyświetleń.

Skoro już wspomniałeś o zarzutach, to jest jeden, do którego się nie odniosłeś – chodzi mi o "Wpadkę" i niesławny napis "Zawsze masz wybór, by dać szansę życiu", który ostatecznie zniknął. Tytuł też zmieniał. Jak to skomentujesz?

Wszyscy youtuberzy zmieniają tytuły filmów. Nawet Wardęga zmienił tytuł filmu o mnie np. było "Gargamel kontra Reżyser", a teraz jest "Co dalej z Reżyserem?". Zmiana miniaturek lub tytułów nie jest przecież przestępstwem.

Rok wcześniej nagrałem film, w którym dziewczyna bierze pigułkę, w tym roku nagrałem inny, w której bohaterka nie przerywa ciąży. Chciałem pokazać to zagadnienie z dwóch stron, pokazać, że zawsze jest wybór. Może rzeczywiście trochę przesadziłem i zabrzmiało to jak spot pro-life. Nie mówiłem o tym w swojej odpowiedzi, ponieważ zaczęły się protesty kobiet i chciałem uniknąć tego tematu. Jednak, czy ten napis na tej planszy był zły?

Myślę, że nie byłby zły, gdyby zostało samo "Zawsze masz wybór", bez "by dać szansę życiu", bo tak naprawdę z pierwotnego zdania wynika, że tak naprawdę nie masz wyboru, tylko masz rodzić, bez względu na wszystko.

No tak, teraz już wiem, by ostrożniej dobierać słowa albo w ogóle nie dawać planszy na koniec. Jednak znów – o filmie było głośno w mediach, wywoływał kontrowersje, widziało go kilka milionów osób. I miał tylko tysiąc łapek w dół. Film byłby pro-life, moim zdaniem, gdybym pokazał w scenie na koniec, że np. dziewczyna idzie zadowolona i prowadzi wózek z dzieckiem, gdyby były pokazywane statystyki dlaczego warto zachować ciąże albo plansze/lektor z mocnym hasłem np: aborcja to zło.

Nie wiem, jakie masz poglądy, ale rozumiem, że temat niechcianej ciąży chciałeś przedstawić obiektywnie, bez opowiadania się po jednej stronie tego ideologicznego sporu?

Osobiście jestem za aborcją, wpadka może się zdarzyć każdemu, nie wyobrażam sobie, by ktoś był zmuszany do rodzenia dzieci. W opisie filmu zresztą było napisane, że nie miał niczego sugerować i był w kontraście do ubiegłorocznego. I uważam, że może i przesadziłem z planszą, ale sama fabuła nie jest pro-life.

Cytując film Sylwestra Wardęgi: co dalej z Reżyserem? Czego się nauczyłeś?

Na weekend planuję premierę filmu o męskiej depresji z Piotrem Adamczykiem i Roksaną Węgiel. Temat jest szalenie ważny, bo żyjemy w świecie, w którym facet musi być twardy i nie może okazywać emocji.

Niektórzy mówili mi, bym zmienił tematykę kanału. Po co? Te filmy były potrzebne wielu osobom i wielu osobom pomogły. Dalej więc będę robić kręcił etiudy. Nie uważam, że zrobiłem coś na tyle złego, by porzucić to, co kocham. Złe rzeczy to te, które są w aktualnej dramie z Kamerzystą czyli narkotyki, pedofilia.

Na pewno nauczyłem się tego, by za bardzo nie ufać ludziom i nie lajkować czarnego humoru, bo ktoś ci to może wypomnieć po latach.