Narty Jadwigi i msza Jarosława. Tak PiS perfidnie oszukał swoich wyborców
Do politycznej legendy zdążył już przejść cytat z byłej wicepremier o tym, że „bycie elitą to oczekiwanie od siebie więcej niż od innych (…) to forma postawy”. Jadwiga Emilewicz perorowała tak dokładnie w tym samym czasie, kiedy jej synowie szusowali po zamkniętych dla reszty obywateli stokach. Arogancja czy głupota? A może nadzieja, że nic się nie wyda?
Nie ma populizmu bez antyelitarnej emocji. Sufluje się obywatelom przekonanie, że istnieje niewielka, silna i wpływowa grupa, która bezprawnie przejęła państwo na swoją prywatną własność i bez opamiętania drenuje je ze wszystkich zasobów. Populiści obiecują, że przepędzą chytry establishment na cztery wiatry, by potem – co deklarowała w początkach swego premierostwa Beata Szydło – „nadszedł ten czas, kiedy elitami są zwykli obywatele”.
Wszystko ładnie, pięknie – tylko rzeczywistość nadzwyczaj głośno skrzeczy. PiS faktycznie z marszu wyrugował, skąd tylko mógł, dotychczasową elitę: wszystkich mogących poszczycić się dorobkiem na różnych polach, za to nieposiadających elastycznego kręgosłupa.
Czytaj także: Ależ wstyd! PZN wyjawił, jak było naprawdę z licencjami dla synów Emilewicz
Kiedy PiS się ich pozbywał, wyborcom ręce same składały się do oklasków. Wyraźnie pokazuje to słynny raport „Dobra zmiana w Miastku”: uderzenie w uprzywilejowaną klasę, a także w instytucje ucieszyło wielu obywateli, bo wpisywało się w ich chęć zemsty za prywatne upokorzenia i urazy, a było postrzegane wręcz jako przywrócenie ładu moralnego! Ale ci wszyscy wyborcy Jarosława Kaczyńskiego zostali perfidnie oszukani.
Bo na miejsce dawnej elity, prezes PiS natychmiast wprowadził tych, których mieliśmy okazję usłyszeć ostatnio na wałbrzyskich nagraniach – nazwijmy ich tak, jak sami siebie określają: „pazernymi”.
Kim są „pazerni”? To nowa elita, choć bez intelektualnych i moralnych walorów, jakimi elita powinna się legitymować. Ich elitarność polega tylko na tym, że dorwali się do państwowego skarbca, skąd gotówkę wywożą taczkami. I wciąż im mało, więc kombinują, jakby tu przywłaszczyć sobie jeszcze więcej. Np. sędzia dietetyczny w KRS-ie.
„Pazerni” stopniowo rozmontowują nam demokrację. Ten proces przejawia się nie tylko w oligarchicznym rozdawnictwie państwowych synekur, ale i w utracie instynktu samozachowawczego, charakterystycznego dla polityków w ustrojach demokratycznych, którzy starają się unikać prezentowania tych wszystkich cwanych „mnie wolno”, wyższościowych „nam się należało”, buńczucznych „jesteśmy ponad to”. A politycy PiS podobnych postaw nie zamierzają się wyrzekać: Piecha na Kubie, Kaczyński na cmentarzu, Szumowski na Teneryfie – długo można byłoby wyliczać.
W skrócie: hołota ma się stosować do zakazów i nakazów, a jeśli nie, to dostanie kilkadziesiąt tysięcy złotych kary z sanepidu. My, rząd – jaśniepaństwo, robimy, jak uważamy, bo nam sanepid na pewno nie podskoczy. Ani policja, ani prokuratura. I jesteśmy przekonani, że taka konstrukcja świata jest właściwa: dwór zarządzający folwarkiem pańszczyźnianym.
Z drugiej strony obecna władza częstokroć prezentuje nam zachowania rodem z systemów autokratycznych. Oto bowiem telewizja publiczna nadaje transmisję mszy świętej, upamiętniającej matkę prezesa PiS. Tymczasem rocznica śmierci Jadwigi Kaczyńskiej jest prywatną sprawą jej syna.
Czytaj także: Giertych pozamiatał. Mistrzowsko skomentował transmisję nabożeństwa z Kaczyńskim w TVP
Nie ma żadnego powodu, by koncentrować uwagę opinii publicznej na tym smutnym wydarzeniu, by inwestować w obsługę medialną tego wydarzenia państwowe środki. Tyle, że w Polsce mamy już do czynienia z kultem Jarosława Kaczyńskiego, stąd naturalną tego konsekwencją jest oddawanie czci także jego rodzicielce. Jeszcze trochę, a jej życiorysu, recytowanego przez TVP, będą się uczyć w szkołach najmłodsi obywatele.
Jeszcze więcej tego, co żeśmy krytykowali – tak można streścić filozofię rządów PiS. Jeszcze większe odklejenie się władzy od rzeczywistości. Jeszcze mniejsza kultura polityczna. Jeszcze większa bezczelność aparatu partyjnego. Hipokryzja podniesiona do n-tej potęgi. Postawienie się ponad prawem. Aferalność. Oraz woda sodowa, która silnie uderzyła politykom Zjednoczonej Prawicy do głowy. Miało tego wszystkiego nie być, a jest w karykaturalnej obfitości.
PiS wystrychnął swoich wyborców na dudka. Niestety, oni wciąż tego nie widzą.
Czytaj także: Jarosław Kaczyński przemawiał z ambony. "Zło atakuje nasz kraj, naród i Kościół"