Żona Jana Lityńskiego zabrała głos. Dementuje doniesienia dotyczące tragedii

Bartosz Godziński
Legendarny działacz "Solidarności" Jan Lityński utonął ratując swojego psa. Wciąż nie odnaleziono jego ciała. Równocześnie wokół tej tragedii roi się od fake newsów. Jeden z nich postanowiła sprostować wdowa po zmarłym opozycjoniście Elżbieta Bogucka. Opowiedziała też o swoje stracie.
Elżbieta Bogucka zabrała głos w sprawie śmierci męża - Jana Lityńskiego Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta
Co wiemy na pewno? Zgłoszenie o prawdopodobnym utonięciu mężczyzny w rzece Narew służby ratunkowe otrzymały w niedzielę kwadrans przed godz. 17 od pary, która spotkała przemoczoną kobietę z psem. Do akcji poszukiwawczej zaangażowano w sumie stu policjantów oraz strażaków. Użyto też drona. Nad ranem wznowiono poszukiwania ciała Jana Lityńskiego. 75-letni polityk ześlizgnął się do wody, próbując uratować ukochanego czworonoga.
Jan Lityński utonął na oczach swojej żony. Teraz dotarły do niej niestworzone plotki dotyczące okoliczności tragedii. Zmusiły ją do zabrania głosu po raz pierwszy. "Drodzy, Janek nie wypłynął z przerębli ratując psa. W przerębli znaleźliśmy się razem, bo pobiegłam go ratować. My żyjemy. Janka szuka straż, helikoptery. Straciłam wczoraj swoje życie, Serce. Wszystko. Był w znakomitej formie, acz nie na tyle by się stamtąd wydostać" – napisała Elżbieta Bogucka na Facebooku.


Od rana w akcji poszukiwawczej w okolicach Borsuk nad Narwią biorą udział m.in. 3 grupy nurków oraz funkcjonariusze Państwowej Straży Pożarnej na łodziach oraz na specjalnych saniach lodowych. Wkrótce ma do nich dołączyć policyjny śmigłowiec. Na nogi została postawiona cała policja z Pułtuska.
Czytaj także: Jak wygląda akcja poszukiwawcza Jana Lityńskiego? Drony, 100 policjantów i strażaków [KULISY]