Mateusz Morawiecki "uzasadnia" podatek od reklam. "Ktoś musi budować te drogi..."
Mateusz Morawiecki argumentował w poniedziałek wprowadzenie podatku od reklam, przeciw któremu protestowały media. Podczas briefingu w Gdańsku premier stwierdził m. in. że koncerny zagraniczne duszą media lokalne i "ktoś musi budować te drogi, dbać o żłobki, o szpitale, o płace dla pielęgniarek, czy dla nauczycieli".
Morawiecki o podatku od reklam
W poniedziałek podczas briefingu w Gdańsku premier Mateusz Morawiecki podjął temat podatku od reklam. Zapowiedział, że ponownie przyjrzy się pułapom opłat cyfrowych, które zapisano w projekcie. Jak bowiem podkreślił, ważne jest, by pułapy opłat za reklamy były "odpowiednie".– To znaczy, że jeżeli jakiś pułap nie jest osiągnięty – to nazywa się czasami w nomenklaturze unijnym poziomem de minimis – to podatek nie jest płacony. Czyli pewne progi, które można w taki sposób ruszać w górę lub w dół, żeby było to jak najbardziej sprawiedliwe. Tak jak w normalnym systemie podatkowym, znanym ludziom od setek lat, tak samo tutaj – zamierzamy, żeby ten system był progresywny – mówił szef rządu o kontrowersyjnym pomyśle.
– To znaczy, żeby ci, którzy najwięcej zarabiają na reklamie, zapłacili więcej lub trochę więcej niż ci, którzy zarabiają mniej – dodał.
"Media lokalne przyćmione"
Mateusz Morawiecki podkreślił również, że "kształt tej opłaty cyfrowej musi być sprawiedliwy, a więc musi być progresywny i musi w taki sposób być skonstruowany, żeby ci więksi i najwięksi mieli większy wkład do życia społecznego".– Bo ktoś musi budować te drogi, ktoś musi dbać o żłobki, o szpitale, o płace dla pielęgniarek, czy dla nauczycieli. To nie bierze się znikąd. W tym przypadku chcemy, żeby część tej opłaty poszła na COVID, ok. połowy, a część dla artystów, na rozwój rynku lokalnych mediów – uzasadniał rządowy pomysł.
Premier podkreślił również, że ten system musi być "bardziej sprawiedliwy również" dla mediów lokalnych". I zwrócił się do tych ostatnich: "Drodzy przedstawiciele mediów lokalnych, mediów regionalnych – ten podatek nie jest dla was".
– Ten podatek jest dla tych, którzy utrudniają korzystanie czasami z dostępu do danych dla was. To właśnie media lokalne, regionalne, ale także prasa w ogóle dzisiaj jest bardzo często przyćmiona, duszona poprzez ogromną siłę kapitałową koncernów zagranicznych – ciągnął Morawiecki w Gdańsku.
Rząd się ugnie?
W poniedziałek "Dziennik Gazeta Prawna" informował, że rząd ugnie się pod naciskiem presji społecznej oraz mediów i nie wprowadzi podatku od reklam w proponowanej formie. Dodatkowo blokadę podatku zapowiedzieli wcześniej politycy Porozumienia Jarosława Gowina.Według informacji gazety rząd Mateusza Morawieckiego rozważa zmniejszenie lub zniesienie obciążeń dla prasy, obniżenie minimalnej stawki podatku i korektę w zakresie redystrybucji wpływów z nowego podatku.
"Z naszych ustaleń wynika, że zasadnicza zmiana może dotyczyć tradycyjnej prasy. Na razie projekt przewiduje, że jej wydawcy zapłacą 2 proc. do 30 mln zł przychodów, a 6 proc. powyżej tego progu (kwota wolna to 15 mln zł)" – czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
Przypomnijmy, że termin konsultacji projektu dotyczące podatku od mediów upływa we wtorek.
Czytaj także: "Zablokujemy podatek od mediów". Ludzie Gowina pójdą na całość i rozsadzą Zjednoczoną Prawicę?