"Żydek z pieniążkiem" – antysemicki fetysz Polski nowobogackiej. Ma go niemal co piąty Polak

Helena Łygas
W Polsce XXI wieku więcej jest obrazków przedstawiających Żydów niż samych Żydów. Stereotypowe wizerunki "Żyda z pieniążkiem", szczególnie popularne wśród drobnych przedsiębiorców, to rodzaj polskiego folkloru, którego historia jest zaskakująco krótka. Dlaczego w kraju, w którym przed II wojną światową nie brakowało antysemitów, tak chętnie wieszamy w domach wizerunki chasydów i skąd wziął się ten stosunkowo nowy przesąd?
Sklep z dewocjonaliami w Częstochowie fot. Sebastian Adamus / Agencja Gazeta


Nobliwy przodek


Na jednej z grup, gdzie ludzie sprzedają za drobne kwoty stare meble i dodatki, poruszenie. Wszystko przez przodka. Łukasz chce pozbyć się obrazu, na którym został uwieczniony staruszek. Niebawem przeprowadza się do nowego mieszkania w stali i szkle, więc portret nie będzie pasował.


W opisie zaznacza, że co prawda przodek nie jest jego własny, ale przez lata bardzo go polubił. Tak się do niego przyzwyczaił, że zaczął patrzeć na niego, jak gdyby rzeczywiście był członkiem rodziny.

Przybrany dziadek Łukasza ma długą, siwą brodę, orli nos i okrągłe, druciane okulary. W zaciśniętej pięści trzyma sakiewkę, a w drugiej – świecę. Ludzie wyśmiewają Łukasza, ale i przodka. Przecież to "Żydek z pieniążkiem"!

Jedna z kobiet radzi go zachować. Odkąd podobny wisi u niej w domu, zaczęło się jej układać w życiu. Inna radzi oddać komuś w prezencie, bo tylko wtedy "działa". Są i głosy sprzeciwu. Iwona pisze, że to rasizm i hańba.

Właściciele podobnych obrazów się nie zgadzają. Koniec końców trzymają je, żeby pomagały im w finansach. A na tym, to Żydzi się znają. Przecież to komplement, a nie antysemityzm. Poza tym swoich prywatnych "Żydków" bardzo lubią.

Nie wiadomo, czy portret przybranego przodka znajduje nowy dom, bo zawstydzony Łukasz usuwa post. Kilka dni później będzie szukał na grupie kupca na łóżeczko dziecięce.

Allegrowicz Jew


Kto nie zdążył odebrać od Łukasza obrazu, nie musi się martwić. Wizerunki "Żydów z pieniążkiem" do rzadkości nie należą. Kilka lat temu Jan Gebert, prezes zarządu Fundacji Żydów Polskich, policzył, że w Sukiennicach jest wystawionych na sprzedaż 12 Matek Boskich, 43 Jezusy i aż 177 "Żydków".

Nie brakuje ich też online. Są w komercyjnych galeriach sztuki, sklepach z prezentami ślubnymi – zarówno dla pary młodej jak i dla gości weselnych – i rzecz jasna na platformach sprzedażowych.

Po wpisaniu hasła "Żyd" na Allegro wyskakuje kilkanaście tysięcy wyników. 574 w kategorii dekoracje i ozdoby, 499 – antyki i sztuka (choć antyków tu niewiele), 414 – obrazy i obrazki, 665 – dom i ogród, a 59 to figurki i rzeźby.

"Żyd" pojawia się nawet w kategorii "odzież, obuwie, dodatki" i to aż 285 razy. Przede wszystkim jak kostium halloweenowy ("strój rabina, żydowskiego księdza, rozmiar L", "wąsy Żyda party rude"), ale też w opisach aukcjach dzierganych jarmułek przywiezionych z Izraela.
Na największej polskiej platformie sprzedażowej nie brakuje i "kostiumów" Żydówfot. Allegro (zrzut ekranu)
Najdroższy "Allegro-Żydek" kosztuje 6500 złotych. To obraz olejny sprzedawany przez jedną z warszawskich galerii. Sądząc po ofercie, galerii ze wszech miar patriotycznej. Opis nie pozostawia wątpliwości, że nie o sztukę tu chodzi.

"Każdy, kto prowadzi biznes, taki portret chce mieć w swoim biurze. To przynosi szczęście firmie. Żyd w gabinecie dyrektora oznacza zyski i wieloletnie powodzenie w sprawach finansowych"

"Kto powiesi obraz w domu, od razu powinien odczuć napływ gotówki. Wśród gospodarstw domowych zapanowała moda na wieszanie w domu obrazów Żydów"

"Wieść o szczęśliwych obrazach rozniosła się jak błyskawica po całym kraju. Nawet ludzie o ścisłych umysłach, którzy nie wierzą w przesądy, zastanawiają się nad kupnem takiego portretu" – czytam w opisie aukcji obrazu za półtorej średniej krajowej.

Ci, których nie stać na opłacenie tak drogiego wota sukcesu finansowego, nie są na przegranej pozycji. Za 3,99 mogą zaopatrzyć się w obrazek "Żyda z pieniążkiem" 13 na 18 centymetrów w drewnianej ramce w (przeceniony z 10 złotych).

Do wyboru są też magnesy na lodówkę, breloczki, naklejki na ścianę, a nawet fototapety ze stocka (trzy na pięć metrów niby-chasyda ubranego w kostium jak z Allegro to koszt około 1000 złotych).

Nie jest tajemnicą, że popyt rodzi podaż. W tym przypadku z tego pierwszego nie mają raczej szans skorzystać sieciówki. Nie dalej jak rok temu, Obi wycofało ze sprzedaży "Żyda z pieniążkiem" po tym, jak jeden z klientów wrzucił do sieci zdjęcie portretu z krytycznym opisem. Obi wydało nawet oświadczenie zaznaczając, że "potępia wszelkie działania i jakiekolwiek przejawy antysemickie i rasistowskie wyrażone m.in. w wyborze asortymentu".
Wersje "Żydów z pieniążkiem" do wyboru, do koloru. Cena: 12 złotych plus koszt przesyłkifot. Allegro (zrzut ekranu)

Poczucie winy na jednym obrazku


Nad tym, co właściwie oznacza popularność tych wizerunków w kraju, którego mieszkańcy skorzystali materialnie na zagładzie Żydów, dumał już niejeden kulturoznawca i antropolog. Zdaniem profesor Joanny Tokarskiej-Bakir, może być to wyraz wypartego, zbiorowego poczucia winy powracającego po latach w formie kiczowatych wizerunków.

Bo choć Żydek z pieniążkiem jest postacią powielającą stereotypy dotyczące wyglądu i cech charakteru Narodu Wybranego (skąpstwo, oszczędność, predylekcja do interesów, bogactwo), w pewnym sensie jest to wizerunek pozytywny.

To już nie Żyd-krwiopijca z karykatury w przedwojennej prasie, ale sympatyczny starzec budzący zaufanie. Ojcowska figura, która pomaga i chroni. Wypędzony/wymordowany przed laty wraca do polskich domów na prawach Anioła Stróża.

Tokarska-Bakir łączy "Żyda z pieniążkiem" również ze staropolskimi praktykami i wierzeniami w demony domowe, które odpowiednio traktowane miały pomagać mieszkańcom. Kłobuk, występujący przeważnie pod postacią zmokłej kury, miał być duszą martwego płodu, która podobnie jak "Żyd z pieniążkiem" miał przynosić powodzenie finansowe. Plonek, w którego wierzono głównie w środkowej Polsce, pomagał w obfitych zbiorach, jednak trzeba go było dokarmiać. Nie lubił też leniwych gospodarzy.

Wbrew pozorom i portretu Żyda nie wystarczy po prostu powiesić. Na forach i grupach można przeczytać, że obraz powinien wisieć w przedpokoju, a za ramkę trzeba włożyć monetę. Do tego najlepiej, żeby obraz ktoś nam sprezentował.

Te praktyki mają za zadanie sprawić, że moc talizmanu będzie większa. Poza tym, ważne jest odwracanie portretu do góry nogami, żeby pieniądze liczone przez Żyda "wpadły" do domu. Niektórzy internauci zalecają odwracanie go w Nowy Rok, inni w każdy piątek po zmroku, gdy zaczyna się szabas.
Rozstrzał cenowy wizerunków "Żyda z pieniążkiem" jest spory. Stylistyczny – już niekonieczniefot. Allegro (zrzut ekranu)
Na ile wizerunek "Żyda z pieniążkiem" rzeczywiście spopularyzował się w polskich domach a na ile jest internetowym kuriozum? Z badania przeprowadzonego w 2015 roku przez Pawła Dobrosielskiego, Piotra Majewskiego i Justynę Nowak wynika, że obrazki tego typu kojarzy aż 65 proc. dorosłych Polek i Polaków.

Ponad połowa ankietowanych widziała "Żyda z pieniążkiem" w domu znajomych lub rodziny, a 18,6 proc. ma własny obrazek czy figurkę tego typu. To niemal co piąta osoba w kraju. Co ciekawe, wizerunek był najpowszechniej rozpoznawany przez osoby, które określają swoją sytuację materialną jako dobrą. W tej grupie kojarzyło go aż 80 proc. ankietowanych. Czyżby więc "Żydek z pieniążkiem" był przede wszystkim tradycją nowobogacką?

Czytaj także: Piją, palą i tańczą. Ci Żydzi bawią się bez hamulców, by czcić Boga

"Jak bida to do Żyda"


Osoby wierzące w pomyślność finansową gwarantowaną przez "Żyda z pieniążkiem" często powołują się na dwa przysłowia, dowodząc w ten sposób, że portrety są głęboko zakorzenione w polskiej tradycji.

Tyle że powiedzenie "Żyd w sieni, pieniądz w kieszeni", choć rzeczywiście stare, pierwotnie znaczyło coś zupełnie innego, niż zalecenie wieszania portretu w przedpokoju. To antysemickie przysłowie przestrzegało przed wpuszczaniem Żydów do domu. Natomiast "Kto nie ma w domu Żyda – temu bida" to przekształcona wersja powiedzenia "Jak bida, to do Żyda" odnoszącego się do faktu, że w przedwojennej Polsce to głównie Żydzi zajmowali się udzielaniem pożyczek na procent.

Wbrew powszechnemu przekonaniu, tradycja wieszania portretów "Żyda z pieniążkiem" jest stosunkowo młoda – pojawiła się na początku lat 90., ale na popularności zyskała dopiero w latach 2000. Została stworzona i przyjęta przez ludzi, którzy nie pamiętają II wojny światowej, a tym bardziej wielonarodowego społeczeństwa II Rzeczypospolitej. Przekazywany z pokolenia na pokolenie jest tu jedynie stereotyp.

– Kojarzenie Żydów z pieniędzmi, interesami i lichwą ma długą tradycję. Powstało w czasach, gdy Żydzi, w wyniku stopniowego zakazywania im posiadania i uprawy ziemi oraz nauki rzemiosła, zajęli się handlem, lichwą, a z biegiem czasu także bankowością. Dzięki tym zajęciom mieli i pomnażali pieniądze. Jednak mimo że ciężko pracowali i byli często ograbiani i oszukiwani, skojarzenia związane z Żydem bogacącym się kosztem innych utrwaliły się w polskiej kulturze – wyjaśnia Lesław Piszewski, Przewodniczący Zarządu Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie.

Piszewski nie ukrywa, że nie ma do portretów "Żyda z pieniążkiem" pozytywnego stosunku.

– Nawet jeśli tego typu wizerunki są kupowane i wieszane w domach w dobrej wierze i bez negatywnych emocji, ugruntowują nieprawdziwy wizerunek Żyda jako osoby robiącej interesy w sposób krzywdzący innych. To z kolei prowadzi do antysemityzmu. Społeczność żydowska nie godzi się na utrwalanie wizerunku "Żyda z pieniążkiem" i walczy z tym i innymi stereotypami, które bolą, krzywdzą, a także budzą w niej niepokój o bezpieczeństwo i swobodne życie.

Ojciec polskiego kapitalizmu


Jak interpretować popularność nowoczesnego trendu wystrojonego w piórka "tradycji"? Być może zaczęło się od próby zakorzenienia raczkującego polskiego kapitalizmu. "Żydek z pieniążkiem" był przystępnym i udomowionym symbol bogacenia się, a już zwłaszcza w zmiennej kapitalistycznej rzeczywistości.

Tak jak łuska wigilijnego karpia w portfelu miał zapewniać pieniądze nieomal magicznie, bez konieczności zagłębiania się w niezrozumiałe usługi bankowe czy giełdowe indeksy. Dawny sąsiad i przybrany przodek pomagał oswoić rzeczywistość.

Kulturoznawca dr Paweł Dobrosielski wysuwa jeszcze inną tezę dotyczącą wybuchu popularności "Żyda z pieniążkiem" w latach 2000. Łączy ją z rosnącą złożonością polskiego dyskursu holocaustowego.

W 2000 roku wychodzi książka Jana Tomasza Grossa "Sąsiedzi" dotycząca pogromu w Jedwabnem. Pokolenia, które ze szkoły wyniosły wyłącznie obraz Polaków-bohaterów ratujących Żydów w czasie Holocaustu, muszą się zmierzyć z niewygodną kartą historii. Książka wywołuje skandal i jest ostro krytykowana, jednak podobnych tematycznie publikacji z roku na rok przybywa. Dyskusja o udziale Polaków w Zagładzie staje się coraz bardziej zagmatwana i wielowątkowa.

Czytaj także: Jan Tomasz Gross na łamach "Financial Times": Polska chce zafałszować historię Holokaustu

Zdaniem Dobrosielskiego popularność wizerunku "Żyda z pieniążkiem" może być nieświadomą reakcją na poczucie wyobcowania w obliczu nowego dyskursu publicznego.

Obrazki przejmują ogólny motyw żydowski, jednocześnie starając się odwrócić jego antysemicki charakter. Żyd nie jest tu wrogiem, ale dawnym sąsiadem, a wręcz przybranym przodkiem podziwianym za przezorność i rękę do pieniędzy.

Groteskowe? Jak najbardziej. Jeśli dodatkowo weźmiemy choćby przesąd odwracania obrazków do góry nogami tak, żeby "pieniądze Żyda wypadły do polskiego domu" i zestawimy go z historią polskiego szabrownictwa z czasów II wojny światowej, nagle kończą się argumenty przeciw antysemityzmowi tego typu wizerunków. Kicz i folklorystyczny charakter "Żyda z pieniążkiem" nie wystarczają, żeby oswoić demoniczność z pozoru niewinnej tradycji.

"Pan Wódeczka"


Pomijając konotacje historyczne, żeby w pełni zdać sobie sprawę z obrzydliwości wieszania w domu czy miejscu obrazów przedstawiających Żydów, wystarczy odwrócić sytuację.

Na eBay-u zaczynają znakomicie sprzedawać się figurki przedstawiające mężczyznę z okazałym brzuchem i włosami w nosie. Na szyi krzyżyk, na nogach klapki i skarpety. To "Pan Wódeczka", Polak pomagający na kaca i chroniący przed wyskokami alkoholowymi. Żeby działał, każdym kolejnym kieliszkiem należy stuknąć w jego brzuch.

Fani "Pana Wódeczki" tłumaczą, że podziwiają mocną głowę Polaków, a poza tym bardzo lubią swoje figurki. Nie raz im pomogły. Tak się do nich przyzwyczaili, że noszą je nawet jako breloczki do kluczy. Ma to też aspekt praktyczny – można stuknąć brzuchem Polaka w barowe szklanki. Noszenie ze sobą "Pana Wódeczki" do najwygodniejszych nie należy.

Nie trudno wyobrazić sobie oburzenie rodaków, a nawet interwencję dyplomatyczną. W końcu nie po to Polska "wstawała z kolan", żeby na Zachodzie robiono z nas jakiegoś "Pana Wódeczkę". Podłe powielanie stereotypów i brak szacunku!

Dodajmy do tego, że nowa tradycja tego typu nie byłaby nawet w połowie tak oburzająca jak "Żyd z pieniążkiem". Do pełnej siły rażenia brakuje tu Holocaustu w tle.

"Żyd z pieniążkiem" wielu Polakom kojarzy się wyłącznie pozytywnie. W końcu dzielnie wspiera ich w bogaceniu się. Tyle że trudno patrzeć na wizerunek opierający się na antysemickim stereotypie jako na coś niewinnego. I na nic zdadzą się zapewnienia, że "swojego Żyda" bardzo się lubi. Już one same trącą rasizmem. Jakoś trudno wyobrazić sobie, żebyśmy przyjmowali tego typu argumenty, gdyby chodziło o "swojego Polaka".

Chcesz podzielić się historią albo zaproponować temat? Napisz do mnie: helena.lygas@natemat.pl

Czytaj także: Karolina walczy o legalną sterylizację antykoncepcyjną. "Dostępu do aborcji i tak nie dożyjemy"