Na nic ostrzeżenia. Pod turystami załamał się lód na Morskim Oku. Byli 10 metrów od brzegu
Co roku jest to samo. Mimo ostrzeżeń i wołań o zdrowy rozsądek, turyści i tak wchodzą na taflę zamarzniętego Morskiego Oka. 2 stycznia niektórzy nie mieli szczęścia. Cienki lód załamał się pod turystami z Ukrainy. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Ale – jak czytamy – w czasie, gdy strażnicy i patrol Tatrzańskiego Parku Narodowego przeganiali jednych turystów z cienkiego lodu, inne grupy wchodziły w kolejnych miejscach na jezioro.
W ciągu godziny strażnicy upomnieli ok. 100 osób. "Nie było czasu na karanie tych turystów mandatami, bo było ich po prostu zbyt wielu, a chodziło o bezpieczeństwo" – wyjaśnił w rozmowie z "TP" Edward Wlazło, komendant Straży Parku.
Informacja poruszyła wielu internautów. Na bezmyślnych turystach nie zostawiają suchej nitki. Jak podał Portal Tatrzański o, byli to młodzi ludzie, ale także rodziny z dziećmi. "Wszyscy oni zignorowali apele TPN o niewchodzenie na taflę stawów, które w obecnej chwili pokrywa bardzo cienka warstwa lodu" – podsumował.
Na stronie TPN znajduje się komunikat z 2.01.2021 roku: "Apelujemy o niewchodzenie na tafle stawów, ponieważ lód jest jeszcze w wielu miejscach cienki i może się załamać".
Ale, jak wiadomo, problem wraca co roku. – Nie wiem, co kieruje ludźmi. Troszkę zachowują jak za przeproszeniem barany. Wejdzie jedna czy dwie osoby i wchodzi cała reszta. No bo jak dwójka weszła czy trzy osoby, to wchodzą dalej – mówił w 2019 roku w Polsat News Grzegorz Bryniarski z Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Czytaj także: Hejtują himalaistów, a dojść na Morskie Oko nie mogą. Poszliśmy to sprawdzić
"To niepojęte, ale niektórzy się dziwią, że po 16-ej jest ciemno". Turyści w Tatrach wciąż potrafią wprawić w osłupienie