Rząd otworzy nam kina, ale czy będzie co oglądać? Filmowcy: Jesteśmy w szoku!

Anna Świerczek
Kina otworzą się ponownie już 12 lutego. Branża filmowa w Polsce od dawna balansuje na granicy przetrwania, dlatego z utęsknieniem czekano na poluzowanie obostrzeń. Decyzja rządu o otwarciu kultury to dla właścicieli kin oczywiście powód do szczęścia, ale okazuje się, że jest to jednocześnie duży szok. – Zaskoczyli nas totalnie. Nie mamy co grać! – grzmią filmowcy.
Rząd zdecydował, że od 12 lutego kina będą otwarte Fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Gazeta
Rząd zdecydował się na odmrożenie gospodarki. Na taką decyzję czekało wielu z nas, bo ponownie otworzy się przede wszystkim kultura. Premier Mateusz Morawiecki poinformował na ostatniej konferencji prasowej, że od 12 lutego ponownie będą mogły działać kina, teatry, opery i filharmonie. Oczywiście będzie to możliwe tylko w reżimie sanitarnym – zajętych może być maksymalnie 50 proc. miejsc, obowiązywać będą maseczki oraz zakaz konsumpcji.

Czytaj także: Rząd luzuje obostrzenia. Na liście hotele, kina i teatry

Decyzja rządu dla właścicieli kin jest powodem do szczęścia, ale okazuje się, że nagła zmiana jest też dla filmowców sporym wyzwaniem.


– Dla nas jest to ogromne zaskoczenie. To trudna sytuacja, bo tak naprawdę nie ma zbyt wielu filmów w dystrybucji. Kilku dystrybutorów zaproponowało już dzisiaj przesunięte premiery z jesieni, ale dla multipleksów to musi być naprawdę spore wzywanie. My jako kino studyjne nie opieramy się tylko na najnowszych premierach, dlatego jesteśmy w nieco lepszej sytuacji. Teraz błyskawicznie musimy stworzyć repertuar – mówiła w rozmowie z naTemat Kinga Zabawska, kierowniczka warszawskiego kina Iluzjon.

Marlena Gabryszewska, szefowa Stowarzyszenia Kin Studyjnych przekazała nam za to, że dystrybutorzy przede wszystkim z niepokojem przyjęli fakt, że poluzowanie obostrzeń zostało wprowadzone jak na razie tylko na dwa tygodnie. Promocja i dystrybucja filmów komercyjnych trwa o wiele dłużej, dlatego też na razie możemy się spodziewać w kinach filmów niekomercyjnych.

Podobne głosy napłynęły także od właścicieli mniejszych kin z Poznania. – Prawdopodobnie już dziś dostaniemy jakieś oferty filmów, ale będą to małe tytuły albo produkcje, które już były. To nie tak, że nie będzie nic do grania, ewidentnie jednak mamy za mało czasu. Przez pierwsze tygodnie będzie na pewno mało premier. Jeśli się nie otworzą multipleksy, to żadne duże tytuły nie wejdą, bo dystrybutorzy nie wprowadzą w tych warunkach dużych tytułów – mówił w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", Piotr Zakens, kierownik kina Rialto w Poznaniu.

Właściciel poznańskiego kina dodał, że decyzję o otwarciu warto było przygotować z 3-4-tygodniowym wyprzedzeniem. Podkreślmy, że nie wszystkie instytucje kultury decydują się na otwarcie.

Dla widza pozostaną zamknięte kina sieci Helios. "To absurdalna propozycja, której kosztów mogą nie udźwignąć operatorzy kin. Otwarcie kin wymaga przede wszystkim przygotowania repertuaru i rozmów z dystrybutorami filmowymi, a następnie promocji wprowadzanych na ekrany tytułów, a na to potrzeba minimum około 4 tygodni" – przekazał w oświadczeniu Tomasz Jagiełło, prezes sieci kin Helios.

Czytaj także: Niedzielski przestrzega przed entuzjazmem. Nie wyklucza, że obostrzenia wrócą