Zapomnij o suszeniu w łazience. Autorka "włosingu" o tym, jak NAPRAWDĘ dbać o włosy zimą [ROZMOWA]
Puszą się, elektryzują pod czapką, wciągają w suwaki kurtek i płaszczy. Zimą włosy sprawiają takie kłopoty, że niejedna (i niejeden) z nas chociaż raz miała ochotę wziąć do głowy golarkę i zakończyć włosowe męki. Ale spokojnie! Nie musisz decydować się na tak drastyczny krok, bo można tym bolączkom zaradzić.
Czy zimą naprawdę trzeba dbać o włosy inaczej niż w inne pory roku?
To jest dobre pytanie. Zacznijmy od tego, że obecna zima jest trochę inna niż mroźne zimy, które wciąż mamy w pamięci.
Tak, to prawda. Chociaż w ostatnie dni zaatakował nas mróz i otulił nas śnieg. Wyjątkowo i pewnie na krótko (śmiech).
Pamiętam zimę sprzed 15 lat – wszędzie śnieg, temperatura -20 stopni Celsjusza, a ja dojeżdżałam wtedy do szkoły i czekałam na peronie. Wtedy faktycznie trzeba było chronić skórę głowy czapką i kapturem, co sprawiało, że nasilały się problemy ze skórą, w tym u osób z łojotokowym czy atopowym zapaleniem skóry. Łuszczenie, przesuszanie czy przetłuszczanie skóry głowy intensyfikowało się.
Teraz mamy najczęściej znacznie cieplejsze temperatury i zazwyczaj mało kto zakłada ciepłą czapkę i kaptur, zwłaszcza w czasie pandemii, kiedy większość z nas spędza dużo czasu w zamknięciu i rzadko wychodzi z domu. Problem ze skórą głowy więc odpada, ale niestety pojawiają się inne.
Jakie?
Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat stopniowo pogarszała się jakość powietrza, a smog stał się realnym problemem. Zanieczyszczenia powietrza bardzo źle wpływają na skórę głowy, a zimą ten problem się intensyfikuje. Przykładowo, jeśli ktoś cierpi na łojotokowe zapalenie skóry, to w pierwszym tygodniu od rozpoczęcia palenia w kominach, często ma rzut choroby. Skóra głowa wtedy wręcz się "masakruje" – pojawiają się zmiany, łuszczenie, stan zapalny. Obecnie to nie mróz jest więc numerem jeden na liście szkodliwych czynników dla włosów, ale smog.
A jeśli rzadko wychodzimy z domu? Wtedy naszym włosom nic nie zagraża?
Właśnie. W tym roku problem smogu trochę zmalał, co może nas lekko pocieszyć – wreszcie coś pozytywnego w pandemii (śmiech). Gdy siedzimy w domach, mamy jednak do czynienia z kolejnym koszmarem dla włosów – kaloryferami. Grzanie niesamowicie niszczy włosy.
Gdy siedzę 30 metrów od nastawionego maksymalnie kaloryfera, a mam nie do końca wysuszone włosy, to czuję – i widzę – że na mojej głowie tworzy się puch. Szczególnie osoby o włosach kręconych lub falowanych (ja się do nich zaliczam, bo naturalnie mam właśnie włosy lekko falowane, ale je wygładzam) będą miały z nimi większy problem w intensywnie ogrzewanych pomieszczeniach. A mam wrażenie, że ludzie lubią sobie nagrzać w mieszkaniu (śmiech).
Oj, tak. W blokach jest czasami aż upalnie. Jak sobie z tym puszeniem radzić?
Nie musimy wyłączać kaloryfera, ale dobrze byłoby, gdyby był jakiś przewiew, na przykład lekko uchylone okno. Możemy też położyć na kaloryferach nawilżacze. Podobny efekt puchu powstaje zresztą, gdy suszymy włosy w łazience, co jest fatalnym pomysłem. Nie polecam.
Dlaczego? Ja suszę w łazience…
Wilgoć w łazience oraz ciepło z suszarki dają naszym włosom wyolbrzymiony efekt siedzenia przy kaloryferze z mokrymi włosami. Będziemy mieć na naszej głowie tragiczny puch.
Ok, czyli już wiem, dlaczego nie mogę poradzić sobie ze swoimi napuszonymi włosami.
To wszystko przez brak przewiewu i wilgotność. Gdy mamy przewiew, wszystko się wyrównuje i włosy powinny zachowywać się o wiele lepiej.
A co się dzieje z naszymi włosami, kiedy wychodzimy z ciepłych domów na zewnątrz, gdy termometr pokazuje zero stopni Celsjusza i niżej? Różnica temperatur im szkodzi?
Możemy to zaobserwować na przykładzie okularów w autobusie. Jeśli wchodzimy do niego z dworu lub odwrotnie, nasze okulary parują. To samo dzieje się na powierzchni włosa. Jeśli ciągle zmieniamy wilgotność powietrza – wychodzimy z mieszkania na dwór, a później do autobusu – to ta wilgoć dosłownie skrapla się na włosach. To odbija się na kondycji łuski, która najpierw się podnosi, a potem "przytula" z powrotem, przez co włosy się puszą.
Czyli to zmiany są mordercze dla włosów?
Tak, najbardziej naszym włosom szkodzą zmiany. Problematyczne nie jest spacerowanie na zewnątrz, gdy jest zimno, ale przemieszczanie się z miejsca suchego i ciepłego do wilgotnego i mroźnego. Dlatego w zimowe dni – gdy różnice temperatury i wilgotności są większe – tak ważna jest stylizacja włosów, szczególnie kręconych.
Jak taka prawidłowa pielęgnacja i stylizacja powinny wyglądać?
Po umyciu nałóżmy na kręcone włosy odżywkę bez spłukiwania (BS). Zamknie ona wilgoć we włosie, dzięki czemu włosy nie będą już w stanie przyjmować jej więcej z zewnątrz. Będą już wystarczająco nawilżone. Trzeba jednak pamiętać, aby "domknąć" to żelem – wtedy będziemy chronili nasze włosy od czynników zewnętrznych.
Fot. Mateusz Polkowski
Zimą skupiamy się na tworzeniu "bariery" między włosami a czynnikami zewnętrznymi. Najważniejsze jest nawilżanie, a następnie właśnie "domykanie" włosów – dzięki temu będą i nawilżone, i chronione. Jak je domknąć? Po umyciu włosów i nałożeniu odżywki nawilżającej BS sięgamy po emolienty, które zapobiegają utracie wody. Na włosy kręcone nakładamy na koniec kroplę oleju.
W przypadku włosów prostych możemy użyć serum silikonowego lub odżywki z substancjami, które mogą się osadzić na włosie. To mogą być proteiny roślinne, zwłaszcza kationizowane. Mają one bowiem zdolność do przyczepiania się do powierzchni włosa i również tworzą barierę – choć nie tak silną jak silikony albo oleje.
Czytaj także: Myją, wcierają, olejują – one poświęcają włosom całe godziny. "Włosing" to już fenomen
Co się stanie jeśli po nawilżającej odżywce nie nałożymy produktu z emolientami?
Jeśli tylko nawilżymy włosy – na przykład odżywką nawilżającą – i nie zrobimy "domknięcia", to nawilżanie zaraz ucieknie nam z włosów i będziemy mieć na głowie jeszcze większy puch.
Paradoksalnie, odżywką, która jest prawdziwie nawilżająca, czyli ma aloes, miód, glicerynę, pantenol i inne nawilżacze, może sobie wręcz przesuszyć włosy. Wiele osób pisze do mnie: "Agnieszka, ja używam tylko odzywek nawilżających i mam coraz bardziej suche włosy, ratuj". Problemem jest właśnie "niedomykanie".
Jednocześnie przestrzegam przed myśleniem, że należy "domykać" włosy za każdym razem. Trzeba uważać, żeby nie przesadzić, dlatego warto obserwować nasze włosy. Gdy zimą zaczną się przeciążać, możemy ze dwa razy ich nie domknąć. Z kolei kiedy zaczynają się już warunki pogodowe, w których punkt rosy (temperatura, w której rozpoczyna się proces skraplania pary wodnej – red.) jest bardziej przyjazny i tolerancyjny dla naszych włosów, to wtedy wskazane będą z kolei humektanty, które je nawilżą. Dzięki temu włosy zyskają na objętości, nie będą się strączkowały i nie będą obciążone.
Wróćmy jeszcze na chwilę do suszenia. Mówiłaś, że lepiej nie włączać suszarki w łazience, ale czy zimą w ogóle należy suszyć włosy czy lepiej pozwolić im schnąć samym?
Moim zdaniem zimą warto jest suszyć włosy. Lepiej narazić je na ciepło suszarki, niż wyjść z mokrymi włosami na mróz. Wyobraźmy sobie butelkę, w której zamarza woda i która jest rozrywana przy nagłej zmianie temperatury. To samo dzieje się z naszymi włosami – są uszkadzane, czasami nawet trwale. Radzę więc dokładnie je wysuszyć.
Jeszcze lepiej, gdy zrobimy to poprzedniego dnia wieczorem, aby mieć stuprocentową pewność, że rano wychodzimy z domu z całkowicie suchymi włosami. A także suchą skórą głowy, bo i łatwo o przewianie lub przeziębienie, i nieprzyjemnie jest wyjść na zimno z mokrą głową, która od razu zaczyna marznąć. Dlatego jestem team suszarka (śmiech).
Dobrze, włosy wypielęgnowane i wysuszone, więc teraz kwestia, która wielu nurtuje: zimą lepiej włosy związywać czy swobodnie "puszczać"?
Ja zawsze jestem za związywaniem włosów. Gdy zakładamy kurtkę lub płaszcz, włosy nam się ocierają lub przycinają suwakiem – uszkodzenia mechaniczne zawsze są numerem jeden wśród trwałych zniszczeń włosów. Gdy mamy dłuższe włosy, lepiej je więc zebrać w koczek lub kucyka wyżej na głowie. Gdy włosy przetrą się i zaczną się łamać w miejscu przetarcia, to nic z tym niestety nie zrobimy i prędzej czy później po prostu się urwą.
Najważniejsze jest więc unikanie tego rodzaju "zagrożeń", co nie tyczy się tylko zimy. Zawsze powtarzam, żeby uważać na włosy podczas zapinania pasów w samochodzie, bo sama robię to bardzo nieostrożnie i czasem aż słyszę, jak moje włosy się urywają (śmiech). Podobnie jest podczas zakładania torebki czy plecaka – non stop wyszarpujemy spod ramiączek włosy, co często obserwuję na ulicy.
Fot. Aleksander Berger
W tym przypadku kluczowy jest materiał czapki. Powinien być oddychający i przewiewny, na przykład stuprocentowa bawełna albo wełna. Samego elektryzowania niestety nie unikniemy i radziłabym nie dodawać do pielęgnacji nic dodatkowego, żeby nie mieć efektu "przyklapu". Doraźnie po zdjęciu czapki możemy psiknąć trochę mgiełki na zwykłą szczotkę lub dłonie i przeczesać włosy, żeby je "przylizać". Na dłuższą metę na pewno trzeba jednak zwrócić uwagę na skórę głowy.
W jaki sposób możemy o nią zadbać?
Bardzo ważny jest regularny peeling. Nagromadzony, zbędny naskórek głowy jest korzystnym środowiskiem dla rozwoju bakterii czy drożdżaków. Lepiej się go co jakiś czas pozbywać i mieć świeżą skórę głowy. Wtedy i włosy będą w lepszej kondycji, i – być może – czapka w ogóle nam nie zaszkodzi.
A czy zimą można farbować włosy czy lepiej z tego zrezygnować, aby ich nie osłabić?
Z niefarbowaniem może być trudno, szczególnie jeśli mamy odrosty. Byłoby jednak idealnie, gdybyśmy w przypadku rozjaśniania nie robili tego na całej długości, ale skupili się tylko odrostach. Resztę włosów możemy zimą potraktować kąpielą rozjaśniającą, a całe rozjaśnić je wiosną. Jeszcze bardziej idealnie byłoby przestawić się ostatecznie na ziołową koloryzację, chociaż oczywiście nie każdy jest fanem tej opcji.
Są jakieś produkty, których zimą lepiej unikać?
Myślę, że nie tylko zimą, ale zwłaszcza o tej porze roku lepiej unikać przesuszających alkoholi na całej długości włosów. Odstawiamy więc wszelkie lakiery, mgiełki i produkty stylizujące, które mają w swoim składzie alkohol. Jeśli ktoś jest wrażliwy na glicerynę, gdyż ta puszy mu włosy, to również warto ją całkowicie wyeliminować. Wiosną i latem można jednak oczywiście do tych produktów z gliceryną wrócić.
Czyli podsumowując…
…najważniejsze są trzy rzeczy: chronienie włosów, dbanie o skórę głowy i świadomość, że różnica temperatur to realna zmienna, która wpływa na wygląd naszych włosów. Radzę więc, aż tak bardzo się wszystkim nie przejmować. Na przykład osoba z kręconymi włosami będzie mieć bardziej spuszoną wierzchnią warstwę włosów, bo ta jest po prostu bardziej narażona na zmiany i skrapla się na niej woda.
Możemy więc udzielić sobie dyspensę i powiedzieć do siebie: "takie są warunki pogodowe i nie przeskoczymy ich". Jeśli będziemy dbać o włosy, to ich stan i tak będzie się stopniowo poprawiał, a z czasem będą one łatwiejsze do okiełznania. Prędzej czy później włosy wynagrodzą nam więc nasze pielęgnacyjne trudy, a grunt to robić włosom zdjęcia, żeby mieć dowód, że kiedyś były gorsze (śmiech).
Agnieszka Niedziałek – popularyzatorka świadomej pielęgnacji włosów, zwanej żartobliwie "włosingiem". W grupie WŁOSING na Facebooku zgromadziła już ponad 370 000 fanów olejowania, nakładania odżywek zgodnie z porowatością i zachowywania równowagi PEH. Na co dzień właścicielka sklepu napieknewlosy.pl z najlepszymi kosmetykami do włosów, ale jej największą pasją jest tworzenie nowych, innowacyjnych produktów pod marką Hairy Tale Cosmetics.