Kładą się w pozycji rozgwiazdy i na 8 miesięcy przenoszą się do Hogwartu. Czym jest shifting?
Nie oni pierwszy i nie oni ostatni mają oraz będą mieć zajawkę na świadome sny. "Shifting realities" to nazwa popularnego trendu, na który możemy natknąć się podczas zgłębiania zakamarków TikToka. Teraz nastolatkowie wykorzystują technikę lucid dreamingu, aby być w związku z Draco Malfoyem i przeżyć cały rok szkolny w Hogwarcie.
- Czym jest shifting? Shifting realities to przeniesienie się do innej rzeczywistości. Praktyka ta przypomina świadomy sen (lucid dream).
- Jakie są metody shiftingu? Nastolatki z TikToka często, aby przenieść się chociażby do Hogwartu, wykorzystują technikę "raven method".
Czy to sen czy to jawa?
Zacznijmy od wyjaśnienia, czym tak naprawdę jest świadome śnienie. Według psychologa Tomasza Trzcińskiego, który udzielił redakcji naTemat swojej wypowiedzi w 2012 roku, sen jest "przekazem podświadomości i ma ogromną moc związaną z różnego rodzaju przeżyciami religijnymi czy estetycznymi".Co to oznacza w praktyce? Otóż sny da się kontrolować – dzięki nim możemy naginać "senną" rzeczywistość i dostosowywać ją do własnych fantazji oraz oczekiwań. Kojarzy się z "Incepcją" Nolana? I słusznie.
– Według mnie samoświadomość podczas spania nie ma większego znaczenia, jest zwykłą rozrywką i chęcią zaspokojenia ciekawości dotyczących tego, co się z nami dzieje w nocy – przyznał ekspert.
Dziś zjawisko to jest utożsamiane z tzw. "reality shifting" (tłum. zmiana rzeczywistości). "Nasza rzeczywistość to nie jedyna rzeczywistość, jest ich nieskończenie wiele. (…) Shifting to celowa zmiana świadomości rzeczywistości w jakiej się znajdujemy lub chcemy znaleźć" – czytamy na profilu justamika na Wattpadzie.
Aby shifting się powiódł, zainteresowany musi wierzyć w to, że faktycznie przeniesie się do innej rzeczywistości. Bez tego kluczowego elementu niewiele zdziałamy.
Na TikToku generacja Z już zdążyła pochwalić się swoimi przeżyciami w "innym świecie", a najbardziej pożądane zdaje się być uniwersum stworzone prze J.K. Rowling. "Jestem w Hogwarcie" – powtarzają niczym mantrę nastolatki i (puf!) lądują na kilka dobrych miesięcy w Szkole Magii i Czarodziejstwa.
Czytaj także: Tajemnice snu. Kto miewa koszmary i o tym, że "Incepcja" jest możliwa [wywiad]
Królicza nora prowadząca do Krainy Czarów
Shiting, tak sam jak wywoływanie świadomego snu, rządzi się swoimi regułami. Wiadomo, nasza wyobraźnia jest nieograniczona. Niektórzy - w ramach jednej z technik przygotowawczych do przeniknięcia do innej rzeczywistości - rozpisują na dwie (czasem nawet na cztery) kartki A4 scenariusz, który ma reprezentować to, co wydarzy się po shiftingu. W kwestii fabularnej mamy całkowitą dowolność.O shiftingu łatwiej pisać, niż go zrobić. Istnieje bowiem wiele metod, które pomogą chętnemu przenieść się czy to do urokliwego Shire pełnego hobbitów czy do Tamriel, gdzie stanie się on Smoczym Dziecięciem.
Pierwszy ze sposobów nazywa się "raven method". Polega on na tym, że "adept" kładzie się na ziemi lub na łóżku w pozycji rozgwiazdy (z rozłożonymi kończynami) i zaczyna odliczać od 1 do 100, w międzyczasie myśląc też o upragnionej rzeczywistości.
Druga opcja nie bez powodu nazywana jest "metodą na Alicję w Krainie Czarów". Osoba chcąca osiągnąć wyżyny shiftingu kładzie się na łóżku w dowolnej pozycji (zalecana jest jednak pozycja na plecach). Następnie wyobraża sobie, że leży pod wielkim drzewem. Gdy zacznie ją dopadać uczucie senności, wtedy powinna zwizualizować sobie odpoczywającą obok wybraną postać z rzeczywistości, do której chce dotrzeć.
Na tym jednak nie koniec. Gdy "adept" wyobrazi już sobie scenę z bohaterem, będzie musiał gonić za nim. Będzie biec za "uciekinierem" aż w końcu dotrze do nory, do której trzeba będzie wskoczyć, aby rytuał się udał.
"Sunni method" polega natomiast na tym, iż kładziemy się z zamkniętymi oczami na łóżku i wyobrażamy sobie, że już znajdujemy się w wymarzonej rzeczywistości. To dobra metoda dla bardziej zaawansowanych osób.
Umiejętność shiftowania stała się niemalże produktem ekskluzywnym, ponieważ niewielu osobom udaje się czerpać przyjemność z tej formy eskapizmu. Zaledwie garstka ludzi "zniknęła" na 8 miesięcy, aby spacerować z pewnym blond Ślizgonem po Zakazanym Lesie.
Przypomnijmy, że dziennikarz naTemat, Bartosz Godziński, napisał w jednym ze swoich tekstów, iż świadome sny mogą skończyć się paraliżem sennym.
"To normalne, że gdy śpimy, nasz mózg trzyma w cuglach całe ciało. Jeśli zbytnio popuści – lunatykujemy. Paraliż senny to w pewnym sensie przeciwieństwo lunatykowania. Tyle tylko, że jesteśmy wtedy bardziej świadomi. I to jest zgubne dla naszej psychiki. (...) Jakby tego było mało, czasem paraliżowi towarzyszą halucynacje. Raz "dusił" mnie duch nieżyjącego ojca kolegi" – napisał.
Czytaj także: Wiem już, jak wygląda umieranie. Dotyk śmierci poczuł każdy, kto przeżył paraliż senny