Obajtek zareagował na taśmy "Wyborczej". Udzielił wywiadu, w którym sugeruje manipulację

Łukasz Grzegorczyk
Daniel Obajtek zabrał głos w sprawie nagrań ujawnianych przez "Gazetę Wyborczą". – Na tych taśmach nie ma nic co potwierdzałoby, że w jakikolwiek sposób złamałem prawo – stwierdził szef PKN Orlen w rozmowie z PAP. – Nikt mnie nie zastraszy, nie zrobię ani kroku w tył – mówił.
Daniel Obajtek odpiera zarzuty w wywiadzie dla PAP. Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
– Ani "Gazeta Wyborcza", ani ja, bo mówimy o sytuacjach sprzed kilkunastu lat, nie jesteśmy w stanie potwierdzić wiarygodności tych nagrań – powiedział Daniel Obajtek w nowym wywiadzie dla PAP.

Jak zaznaczył szef państwowej spółki, obok tej sprawy nie może przejść obojętnie. – Dlatego jako osoba prywatna zaangażowałem kancelarię prawną, która w moim imieniu zajmuje się tymi oszczerstwami. Zleciłem analizę treści opublikowanych przez gazetę rozmów, choć nie wiem, czy są autentyczne, z jakiego okresu pochodzą – podkreślał.
Obajtek nie ukrywał, że wcale nie zdziwiłby się, gdyby wyszło, że nagrania były zmontowane. – Na tych taśmach nie ma nic co potwierdzałoby, że w jakikolwiek sposób złamałem prawo. Nigdy nie ukrywałem, że byłem w przeszłości udziałowcem firmy TT Plast i znam właścicieli tej firmy. Nigdy jednak, będąc wójtem, nie pracowałem ani dla tej, ani dla żadnej innej firmy. Nie złamałem prawa – bronił się prezes Orlenu.


Były wójt Pcimia skomentował też wulgarne słownictwo, które pojawiło się w nagraniach. Jego zdaniem ono "odbiega od pewnych standardów i nie powinno paść nawet w największych emocjach". – Za to przepraszam. Były to jednak prywatne rozmowy sprzed wielu lat. Wszystko inne to manipulacja "Gazety Wyborczej" – argumentował.

Taśmy Obajtka


Przypomnijmy, że 26 lutego "Gazeta Wyborcza" ujawniła taśmy Daniela Obajtka. Z tekstu Pawła Figurskiego i Jarosława Sidorowicza ma wynikać, że Obajtek, jeszcze jako wójt Pcimia, chciał wykończyć firmę swojego wuja, u którego wcześniej pracował.

Jak ujawnił dziennik, obecny szef Orlenu kierował z tylnego siedzenia konkurencyjną spółką, choć jako samorządowiec nie mógł tego robić. Treść ujawnionych materiałów można uznać za kompromitującą dla Obajtka. Chodzi nie tylko o poruszane w rozmowie wątki, ale także wyjątkowo wulgarny język, jakim się posługiwał.

W kolejnych dniach dziennikarze ujawniali nowe materiały, które także mają potwierdzać, że Obajtek mógł dopuścić się złamania prawa.
Czytaj także: Ujawniono nowe taśmy Obajtka. "Wyborcza": Potwierdzają kłamstwa szefa Orlenu
źródło: Onet