Granice zamknięte od roku, już nikt nie wie, co tam się dzieje. Korea Płn. odcięła się od świata

Katarzyna Zuchowicz
Twierdzą, że nie ma u nich koronawirusa, ale od ponad roku nie otwierają granic. Nie latają samoloty, granicy nie można przekroczyć pociągiem. W 2020 roku Koreę Północną odwiedziła tylko jedna delegacja z zagranicy. Spadła też liczba uciekinierów, od których Zachód czerpał wiedzę, co tam się dzieje. Tak odizolowana Korea stała się jeszcze bardziej zamknięta.
Korea Północna zamknęła granice ponad rok temu. Tak zabezpieczyła się przed pandemią. fot. screen/https://youtu.be/EexZjx3YOuQ


WHO nie ma dziś żadnych, nawet propagandowych, danych na temat pandemii w Korei Północnej. Choć wcześniej koreańskie władze przekazywały jakieś informacje, wiadomo było np., że do 3 grudnia ponad 30 tys. osób było na kwarantannie , która – w przypadku podróżnych z Chich – trwała miesiąc, ale od tygodni nie ma nic. "Eksperci zastanawiają się, co tam się dzieje. Korea Północna staje się coraz bardziej tajemnicza. Jest odizolowana od świata bardziej niż kiedykolwiek" – pisze NKNews, niezależny serwis poświęcony Korei Północnej z Seulu. Oficjalnie w Korei twierdzą, że nie ma żadnego przypadku koronawirusa, ale od początku 2020 roku kraj jest totalnie odcięty. Od miesięcy nie latają samoloty, do Korei praktycznie nie można ani wjechać, ani wyjechać. Zamknięto granice z Chinami i Rosją.


"Jest strach, że wirus może dostać się do Korei wraz z importowanymi towarami, a nawet z powietrzem. Lub jakikolwiek inny zewnętrzny kontakt może stanowić ryzyko przyniesienia wirusa" – pisze NKNews.

Dyplomaci wyjeżdżają z Korei Płn.


Dlatego krótkie, szokujące nagranie z wyjazdu rosyjskich dyplomatów, które pojawiło się w mediach społecznościowych, szybko obiegło świat i wywołało poruszenie. Osiem osób postanowiło wrócić do Rosji. Przez ponad 30 godzin przemieszczali się różnymi środkami lokomocji i na piechotę. Wykorzystali też drezynę. "Ponieważ granice były zamknięte od ponad roku, a ruch pasażerski został zatrzymany, podróż do domu była długą i trudną drogą. Najpierw 32 godziny pociągiem, potem kolejne dwie godziny autobusem do granicy, a na końcu najważniejsza część trasy – pieszo na rosyjską stronę. Aby to zrobić, trzeba było wcześniej przygotować wózek, umieścić go na szynach, położyć na nim rzeczy, posadzić dzieci – i iść" – podało rosyjskie MSZ.

Dyplomaci innych krajów już dawno wyjechali z Pjongjangu. Podobnie pracownicy organizacji pomocowych. Widząc, co się święci, mało kto chciał tu zostać. "Obcokrajowcy, którzy zdecydowali się zostać w Korei Północnej, opisują coraz bardziej tragiczną sytuację w stolicy. Według rosyjskiego ambasadora Alexandra Matsegory, w sklepach spożywczych zaczyna brakować żywności, ludzie tracą pracę" – podaje CNN.

Jak wygląda życie w Korei


W rozmowie z agencją Interfax na początku lutego, ambasador mówił, że import do Korei Północnej praktycznie się zatrzymał. I choć zdarzają się dostawy organizacji pomocowych, trudno będzie je w tym roku zwiększyć. "Wyzwaniem jest zakup tak podstawowych produktów, jak makaron, mąka, warzywa, olej i cukier. Nie ma przyzwoitek odzieży i obuwia. Jeśli coś można dostać, kosztuje to trzy, cztery razy więcej niż wcześniej" – opowiadał.

NKNews pisze zaś, że zagraniczny handel spadł do poziomu zerowego. Twierdzi też, że taki lockdown może potrwać w państwie Kim Dzong Una nawet do 2022 roku. Aż trudno sobie wyobrazić, jak może się to odbić na zdrowiu i życiu tysięcy ludzi.

"Według mediów południowokorwańskich, w ubiegłym roku handel między Koreą Północną a Chinami spadł o 76 proc. Największy spadek był w październiku – o 99,4 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem" – pisze "The Diplomat".

Rosyjski ambasador powiedział też, że dzieci od niemal roku nie chodzą do szkoły. "Po prostu siedzą w domu, co nie jest dobre ani dla ich nauki, ani dla ich zdrowia" – opowiadał. Dzieci dyplomatów również nie mogły opuszczać placówki.

Mniej ludzi ucieka na południe


Na ile te doniesienia odzwierciedlają sytuację w kraju? Zapewne nikt nie wie. Poza grupą rosyjskich dyplomatów w tym roku nikt nie wydostał się z Korei Północnej. W ogóle przez lockdown zmniejszyła się liczba osób, które uciekły na południe. A to powoduje, że dostęp do informacji, co dzieje się w kraju – oprócz oficjalnej propagandy – jest dziś dużo bardziej utrudniony.

"Zamknięcie granicy z powodu pandemii spowodowało znaczny spadek liczby uciekinierów z 1 047 osób w 2019 roku do 229 w 2020" – podała Hanna Song z Database Center for North Korean Human Rights (NKDB).

Przyznała, że dziś bardziej niż w przeszłości zaczynamy opierać się tylko na informacjach, które oficjalnie przekazuje Korea.

Jedna z ostatnich oficjalnych informacji była taka, że 25 lutego odbyło się posiedzenie Centralnej Komisji Wojskowej. Kim Dzong Un dokonał zmian w armii i zażądał od wojskowych "większej dyscypliny".