Strzelanina i trzynaście bramek. Niespotykany pogrom w meczu pucharowym
W meczu 1/8 finału Pucharu Czech doszło do niecodziennego pogromu. Slavia Praga, aktualny mistrz kraju, ograł 10:3 (6:1) swoją imienniczkę Slavię Karlowe Wary. III-ligowiec zagrał na stadionie uczestnika Ligi Mistrzów i mimo klęski, może być z siebie dumny.
Prażanie zagrali rezerwami, a i tak wygrali 10:3. Cztery gole zdobył Tecl, po dwa dorzucili Visinsky i Lingr, a kolejne były dziełem Traore i Brabeca, który strzelił bramkę samobójczą. Skazywany na pożarcie kopciuszek odgryzł się trzema bramkami: Skaly, Tumy i Fencla. Do przerwy było już 6:1, po zmianie stron padło sześć bramek i faworyt wygrał 10:3. Goście podsumowali wynik z iście czeskim humorem.
Być może drogi czytelniku zaskakuje Cię też fakt, że czytasz o meczu czeskiego pucharu, prawda? Cóż, ciężko inaczej poznać ekipę z III ligi naszych południowych sąsiadów.