Suchanow zdradziła, jak traktowano ją na komisariacie. Opowiedziała o "kuriozalnym zarzucie"

Karol Górski
Zatrzymana podczas czwartkowej demonstracji Klementyna Suchanow opowiedziała Wirtualnej Polsce, jak traktowano ją na komendzie. Jedna z liderek Strajku Kobiet odniosła się też do zarzutów, które zostały jej postawione.
Suchanow została wypuszczona na wolność w piątek wieczorem. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Klementyna Suchanow wraz z dwoma innymi osobami została zatrzymana za przybicie plakatu na drzwiach Trybunału Konstytucyjnego. Sytuacja ta miała miejsce podczas czwartkowej demonstracji.

– Tuż po zatrzymaniu trafiłam do komendy przy ulicy Żytniej w Warszawie. Sami policjanci powiedzieli mi, że mają polecenie mnie wywieźć. Najpierw mówili, że do Grodziska Mazowieckiego, potem okazało się, że jednak będzie wycieczka do Mińska Mazowieckiego – opowiedziała Suchanow, która na wolność wyszła w piątek wieczorem.

Czytaj także: Samusionek o zatrzymaniu przez policję na proteście: "Czułam, że mogą zrobić z nami wszystko"


Przekazała też, że na komisariacie była traktowana dobrze. Do "nieprzyjemnego incydentu" doszło jednak w prokuraturze, gdy Suchanow czekała w kajdankach na przesłuchanie.

– Widząc doprowadzanego jednego z kolegów, wstałam, bo chciałam mu pomachać i dodać otuchy. Szarpnięto mnie, że mam siedzieć. Ponieważ wolałam postać, zamknęli mnie w takiej klatce dla groźnych przestępców – relacjonowała działaczka.

"Plamka na mundurze"


W rozmowie z WP skomentowała też postawione jej zarzuty. Dotyczą one: zniszczenia mienia, wdarcia się na teren TK oraz naruszenia nietykalności policjanta. W tym ostatnim punkcie chodzi o ubrudzenie munduru jednego z funkcjonariuszy farbą.

– No przecież jakaś tam plamka na mundurze policjanta to jest kuriozalny zarzut. Zastanawiam się z adwokatem nad złożeniem skargi na czynności związane z zatrzymaniem – wyjaśniła Suchanow, która, choć otrzymała zakaz zbliżania się do siedziby TK, nie zamierza rezygnować z udziału w następnych protestach.

Kolejna fala demonstracji, która przetacza się w ostatnich dniach przez polskie miasta, jest efektem publikacji uzasadnienia do październikowego wyroku TK ws. aborcji. Orzeczenie Trybunału budzi duże wątpliwości, nie tylko społeczne czy moralne, ale także prawne. Jeden z sędziów Sądu Najwyższego stwierdził, że są przesłanki do jego podważania.

źródło: WP