Porsche Taycan 4S to rozsądny wybór. Jeśli można tak mówić o samochodzie za (co najmniej) pół bańki
Zacznę od przechwałek. Otóż powiem ci, drogi czytelniku, że jeździłem w swoim dziennikarskim życiu trzema różnymi Taycanami. Taycanem Turbo S, który łamie karki, Taycanem Turbo, który w sumie robi to samo, a na zdjęciach widzicie Taycana w "uboższej" wersji 4S. I wiecie co? Stosunek cena/jakość jest tutaj nie do pobicia. Co to jest za maszyna, aż brak mi słów. No ale coś napisać trzeba.
Fot. naTemat
Zresztą, czytajcie sami:
Czytaj także: Nagrałem reakcje ludzi na przyspieszenie Porsche na prąd. Są tak "dobre", że nie mogę ich pokazać
To, co widzicie na zdjęciach, to wersja 4S. Do niedawna "ta bazowa", bo Porsche już zapowiedziało jeszcze słabszą wersję, z napędem tylko na tył. I tak piekielnie szybką, ale to inna historia.Ale jak już domyślacie się z tego akapitu wyżej, Porsche Taycan 4S dalej jest brutalnie szybkie. Nie robi tego, co robi Taycan Turbo S, który do 100 km/h przyspiesza w 2,8 sekundy (761 koni mechanicznych przy launch control i czterocyfrowy moment obrotowy mówią same za siebie), ale… i tak jest szybszy niż potrzeba, bo robi to w cztery sekundy. I dalej jest tak niesamowicie elastyczny, dalej tak świetnie przyspiesza, dalej reakcja na gaz jest taka… ogłupiająca? Uzależniająca? Niewytłumaczalna?
Fot. naTemat
Taycan 4S dalej szokuje swoimi nadludzkimi możliwościami w zakrętach. Pozycja za kierownicą nadal jest tu tak niska jak w kultowej 911-tce. Inżynierom udało się zupełnie ukryć ten zadziwiający fakt, że ten samochód waży po prostu ponad dwie tony. To kawał żelastwa.
Fot. naTemat
Czy to przyspieszenie – 2,8 sekundy zamiast czterech – jest tego warte? Szczerze, nie. Taycanem 4S przewiozłem wiele osób i wszystkie były absolutnie zaszokowane jego możliwościami. Tak naprawdę, żeby uznać, że 4S jest wolny, musisz po prostu… wsiąść do niego prosto z Taycana Turbo czy Turbo S. Wtedy czuć różnicę. Bo jeśli 4S przy nagłym przyspieszeniu wbija głowę pasażera w zagłówek, tak Turbo S po prostu rozłupuje czaszkę.
Fot. naTemat
Dlatego ten tańszy, mimo wszystko, sprawa wrażenie lepszego, ale… to wciąż nie jest ideał.
Fot. naTemat
Czytaj także: Też go miałeś na plakacie? Samochód z twoich dziecięcych marzeń jest teraz idealny na twój pierwszy raz
Tyle teoria. Praktyka? Przejazd eską z Warszawy do Białegostoku sprawia, że zostaje ci raptem... jedna trzecia baterii. A to nieco ponad dwieście kilometrów. Szału nie ma. Dodajmy jeszcze marną infrastrukturę do ładowania w Polsce i po raz kolejny okaże się, że Taycan – choć generalnie świetny jako auto – poza miastem jest po prostu upierdliwy.Fot. naTemat
Wspomniałem wyżej, że ten feler można nieco przeskoczyć. I tu z pomocą przychodzi akumulator Performance Plus, który można wybrać jako opcję. Wtedy bateria ma już bardziej godziwą pojemność, bo 93,4 kWh. Taka bateria kosztuje niecałe 30 tysięcy złotych, co brzmi zaporowo, ale nie w kontekście całego kosztu zakupu Taycana.
Fot. naTemat
PS. Nie bierzcie tego samochodu w zielonym kolorze. W połączeniu z zieloną tablicą rejestracyjną wygląda to... osobliwie. I nie dopłacajcie kilku tysięcy za dodatkowy ekran dla pasażera na jego części deski rozdzielczej. Aktywuje się pod wpływem cieżaru, ale moja żona była najczęściej... za lekka. I ekran się nie odpalał.
Porsche Taycan 4S na plus i minus:
+ Osiągi są dalej bardzo dobre
+ Dużo lepszy stosunek cena/jakość względem droższych wersji
+ Doskonale się prowadzi, ma wszystkie zalety droższych modeli
- Zasięg bez powiększonego akumulatora jest dyskusyjny
Fot. naTemat
Fot. naTemat
Fot. naTemat
Fot. naTemat