Depresja w czasach koronawirusa. Czy się zmieniła? Oto jak ją rozpoznać i jak sobie z nią radzić

Adam Nowiński
– Nie raz słyszymy, że ktoś mówi, że "dzisiaj to mam taką depresję, bo taka pogoda i jeszcze pandemia". Ale oczywiście to nie jest depresja w rozumieniu medycznym. Depresja to poważna choroba, której nie można bagatelizować – mówi nam prof. Dominika Dudek, prezes-elekt Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Wyjaśnia, jak depresja zmieniła się podczas epidemii oraz tłumaczy jak ją rozpoznać i leczyć.
unsplash
– Zacznijmy od tego, czym się różni depresja od zwykłego smutku. Przede wszystkim w depresji smutek jest tylko jednym z objawów. Temu smutkowi towarzyszy anhedonia, czyli brak odczuwania przyjemności i zainteresowań, towarzyszy mu wyczerpanie, skrajne zmęczenie, utrata energii, zaburzenia myślenia, nieadekwatne poczucie winy, niska samoocena czy poczucie beznadziejności – wymienia w rozmowie z Anną Kaczmarek profesor Dominika Dudek.

Dodaje, że ma wielu pacjentów, którzy w depresji mają myśli samobójcze, zaburzenia jedzenia, snu oraz cały szereg objawów fizycznych, które dla lekarzy mogą być mylące w dobie pandemii, na przykład poczucie duszności.

– Pacjent może zgłosić się do lekarza i nie mówi wtedy, że jest mu smutno, tylko opowiada o niepokojących go objawach fizycznych. Twierdzi, że coś z nim jest nie tak, bo jest inny, niż kiedyś i podaje, że może to serce, anemia – zauważa prof. Dudek, czym podkreśla, że rozpoznanie depresji jest czasami bardzo trudne.

Smutek jest więc tylko jednym z objawów, a depresja jest bardziej złożona. Jeśli jesteśmy smutni, po prostu nie lubimy tego uczucia, ale wstajemy, myjemy się, ubieramy i zabieramy się do roboty. Natomiast pacjent z depresją jest tak wyczerpany, że nie ma energii, żeby wykonać nawet najprostsze czynności.

Czasami samo zadbanie o higienę jest trudne, nie mówiąc już o normalnym funkcjonowaniu, żeby iść do pracy lub zając się jakimiś obowiązkami. To wywołuje wtedy w osobach z depresją poczucie winy, a stamtąd już blisko do myśli o tym, że wszystkim byłoby lepiej bez tej osoby.

– Ponadto jak jesteśmy smutni, to każdy ma swój sposób, żeby ten smutek rozproszyć. Jeden obejrzy film, inny posłucha muzyki czy spotka się z przyjaciółmi. Pacjent w depresji nie może sobie tak pomóc, przez wspomnianą anhedonię. On nie odczuwa przyjemności i pozytywnych uczuć – zaznacza nasza rozmówczyni.

Jeszcze jedną z różnic między osobami smutnymi a tymi z depresją jest to, że te pierwsze potrafią wskazać powód swojego spadku nastroju. Z kolei pacjenci z depresją nawet jeśli wskażą wydarzenia, które poprzedziły jego obecny stan, to i tak potem ta depresja zaczyna żyć własnym życiem. Dlatego wszelkie zmiany na lepsze w ich otoczeniu niekoniecznie mogą mieć wpływ na polepszenie ich nastroju.

– To jest choroba, ciężka choroba, którą należy leczyć i ma ona bardzo wiele twarzy. Jednym z takich typów pacjentów są tacy, którzy chorują na nią od dawna i mają jej nawroty. Muszę powiedzieć, że paradoksalnie wielu z nich całkiem nieźle znosi tę pandemię. To nie jest tak, jakby byli oni już trochę przystosowani do funkcjonowania na niższych obrotach – opowiada prof. Dudek.

Dodaje, że często są to osoby, które nie pracują, są na rencie i dla nich zbytnio nic się nie zmieniło i nie obchodzi ich to, co dzieje się dookoła. – Oczywiście z takimi osobami mamy teraz problem terapeutyczny. Przecież w normalnych warunkach zachęcamy właśnie do aktywności, wyjścia do ludzi, rozmów z nimi. Zachęcamy do znalezienia jakiegoś obszaru zainteresowań. Teraz to wszystko jest bardzo ograniczone – wyznaje nasza rozmówczyni.

Więcej na temat depresji dowiecie się słuchając lub oglądając podcast Anny Kaczmarek "Koronawirus bez cenzury" z rozmową z profesor Dominiką Dudek.

Podcast dostępny również na:


Czytaj także:
Te 3 szczepienia mogą pomóc uniknąć bardzo ciężkiego przebiegu COVID-19
"Tak jakbyś nie zmieniał majtek". Wirusolog mówi, kiedy prać maseczki i jaki popełniamy błąd
Może specjalnie przechorować COVID-19? Nie - to jak rosyjska ruletka