Historia WOŚP, czyli jak to się wszystko zaczęło? Tak prawie trzy dekady temu startował Jurek Owsiak

Monika Piorun
Do końca świata i o jeden dzień dłużej — wszyscy doskonale wiemy, do kiedy zamierza grać Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Ale co było wcześniej? Kolejne pokolenia młodych Polaków, którym życie ratuje sprzęt zakupiony dzięki corocznym zbiórkom, zdają się nie pamiętać początków zmagań Owsiaka z WOŚP. Przypominamy więc, jak to było niecałe 30 lat temu, kiedy Polska przeżyła pierwszy iście brazylijski karnawał w samym środku zimy.
Jak to się wszystko zaczęło? Prawie 30 lat temu Jurek Owsiak miał równie dużo energii, co teraz, a pierwsze finały prowadził jak zwykle w żółtej koszuli, czerwonych spodniach i charakterystycznych okularach w grubych oprawkach, Fot. Michał Mutor / Agencja Gazeta


Penderecki? Górecki? A może Kilar? Jeśli chodzi o najpopularniejszych dyrygentów w Polsce, to pierwszeństwo przed wszystkimi uznanymi muzykami bez wątpienia ma Jurek Owsiak, pod batutą którego od niemal trzech dekad jest Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy.


To właśnie on w 1991 roku na antenie telewizyjnej "dwójki" po raz pierwszy opowiedział o tej akcji w legendarnym programie "Róbta co chceta, czyli rockandrollowa jazda bez trzymanki".

Choć już w 1992 roku podczas Festiwalu w Jarocinie odbyły się pierwsze spontaniczne zbiórki pieniędzy na chore na serce dzieci, to dopiero rok później (3 stycznia 1993), relację na żywo z pierwszego finału WOŚP można było obejrzeć w Telewizji Publicznej, a całe przedsięwzięcie nabrało zupełnie innego wymiaru na skalę, której wtedy nikt nie potrafił sobie jeszcze wyobrazić.
Pierwszy finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Jurek Owsiak prowadził razem z Agatą Młynarską w studio Telewizji Polskiej przy u. Woronicza 17 w Warszawie.Fot. Michał Mutor / Agencja Gazeta
Termin "letniej zadymy w środku zimy" to efekt tego, że TVP mogło udostępnić wolontariuszom studio tylko tuż po nowym roku. Początkowo ten dosyć szalony pomysł nie był do końca brany na poważnie i mało kto wierzył, że grupie pozytywnie zakręconych ludzi uda się osiągnąć aż taki sukces. Okazało się jednak, że kiedy rytmu orkiestrze nadaje taki dyrygent jak maestro Owsiak, to absolutnie wszystko jest możliwe...

— Kiedy ogłosiliśmy zaproszenie do pierwszego finału, myśleliśmy o jednorazowym happeningu i wielkiej zabawie, która miała przynieść wymierne korzyści. Ale jakie? Tego nikt nawet nie przewidywał — tłumaczy Jurek Owsiak.

Już po pierwszym finale okazało się, że akcja była strzałem w dziesiątkę, a zebrane pieniądze udało się rozdzielić pomiędzy wszystkie ośrodki kardiochirurgii dziecięcej w Polsce.

39 i pół — tyle lat miał Owsiak, jak startował WOŚP

Najmniej od tamtej pory zmienił się sam Jurek Owsiak — nadal każdy finał prowadzi w nieśmiertelnej żółtej koszuli, czerwonych spodniach, okularach w grubych oprawkach i zawadiackim kolczykiem w uchu.

Podczas pierwszego finału Owsiak był w znamiennym wieku niespełna "39 i pół" (aluzja do bohatera popularnego serialu wydaje się całkiem adekwatna) i jeszcze nie skończył czterdziestki (miał dokładnie 39 lat i 3 miesiące). Trudno zaprzeczyć, że prawie 30 lat później nadal rozpiera go ta sama młodzieńcza energia, z którą zaczynał WOŚP.

Najbardziej od czasu pierwszej zbiórki zmieniła się za to... polska medycyna.

Wielu doświadczonych lekarzy potwierdza, że ciężko sobie nawet wyobrazić, jak wielkim krokiem w rozwoju systemu opieki medycznej w Polsce było to, co przez lata wypracował Jurek Owsiak.

Bez sprzętu z serduszkami WOŚP (ma je w sumie ponad 65 tys. różnych urządzeń medycznych) nie tylko nie udałoby się uratować życia tysięcy dzieci i innych pacjentów korzystających ze wsparcia Fundacji. Nie ma żadnych wątpliwości, że nie udałoby się nam też dorównać pod wieloma względami do współczesnych standardów w medycynie, które dziś wydają się nam oczywiste, ale jeszcze całkiem niedawno, były dla nas bardzo odległą perspektywą.

Róbta co chceta — najlepiej tak jak Owsiak

Zdjęcie z pierwszego finału WOŚP w 1993 roku, gdy fragment programu nagrywano ze studia, w którym kręcono program "Róbta, co chceta, czyli rockandrollowa jazda bez trzymanki".Fot. WOŚP
Na początku lat 90., kiedy Polska stawiała pierwsze kroki jako wolny kraj z demokratycznym rządem, w polskich szpitalach brakowało najbardziej podstawowego sprzętu medycznego. Dziś, po niemal 30 latach, nie ma już takiego oddziału pediatrycznego, który nie otrzymałby wsparcia WOŚP.

Lekarze po cichu przyznają, że żadnej władzy — bez względu na opcję polityczną — nie udało się do tej pory zrobić więcej niż Owsiak.

Neonatolodzy potwierdzają, że w Polsce nie istnieje oddział dla noworodków, który nie zostałby doposażony przez Fundację.

Szacuje się, że obecnie każde dziecko, które przebywa w polskim szpitalu, korzysta średnio z 4 sprzętów dofinansowanych przez WOŚP.

Do tej pory podczas różnych międzynarodowych konferencji medycznych eksperci nie mogą się nadziwić, kiedy medycy z Polski tłumaczą im, że Centrum Zdrowia Dziecka, które stało się w ostatnich latach jednym z najnowocześniejszych ośrodków kardiochirurgicznych nie tylko w Europie, ale i na świecie, niemal w całości zostało wyposażone w sprzęt organizacji pozarządowej, która z rock'n'rollową werwą od lat wspiera polskie szpitale dziecięce.
Owsiak od początku nie był obojętny nie tylko na los najmłodszych pacjentów, ale także reagował na to, co się dzieje na świecie. Razem z Janiną Ochojską pomagał m.in. poszkodowanym w Sarajewie podczas wojny w Bośni i Hercegowinie.

WOŚP 2021 kontra historia z lat 90. Słoiki po ogórkach zamiast puszek i minus 17°C

Choć najbliższy finał 29. Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy (w niedzielę 31 stycznia 2021 roku) z pewnością będzie inny niż wszystkie pozostałe (przez pandemię covid-19 po raz pierwszy na taką skalę będzie się odbywać głównie online), to pod wieloma względami może być równie wyjątkowy jak pierwsza zbiórka WOŚP.

29 lat temu, 3 stycznia 1993 roku, Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy wspomagało "zaledwie" 5 tys. wolontariuszy (dziś jest ich ponad 120 tys.).

Mimo że temperatura powietrza sięgała wówczas -17 stopni Celsjusza, to atmosfera okazała się tak gorąca, że szybko w szarej, postkomunistycznej Polsce zapanował iście brazylijski karnawał.

Czasy były takie, że zamiast charakterystycznych puszek z logo WOŚP pierwsze pieniądze nierzadko zbierano do... słoików, zwłaszcza tych po ogórkach z najszerszym dnem, by łatwo zmieścić w nich papierowe banknoty (jeszcze sprzed denominacji). Siarczysty mróz od początku nie odstraszył artystów, piosenkarzy i wszelkiej maści performerów, którzy licznie wspomagali oryginalną jak na tamte czasy akcję WOŚP.

Tematem zbiórki podczas pierwszego finału, który odbył się w Ciechocinku, były choroby serca. Za ponad 1,5 mln uzbieranych dolarów zakupiono wtedy m.in. kardiomonitory, respiratory, inkubatory, pompy czy defibrylatory dla Oddziału Kardiochirurgii w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie oraz 10 Oddziałów Kardiochirurgii Dziecięcej w całej Polsce.

Jak to się udało Owsiakowi?

Pierwszy Dyrygent Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy nigdy nie krył, że cała akcja od zawsze opierała się na najprostszych wartościach, takich jak miłość, przyjaźń i muzyka, która grała dla wszystkich — bez względu na podziały polityczne, religijne i światopoglądowe. Wspólny cel łączył wszystkich od lewa do prawa (lub w odwrotnej kolejności).

Po latach skostniałego, szarego komunizmu kolorowa ekipa Owsiaka z hasłem "Róbta co chceta" na ustach pokazała, na czym polega prawdziwa solidarność i w jaki sposób może funkcjonować społeczeństwo obywatelskie, które samo może decydować o tym, co jest potrzebne, a co można jeszcze zmienić.
Jelcz 120MTE z 1994 roku kierowany przez samego Elvisa? Takie "rarystasy" można spotkać tylko na aukcjach WOŚP.Fot. Twitter.com/@Miasto Gdynia

Czytaj także: Kolacja jak z "Pana Tadeusza", wóz Chucka Norrisa i rakieta Igi Świątek — co warto kupić na WOŚP?

Ułańskiej fantazji nikomu nie zabrakło, a z całego świata na aukcje zaczęły spływać oryginalne przedmioty od starych autobusów miejskich po myśliwce F-16, czołgi czy łodzie podwodne, którymi można się było przejechać dorzucając się do zbiórki. Co roku pojawiały się kolejne żywiołowe pomysły na to, by znaleźć coraz bardziej wyszukane przedmioty, które można było zlicytować.

Orkiestra ponad podziałami

Melodię hymnu WOŚP, którą ułożył Wojciech Waglewski z Voo Voo razem z grupą reggae Jafia Namuel, na początku działalności Fundacji razem z harcerzami lub wyznawcami Hare Kryszna zgodnie nuciły zarówno chóry kościelne, Zespół Pieśni i Tańca "Mazowsze" czy kilka pokoleń rodziny Pospieszalskich.
Zarówno Owsiaka, jak i Waglewskiego z Pospieszalskim łączyło m.in. Towarzystwo Przyjaciół Chińskich Ręczników (T. P. Ch. R), czyli wymyślona przez przyszłego szefa WOŚP organizacja happeningowa, wspierana przez zespół Voo Voo.

Absurdalna nazwa tego stowarzyszenia pochodzi od specjalnej dedykacji złożonej żonie Pospieszalskiego z okazji jej urodzin. Laurkę opatrzono wyjątkowo oryginalnym zdjęciem z Chińczykami na tle rozwieszonych ręczników.

Kiedy podczas koncertów Voo Voo młody Owsiak wpadał na scenę i z charakterystyczną dla siebie werwą witał fanów zespołu w imieniu Towarzystwa Przyjaciół Chińskich Ręczników zawsze wzbudzał spore zaciekawienie — zwłaszcza podczas Festiwalu w Jarocinie, gdzie w 1992 roku po raz pierwszy zorganizowano zbiórkę na rzecz chorych dzieci.
Jeden z historycznych już dziś karnetów z Festiwalu w Jarocinie w 1992 roku, kiedy odbyła się pierwsza zbiórka pieniędzy na chore dzieci. Orkiestra zebrała wówczas około 20 tys. zł.Fot. Instagram.com/@joan.porzuca
WOŚP poświęcono trzeci dzień koncertów. Wolontariusze (wówczas jeszcze bez żadnych specjalnych identyfikatorów i puszek) zbierali datki w co tylko się dało, najczęściej bezpośrednio do oznakowanych worków. Uzbierano wtedy około 20 tys. zł.

Bardziej formalnego charakteru akcja nabrała dopiero po zarejestrowaniu Fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w 1993 roku, 2 miesiące po pierwszym oficjalnym finale zbiórki.

Do tej pory dzięki sprzętom zakupionym przez WOŚP każdego dnia ponad tysiąc noworodków w Polsce diagnozowanych jest pod kątem ewentualnych wad słuchu, a wszystkie oddziały, na których przebywają dzieci po przyjściu na świat wyposażone są w aparaturę pozwalającą na badania przesiewowe słuchu, dzięki czemu jesteśmy pod tym względem liderem nie tylko w Europie, ale i na świecie.

W 2021 roku 29. finał będzie poświęcony zbiórce na zakup sprzętu dla laryngologii, otolaryngologii i diagnostyki głowy. Warto pamiętać, że ze względu na szczególny charakter tego wydarzenia, wiele koncertów online zacznie się nie w niedzielę, ale już w sobotę 30 stycznia od godz. 21 przez kolejnych 27 godzin aż do północy 31 stycznia.

Dowiedz się więcej: