Kosiniak-Kamysz kwestionuje narodową kwarantannę. Polityk-lekarz wskazał na coś ważnego
Czy zwiększona mobilność społeczeństwa i okres zimowy muszą przekładać się na wzrost zagrożenia koronawirusowego? Tak sugeruje rząd, który wprowadza narodową kwarantannę. Sensowność tego ruchu kwestionuje jednak jeden z najbardziej znanych polityków-lekarzy.
- Kosiniak-Kamysz kwestionuje argumenty rządu PiS za kwarantanną narodową
- Polityk-lekarz mówił, że wyjazdy wakacyjne i zima wcale nie muszą doprowadzić do wzrostu zakażeń
- Szef PSL wskazał na doświadczenia z lata w Polsce i zimy w Ameryce Płd.
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, od 28 grudnia do 17 stycznia rząd Zjednoczonej Prawicy wprowadza kwarantannę narodową. Zamknięte będą hotele, również na ruch służbowy. Zgodnie z zapowiedziami, zamknięte zostaną także stoki narciarskie i galerie handlowe – z wyjątkiem m. in. sklepów spożywczych i drogerii.
Czytaj także: Rząd wprowadza narodową kwarantannę. W sylwestra ograniczenia w przemieszczaniu się
Na czwartkowej konferencji prasowej minister zdrowia Adam Niedzielski przekonywał, że taki ruch jest konieczny, by system ochrony zdrowia poradził sobie ze skutkami spotkań bożonarodzeniowych. Kosztem relatywnie normalnych świąt ma być lockdown uniemożliwiający wypoczynek zimowy, który – zdaniem rządzących – mógłby doprowadzić do wzrostu zakażeń koronawirusem.
W tym kontekście na coś ważnego zwrócił uwagę szef Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz, który w czwartkowy wieczór gościł na antenie Polsat News. – Jeżeli wyjazdy osób na ferie czy wakacje miałyby powodować wzrost zakażeń i zachorowań, to w lipcu i sierpniu mielibyśmy już szczyty pandemii, ponieważ wtedy mieliśmy największą migrację osób – mówił jeden z najbardziej znanych lekarzy wśród polityków.
Czytaj także: Godzina policyjna w sylwestra niezgodna z Konstytucją. Prof. Chmaj nie ma wątpliwości
Kosiniak-Kamysz podważył także argument, iż narodowa kwarantanna na przełomie roku jest konieczna, gdyż zagrożenie epidemiczne jest zwiększone ze względu na zimę. – W krajach Ameryki Południowej, kiedy były szczyty pandemii, nie była wcale pora jakaś zimowa, tylko były bardziej pory letnie i ta pandemia rozwijała się. Nie ma tutaj takich dowodów i związków z sezonowością – wskazał.