Stanęli przed widmem nowej epidemii. Świat patrzy z niepokojem. "Boją się bardziej niż COVID-19"
Świat walczy z koronawirusem, tu wstrzymano oddech w obawie przed inną epidemią. "Strach jest o wiele większy niż przez COVID-19" – tak sytuację opisał lokalny dziennikarz z Sierra Leone, współpracujący z BBC. W sąsiedniej Gwinei właśnie potwierdzono powrót Eboli i pierwsze zgony od 2016 roku. Co to może oznaczać?
- Największa epidemia Eboli kilka lat temu rozpoczęła się właśnie od Gwinei. Zmarło wtedy ponad 11 tys. ludzi
- Skąd przypadki wirusa w tym kraju? Zaczęło się od śmierci pielęgniarki i jej pogrzebu
- Przypadki Eboli potwierdzono też w Demokratycznej Republice Konga
W czasie weekendu przez chwilę mogło się wydawać, że pandemia koronawirusa zeszła na dalszy plan, tak świat zareagował na wiadomość o powrocie Eboli w Afryce Zachodniej.
"Pierwsze zgony od pięciu lat", "Sytuacja epidemiczna", Przerażający wirus w Gwinei. Śmiertelność 90 proc.", "Do Afryki wrócił groźny wirus" – donosiły media również w Polsce. Wiadomość o powrocie Eboli postawiła na równe nogi nie tylko Gwineę, ale także sąsiednie kraje, głos zabrała też Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), ostrzegając o alarmującej sytuacji.
W samej Gwinei nie było jej jednak od 2016 roku. "Gwinea stawia teraz czoła czterem epidemiom: odry, żółtej gorączki, koronawirusa i Eboli. Jak poradzić sobie z tymi wszystkimi epidemiami i je pokonać?" – pyta lokalny serwis Guineenews.org.
Cały świat patrzy na Gwineę
Gwinea liczy ok. 12 mln mieszkańców. Od stycznia potwierdzono tu siedem przypadków Eboli, cztery osoby zmarły. Mało? W Afryce pamiętają, że właśnie tu zaczęła się największa na świecie epidemia gorączki krwotocznej, która rozprzestrzeniła się na sąsiednie kraje. W latach 2013-2016 w Gwinei, Sierra Leone i Liberii z powodu Eboli zmarło ponad 11 tys. osób.
Tymczasem tylko w Gwinei wirus Ebola zabił ok. 2,5 tys. osób.
Razem z pandemią COVID-19, ostatnie doniesienia wywołują u mieszkańców jeszcze większe obawy. "Dziś mamy problemy z koronawirusem, system zdrowia będzie przeciążony dwoma epidemiami. Nie wiem, co za klątwa dotyka Gwineę wszystkie pandemia na nas spadają – mówił magazynowi "Times" jeden z mieszkańców.
Władze jednak liczą na swoje doświadczenie w walce z wirusem, ale też na szczepionkę przeciwko Eboli. W styczniu WHO podała, że tworzy zapas pół miliona dawek szczepionki na Ebolę. "Rząd kraju i służby zdrowia działają szybko, by wyśledzić drogę wirusa i nie dopuścić do kolejnych zachorowań" – informuje na bieżąco WHO.
Skąd Ebola w Gwinei
Wszystko zaczęło się od śmierci pielęgniarki 28 stycznia, w Goueké w pobliżu Nzérékoré, na południowym wschodzie kraju. Wszystkie zakażone osoby to uczestnicy jej pogrzebu.
"Pogrzeby, podczas których ludzie pomagają myć ciało zmarłej osoby, mogą być źródłem rozprzestrzeniania się wirusa Eboli we wcześniejszych stadiach epidemii. Ciała ofiar są szczególnie toksyczne. Okres inkubacji może trwać od dwóch dni do trzech tygodni" – podaje BBC.
Wirus nie przenosi się drogą kropelkową. Do zakażenia może dojść poprzez kontakt z krwią lub płynami ustrojowymi chorego. Choroba potocznie zwana jest gorączką krwotoczną. Nazwa wirusa pochodzi od nazwy rzeki Ebola w północnej części Demokratycznej Republiki Konga. W jej pobliżu odnotowano pierwsze przypadki choroby wywołanej tym wirusem.