37-latek długo nie zapomni walentynek. Z WC przy kościele uwalniała go straż miejska
O dużym pechu, ale i szczęściu może mówić mężczyzna, który w walentynki... zatrzasnął się w toalecie przy kościele na Gocławiu w Warszawie. Nie mógł wyjść, więc zadzwonił po straż miejską.
Świątynia jest zabezpieczona solidnym ogrodzeniem, a przy bramie nie ma żadnego domofonu ani dzwonka. Po kilku minutach bramę otworzyli jednak księża. Na miejsce przyjechał też patrol policji.
W zamkniętej na klucz toalecie rzeczywiście znajdował się 37-letni mężczyzna. Księża widywali go już na terenie parafii. Po sprawdzeniu w policyjnych bazach ustalono, że był wcześniej notowany. Tłumaczył, że przed końcem nabożeństwa musiał skorzystać z WC i nawet poinformował o tym zakonnicę, a gdy chciał wyjść, okazało się, że drzwi są zamknięte na klucz.
"W tej historii dziwne jest to, że gdy był w toalecie, nie usłyszał, że jest zamykana i wówczas nie dał o sobie znać, oraz to, że alarm podniósł dopiero dwie godziny po zakończeniu ostatniej niedzielnej mszy" – zauważyli warszawscy strażnicy. Mężczyzna został uwolniony z zamkniętej toalety i zwolniony do domu.