Halvor Egner Granerud wygrał i został zdyskwalifikowany! Reaktywacja Kamila Stocha
Halvor Egner Granerud po raz dwunasty w tym sezonie wygrał zawody zaliczane do Pucharu Świata, ale tuż po konkursie został zdyskwalifikowany przez jury. Tym samym po triumf sięgnął Ryoyu Kobayashi (Japonia), który wyprzedził Kamila Stocha (Polska) i Karla Geigera (Niemcy). Zwycięzca zawodów został zdyskwalifikowany po raz pierwszy od 2012 roku.
W pierwszej serii piątkowych zawodów reprezentanci Polski radzili sobie bardzo dobrze. Odpadł co prawda z rywalizacji Paweł Wąsek (89,5 metra), który zakończył zawody na 31. pozycji (brakło 0,6 pkt), ale w drugiej serii znalazło się sześciu Biało-Czerwonych.
Słabiej na skoczni normalnej skoczył rewelacyjny w tym sezonie Andrzej Stękała (90,5 metra, 23. miejsce), ale już Klemens Murańka (93 metry, 14. miejsce) pokazał znakomitą dyspozycję. Trzech naszych skoczków plasowało się pod koniec pierwszej dziesiątki. Kamil Stoch (92,5 metra) był dziewiąty, Piotr Żyła (93 metry) dziesiąty, a znakomity Jakub Wolny (93,5 metra) jedenasty.
Z kolei Dawid Kubacki skoczył 95,5 metra, został wiceliderem, by po pierwszej serii plasować się na miejscu trzecim. A prowadzili wspólnie Halvor Egner Granerud (Norwegia) i Manuel Fettner (Austria), choć ten pierwszy skoczył dwa metry krócej od rywala, który uzyskał metrów 96. Przebudził się też mistrz świata w lotach Karl Geiger, czwarty po pierwszym skoku (94,5 metra).
Jak widać, mimo podobnych długością skoków zawodnicy plasowali się na bardzo odmiennych pozycjach. Warunki wietrzne i noty sędziów na mniejszej skoczni mają zdecydowanie większe znaczenie. W serii drugiej przekonali się o tym Stękała (90 metrów, 22. miejsce) i Murańka (89,5 metra, 16. miejsce), którym nie udało się poprawić miejsc zajmowanych po pierwszej rundzie.
Gorzej skoczył również Wolny (85,5 metra, 19. miejsce), ale zaraz po nim jak z armaty wystrzelił Żyła (96 metrów), który został liderem. Na krótko, Stoch po chwili dołożył 97 metrów i dwóch Biało-Czerwonych było na czele rywalizacji. Obaj w świetnym stylu wdarli się do czołówki, ale o podium walczyć miał jednak Dawid Kubacki.
W drugiej serii zepsuł jednak skok, odległość 95 metrów dała mu miejsce czwarte, tuż przed piątym Żyłą. Liderem został Ryoyu Kobayashi (98,5 metra), ale zawody wygrał oczywiście Halvor Egner Granerud (96,5 metra). Dokonał tej sztuki po raz 12. w sezonie i jeszcze nie zdążył się nacieszyć gdy... został przez jury zdyskwalifikowany! Taka sytuacja miała miejsce pierwszy raz od 2012 roku.
Tym samym po triumf w Rasnovie sięgnął jednak Kobayashi, który wyraźnie sygnalizuje wysoką i stabilną formę. W całym zamieszaniu Kamil Stoch finiszował drugi. Na podium znalazł się po raz 79. w karierze. A trzecie miejsce wziął Geiger, mistrz świata w lotach, który wskoczył na podium dzięki nieszczęściu Norwega.
W sobotę w Rasnovie konkurs drużynowy, ale bardzo nietypowy, bo drużyn mieszanych. Po raz pierwszy w sezonie panowie i panie wspólnie będą walczyć o triumf w Pucharze Świata. Do indywidualnej rywalizacji skoczkowie wrócą w drugiej połowie marca, po MŚ w Obsertdorfie (23 lutego - 7 marca).
Wciąż nie wiadomo, czy odbędą się dodatkowe zawody za odwołany cykl Raw Air, czy też rywalizację zamknie tradycyjny cykl w Planicy, a wcześniej zawodnicy będą mieć po prostu nieplanowane wolne. Decyzje mają zapaść jeszcze przed początkiem MŚ.