10 perełek użytkowniczek "Filmwebu z kosmetykami". Ceny zaczynają się już od 8 złotych

Helena Łygas
Półki drogerii uginają się od setek, o ile nie tysięcy produktów. Nawet jeśli weźmiemy poprawkę na zasobność swojego portfela, wybór wciąż jest za duży. A w epoce zakamuflowanych reklam na blogach i vlogach robimy się coraz bardziej nieufne w kwestii "polecanych kosmetyków". W sukurs przychodzi portal Wizaż.pl, na którym to użytkowniczki recenzują i oceniają kosmetyki. Przejrzałam ich największe hity.
Tytuł "KWC", czyli Kosmetyku wszech czasów jest przyznawany przez portal Wizaż.pl od 2010 roku fot. Unsplash / Elements5 Digital
Idziesz do drogerii po banalną szczoteczkę do zębów, a tu z półki kusi cię profesjonalnie wyglądająca odżywka do włosów, w dodatku przeceniona z 59 na 29 złotych. Tyle że nigdy nie słyszałaś o tej marce.

20- i 30-latki w pierwszym odruchu wyjmą telefon i sprawdzą opinię na Wizażu. Portalu, z którym niejako dorastały, czytając najpierw recenzje kremów na trądzik, potem pierwszych szminek aż po opinie na temat peelingów antycellulitowych.

Działający od niemal 20 lat Wizaż.pl to trochę taki kosmetyczny Filmweb, gdzie użytkownicy – a raczej użytkowniczki – dodają, oceniają i recenzują nie filmy, a kosmetyki. W 2019 roku w bazie portalu było ponad 103 tys. produktów, które zrecenzowano 1,5 miliona razy.


Nic dziwnego, że zamieszczanym tam opiniom ufa 78 proc. użytkowniczek (dla porównania – ocenom kosmetyków na stronach sklepów internetowych zaledwie 21 proc.). Od 2010 roku Wizaż.pl przyznaje też tytuł KWC, czyli "Kosmetyku wszech czasów".

Przejrzałam listy wszystkich zwycięzców z ostatnich 10 lat i wybrałam wśród nich kosmetyki, które znam i poleciłabym przyjaciółce. Niektóre z nich zdążyły pojawić się w zestawieniu KWC już dwukrotnie.

Jest jeszcze jeden plus sięgnięcia w archiwa bodajże najbardziej miarodajnej nagrody tego typu w Polsce – kosmetyczne nowości sprzed lat tanieją, nie bez udziału spopularyzowania drogerii internetowych.

Cetaphil, Gentle Skin Cleanser, emulsja do mycia twarzy (KWC 2014 i 2020) - około 35 zł


Cethapil Gentle Skin, emulsja do mycia twarzy

Kim Kardashian nie może się mylić. Kilka lat temu jeden z amerykańskich portali zrobił przegląd kosmetyków, których używa celebrytka. Poza produktami Kylie Skin – marki należącej do młodszej siostry Kardashian – wszystkie polecanki wydawały się płynąć ze szczerego, celebryckiego serca Kim.

Wśród nich znalazła się niepozorna emulsja do mycia twarzy Cetaphila, jeszcze kilka lat temu dostępna w Polsce tylko w aptekach za dwukrotność obecnej ceny. Czemu niepozorna? Bez zapachu, koloru, a do tego w butelce, która raczej nie miałaby szans w konkursie designu opakowań. Sekretem emulsji jest micelarna formuła.

Micele to cząsteczki składające się z dwóch warstw. Jedna z nich ma właściwości hydrofobowe, czyli odpycha wodę, a przyciąga tłuszcze, druga zaś hydrofilowe (odwrotnie –przyciąga wodę i odpycha tłuszcze). W praktyce oznacza to, że płyn skutecznie usuwa zanieczyszczenia i makijaż, a jednocześnie zupełnie nie wysusza skóry.

L’Oreal Paris, Volume Million Lashes So Couture, tusz do rzęs (2015 i 2017) – około 25 zł

L’Oreal Paris, Volume Million Lashes So Couture
Tusz do rzęs to najczęściej używany przez Polki kosmetyk do makijażu. Co za tym idzie, większość z nas ma na koncie bardziej i mniej udane przygody z przeróżnymi markami i modelami szczoteczek.

Jednak w życiu każdej kobiety przychodzi taki moment, w którym trzeba porzucić często źle kończące się szaleństwa poszukiwań i ustatkować się u boku odpowiedniego tuszu. W moim przypadku (i sądząc po Wizażu w przypadku wielu innych kobiet) tym jedynym został w końcu tusz Volume Million Lashes L’Oreala.

Bardzo dobrze rozczesuje, podnosi i wydłuża rzęsy, choć nieszczególnie je pogrubia. I może na tym polega jego urok. Mascarą nie da się osiągnąć tandetnego efektu nóżek tarantuli przyczepionych do oka. Do tego nie wysycha szybko, co jest zmorą w przypadku wielu tuszy, które po czterech miesiącach gęstnieją tak, że nadają się już tylko do wyrzucenia.

Czytaj także: Ujawniono, jaki był sekret urody Marylin Monroe. Muzeum podało listę kosmetyków gwiazdy

Dermedic, Hydrain 3 Hialuro, serum nawadniające (2017) – około 40 zł


Dermedic Hydrain 3 Hialuro


"Kwas hialuronowy w 15-procentowej dawce powoduje 57 proc. wzrost nawilżenia skóry po 15 minutach od nałożenia preparatu i aż 43 proc. nawilżenie po dwóch godzinach" – zapewnia producent nawadniającego serum. I chociaż dowodu w tej sprawie nie da się przeprowadzić w domowych pieleszach, serum Dermedica rzeczywiście świetnie nawilża.

Ma też sporą przewagę nad innymi podobnymi produktami – nie lepi się i nie zostawia tłustej warstwy, więc nadaje się pod makijaż. Oprócz wspomnianego kwasu hialuronowego w składzie znajdziemy też między innymi olej migdałowy i kwas oleinowy, który zawiera dużo witaminy E i ma właściwości przeciwutleniające, a więc i przeciwstarzeniowe. Gorąco polecam, Helena Łygas.

Estée Lauder Double Wear, podkład kryjący (KWC 2011) – około 150 zł

Estée Lauder Double Wear


To Estée Lauder, wciągnięta przez magazyn "Time" na listę geniuszy biznesu XX wieku, wymyśliła dawanie klientkom próbek kosmetyków. Powód był prozaiczny. Gdy zakładała swoją markę w latach 50., nie było jej stać na zamieszczanie reklam w magazynach dla kobiet.

I to od próbek polecam zacząć swoją przygodę z nie najtańszym wszak podkładem. Nawet jeśli planujecie zakupy online (ceny oryginalnych produktów zaczynają się od 120 złotych + dostawa), zawsze możecie poprosić o odlanie próbki danego odcienia w sieciowej drogerii.

Double Wear kryje wszystko – worki pod oczami, blizny potrądzikowe i przebarwienia, a trzyma się dłużej niż 12 godzin (parę razy dane mi było sprawdzić).

Spokojnie możecie wyrzucić utrwalające bazy pod makijaż. Podkład wtapia się w skórę tak mocno, że jeśli potrzemy twarz po kilku godzin od nałożenia, na palcach nie zostanie podkład, a co ważniejsze – plama na twarzy.

Niektóre użytkowniczki Wizażu zarzucają mu co prawda zbyt mocne krycie i "efekt maski", ale z łatwością można go uniknąć używając do nakładania podkładu zmoczonej i wyżętej gąbeczki do makijażu w typie Beauty Blendera.

Czytaj także: Wracają perfumy Pani Walewska. Kupiłam "PRL-owskiego śmierdziela", ale tego się nie spodziewałam

Ziaja, Liście manuka, pasta oczyszczająca (2016) – około 8 zł



Ziaja, pasta do oczyszczania twarzy liście manuka
Przyjemny, świeży zapach a do tego konsystencja, dzięki której pasta trzyma się twarzy nawet podczas wykonywania peelingu pod prysznicem. Stosowanie pasty niekoniecznie zlikwiduje zaskórniki (czym mami nas producent), ale skutecznie zapobiega powstawaniu nowych. No a poza tym to po prostu jeden z lepszych peelingów mechanicznych na rynku i to w dodatku w bardzo przystępnej cenie.

Pozostaje tylko zadać pytanie, czym jest Manuka, gwiazda serii Ziaji. Jako rzecze internet to miododajny krzew o właściwościach antybakteryjnych, który występuje w Nowej Zelandii i w Australii. Niby polska Ziaja, a jak egzotycznie.

Golden Rose, Velvet Matte Lipstick, matowa pomadka (2015 i 2016) – około 10 zł

Golden Rose Velvet Matte Lipstick
Choć 2020 był raczej rokiem powrotu błyszczyków niż matowych ust, popularność tych ostatnich nie przemija. Z prostego powodu. Mało komu dobrze jest w błyszczyku. "Błyski" co do zasady podkreślają niedoskonałości – i nie mam tu na myśli samych ust, ale skórę twarzy. Co innego w matowej szmince, która w odpowiednim odcieniu pasuje większości kobiet.

Pomadka polskiej marki Golden Rose ma nad konkurencją jedną, zasadniczą przewagę – jest "wygodna" w noszeniu, co w przypadku matowych szminek jest rzadkością. Nawilża, nie zastyga w nieprzyjemną skorupę, nie roluje się, a do tego jest tania i dostępna aż w 39 kolorach.

Dla porządku należałoby też dodać, że wizażowy tytuł "Kosmetyku Wszech Czasów" to nie jedyny branżowy laur jaki zdobyła niepozorna Velvet Matte Lipstick. Tysiące kobiet nie mogą się mylić.

Czytaj także: "Siedzę w domu, nie maluję się, a twarz wygląda gorzej". Kosmetolog radzi, co zrobić

Barwa, Siarkowa Moc, krem matujący (2013) – około 20 zł


Krem matujący Siarkowa Moc od firmy Barwa
Siarkowa moc kremu najlepiej sprawdzi się u osób o cerze tłustej i mieszanej (dla cer suchych Barwa stworzyła analogiczną wersję nawilżającą).

Krem, zgodnie z nazwą, świetnie matuje, dając przez kilka godzin niemal pudrowy efekt. I chyba to sprawia, że to kosmetyk znakomity pod makijaż, działający niemal jak baza. Oprócz matowania jego głównym atutem jest antybakteryjna formuła, która skutecznie przeciwdziała powstawaniu wyprysków. Niech żyje siarka!

Guerlain Météorites, rozświetlające perełki do twarzy (2010) – około 250 zł

Guerlain Météorites
Najdroższy i najstarszy kosmetyk w zestawieniu. W 1987 paryska marka Guerlain znana wcześniej głównie z perfum wypuszcza "meteoryty", czyli puder rozświetlający w formie różnokolorowych kuleczek zamkniętych w eleganckim, biżuteryjnym pudełeczku.

Kobiety wariują na jego punkcie, nie bez udziału nowatorskiej formy, jaką przybrał kosmetyk, na dodatek obłędnie pachnący fiołkami.

Kultowe meteoryty jednak nie tylko robią wrażenie na toaletce, ale też świetnie działają. Pochłaniają nadmiar sebum, ale i subtelnie rozświetlają twarz, bez przesadzonego efektu typowego dla nowoczesnych rozświetlaczy.

Wbrew pozorom kolory kuleczek nie zostały dobrane tylko by cieszyć oko właścicielki. Wrzosowy, zielony, żółty i różowy mają właściwości korygujące. Fiolet nie od dziś jest używany przez makijażystów do neutralizowania żółtych odcieni, zielony tuszuje zaczerwienienia, zaś żółty rozświetla zszarzałą cerę.

Guerlain co jakiś czas wypuszcza na rynek sezonowe wersje produktu, a w stałej sprzedaży dostępne są pudry w trzech tonacjach (jasna, średnia i złota, która daje brązujący efekt). Na promocjach można okresowo upolować meteoryty za około 200 złotych.

Sally Hansen, Airbrush Legs, spray wyrównujący koloryt (2013) – około 25 zł

Sally Hansen Airbrush Legs
Nazwa "rajstopy w sprayu" brzmi co prawda jak dowcip koncernów kosmetycznych, ale produkty tego typu momentalnie przeszły z kategorii "dziwactwo" do "must have’u" na większe i mniejsze wyjścia.

Spray nie tylko ukrywa pozimową bladość łydki, ale też działa jak "podkład do nóg". Maskuje powiększone/odcinające się kolorem mieszki włosowe, blizny, przebarwienia, a dodatkowo wygładza skórę i subtelnie ją nabłyszcza. W efekcie dostajemy nogi jak u lalki Barbie albo celebrytki na ściance.

Produkt Sally Hansen jest dwie długości basenu przed podobnymi produktami innych marek. Przede wszystkim dlatego, że po rozprowadzeniu i zastygnięciu trzyma się nawet w złych warunkach (upał, deszcz) i brudzi słabo lub umiarkowanie. Co ciekawe, w 2013 roku, gdy Airbrush Legs zdobył tytuł "Kosmetyku Wszech Czasów" kosztował około 60 złotych, dziś można go nabyć online trzy razy taniej.

Bielenda Super Power Mezo Serum, serum korygujące anti-age (2016) – około 25 zł


Bielenda Super Power Mezo Serum
Kolejny produkt polskiej marki w zestawieniu. Bielenda poleca swoje serum do cery tłustej, mieszanej i z niedoskonałościami (i raczej z grupy 30+), ale redukcja błyszczenia i widoczności porów, ale przede wszystkim – przebarwień (efekty można zobaczyć już w połowie pierwszego opakowania) powinna zadowolić większość kobiet. No, może nie te ze skórą wrażliwą.

Serum wyróżnia się znakomitym jak na popularną markę i przystępną cenę składem. Drugi (rzecz jasna po wodzie) jest w nim kwas migdałowy, który stymuluje produkcję kwasu hialuronowego i niweluje przebarwienia.

Na trzecim miejscu w składzie znajdziemy kwas laktobionowy, który ze względu na swoje działanie antybakteryjne skutecznie łagodzi podrażnienia i stany zapalne. Zaraz potem mamy witaminę B3. Właściwości w kosmetologii ma co nie miara, ale przede wszystkim reguluje pracę gruczołów łojowych.

Dalsza analiza składu (kwas hialuronowy, alantoina) wypada wcale niezgorzej. Zadaję ją w ramach pracy domowej dla chętnych. Pozostały polecam po prostu wypróbować, zwłaszcza, że przy tej cenie nie jest to wielkim wyrzeczeniem finansowym.

Czytaj także: 15 kosmetyków z apteki, które działają na twoją skórę jak lek, a kosztują grosze


Chcesz podzielić się historią, opinią albo zaproponować temat? Napisz do mnie: helena.lygas@natemat.pl