Poseł Lewicy wnioskuje o 500+ za dziecko poczęte. Rutka: "Dla pań w ZUS-ie to był szok"

Daria Różańska
Marek Rutka uważa, że należy mu się wyrównanie z programu 500+ za okres, kiedy jego córka była "dzieckiem poczętym". Powołał się na uzasadnienie wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji i złożył wniosek do ZUS. – Jeśli otrzymam odmowę, to nie jest wykluczone, że podejmę inne kroki prawne, aby otrzymać to świadczenie. Docelowo może i nawet będzie trzeba wnioskować o zmianę ustawy o świadczeniu 500+ – mówi nam poseł Lewicy.
Poseł Lewicy Marek Rutka. Fot. Bartosz Bańka / Agencja Gazeta
Wniosek o wyrównanie świadczenia 500+ za czas, kiedy pana córka była w okresie życia płodowego, to prowokacja?

Marek Rutka
: – W jakiejś mierze tak. Ale chciałem poruszyć o wiele poważniejszy problem. Oczywiście punktem wyjścia jest kwestia uzasadnienia wyroku Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, który wskazuje jasno, że człowiek i jego byt zaczyna się z chwilą poczęcia. Nie jest to zgodne z wiedzą medyczną, a z doktryną Kościoła katolickiego. Wskazuję, że jeśli tworzy się jakiekolwiek prawo, to trzeba myśleć o dalekosiężnych skutkach i następstwach danych zapisów.


Chodziło panu o stworzenie pewnego rodzaju precedensu, na który będą mogli powoływać się inni obywatele, o inspirację?

Tak, chciałem zainspirować i zwrócić uwagę opinii publicznej, tworzących prawo na wymiar ideologiczny tego uzasadnienia. Nikt nie brał pod uwagę również wymiaru finansowego, jaki może ono mieć dla budżetu państwa.

Dziś na Facebooku opublikowałem treść wniosku, ponieważ miałem o to bardzo dużo zapytań i próśb.

Czyli poskutkowało, ludzie zaczynają działać?

Dokładnie. Odpisałem im zbiorczo. I obywatele będą składać wnioski. Jestem bardzo ciekaw, jak poszczególne samorządy będą je rozpatrywać.

Jaka była reakcja pracownic ZUS-u, które przyjęły pierwszy tego rodzaju wniosek?

Najpierw zapytały, czy to emerytura czy renta. Poprosiłem, żeby przeczytały wniosek. To był dla nich szok, niektóre się uśmiechnęły. A za chwilę stwierdziły, że jest to logiczne.

Z rozmów z prawnikami wiem, że są osoby, które składają do ZUS-u wnioski o powtórne przeliczenie emerytury tak, by doliczyć 9 miesięcy.

Za chwilę będziemy mieć ogromny chaos prawny.

A do tego doszła kwestia dziedziczenia, które następuje z chwilą urodzenia się dziecka. Natomiast w tym momencie albo w sytuacjach spornych niektórzy prawnicy będą powoływać się na uzasadnienie do orzeczenia tzw. Trybunału Konstytucyjnego, że płód ma zdolność do dziedziczenia, bo jest człowiekiem.

Jeśli ktoś chciałby złożyć taki wniosek, to powinien działać dwutorowo, tzn. zgłosić się do ZUS-u i urzędu miasta?

Nie, w takiej sytuacji zgłasza się elektronicznie przez ePUAP albo przez urząd miasta czy gminy. Krótko mówiąc: tam, gdzie składało się normalnie wniosek o 500+. I trzeba pamiętać, że jeśli ktoś pobierał już ten wniosek, to wszystkie dane obywatela, dziecka pozostają w systemie.

No właśnie. W ustawie o 500+ jest informacja, że we wniosku o przyznanie świadczenia należy zawrzeć m.in. imię, nazwisko, datę urodzenia, płeć i PESEL, czyli dane, które posiada już narodzone dziecko. To mogłoby sprawę komplikować.

Jasne, że tak. Dlatego też czekam na odpowiedź i myślę, że temat będę drążył dalej. To znaczy sądzę, że jeśli otrzymam odmowę, to nie jest wykluczone, że podejmę inne kroki prawne, aby otrzymać to świadczenie. Docelowo może i nawet będzie trzeba wnioskować o zmianę ustawy o świadczeniu 500+.

Wczoraj w programie Moniki Olejnik był poseł Sebastian Kaleta. Prowadząca zapytała go, ja zachowałby się, gdyby Lewica czy inna partia opozycyjna złożyła taki wniosek. Powiedział, że poprze go.

Co z pieniędzmi, które zostaną panu ewentualnie zwrócone? Na co je pan przeznaczy?

Od razu zadeklarowałem, że przekażę te pieniądze na Klinikę Hematologii i Pediatrii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku. To miejsce stworzone przez fundację Jolanty Kwaśniewskiej, a dziś ten obiekt wymaga pilnego remontu. 4,5 mln zł potrzeba na ten cel, a tych środków nie ma. Nikt pieniędzy na te chore dzieci z białaczką nie przekazuje.

Wskazuję też na ten problem, że zajmujemy się zarodkami, a dobrze byłoby skupić się na cierpiących dzieciach.

Nie uważa pan, że dyskusja potoczy się w złym kierunku? Że zaczniemy mówić o kwestiach materialnych, a pominiemy to, co jest sednem sprawy, czyli obrzydliwy dla wielu polskich kobiet wyrok TK ws. aborcji ?

Nie, absolutnie. Kwestie materialne są poboczne. Zwracam uwagę na to, jak brutalne jest to orzeczenie, sytuacja kobiet i ich rodzin. To jest przede wszystkim moim celem.

Ale i z drugiej strony, zapewnienie odpowiedniej opieki medycznej dla mnie jako członka Sejmowej Komisji Zdrowia, wiceprzewodniczącego Parlamentarnego Zespołu ds. Onkologii, jest bardzo ważne. I apeluję przede wszystkim o to, by zająć się żywymi.

Solidarna Polska wraca do projektu o hospicjach perinatalnych.

To jest tortura. Nie jestem w stanie zrozumieć, jak można zmusić kobietę do patrzenia na dziecko, które musi dostawać morfinę, żeby nie odchodziło w konwulsjach. Ciężko nawet o tym rozmawiać. Lekarze, pediatrzy mówią, że przyjmują takie porody i dla nich to jest coś strasznego. Mimo że wiele w życiu widzieli, to jest im ciężko.

W dniu wydania orzeczenia TK miałem dwa telefony od kobiet, które poszukiwały pomocy, ponieważ zostały przyjęte na oddział po to, aby dokonać terminacji ciąży i zostały wypisane.

To teraz koszmar wielu kobiet i nasza polska rzeczywistość: nikt nie zrobi nawet terminacji ciężko uszkodzonego płodu. Kobiety wymieniają się informacjami, dokąd mogą wyjechać poza granicę, choć to też nie jest takie proste w warunkach pandemii. I nie każdego na to stać.

Dokładnie: w warunkach pandemii nie jest to takie proste. Ograniczono przyjmowanie pacjentów spoza macierzystego kraju. To dramat. Nie jestem w stanie objąć tego rozumem, jak ktoś w środku Europy może dokonywać tortur w imię ideologii.


Zarzucają panu w sieci, że "gra pan córką", że powinien pan się "cieszyć, że jest zdrowa". Jak pan odpiera takie głosy?


Po pierwsze: bardzo się cieszę, że mam córkę i że jest ona zdrowa. Nie rozumiem też tego typu komentarzy, ponieważ walczę o zdrowie kobiet i dzieci, które przychodzą chciane i zdrowe na świat. To jest dla mnie ważne.

Nie należymy z żoną do najmłodszych, dlatego bardzo obawialiśmy się, czy dziecko, które przyjdzie na świat, będzie zdrowe. I niestety państwo o to nie zadbało i sami musieliśmy zrobić bardzo drogie badania genetyczne. Zainwestowaliśmy w najlepsze z możliwych badań i cieszymy się, że mamy zdrowe dziecko.

Chciałem wskazać na inne niż medyczne absurdy uzasadnienia TK Julii Przyłębskiej, które jest sprzeczne z wiedzą medyczną. Artykuł 6. Konstytucji mówi o ochronie życia w Polsce, natomiast słowa nie ma tam, by życie miało być chronione od momentu poczęcia.