"Team Meghan" vs. "Team Royals". Tak rodzina królewska podzieliła świat
Niektórzy rzucili się na TVN24, że w Polsce były ważniejsze sprawy niż wywiad z księciem Harrym i Meghan i komentowanie go w nieskończoność. – Boże, nie mają o czym mówić, kogo to obchodzi – słychać było w niejednym domu, o internecie nie wspominając. A jednak wszyscy wszędzie o tym mówią. Wywiad wręcz zrodził jakieś zjawisko społeczne, widoczne i w Polsce, i na całym świecie.
- Po wywiadzie z Meghan i Harrym świat podzielił się na dwie drużyny, które momentami gotowe sobie skoczyć do gardeł.
- – Zaobserwowałam te podziały na własnej skórze. Wśród moich znajomych podziały są wyraźne. Mniejszość jest "team Meghan", większość jest "team Royals" – opowiada rozmówczyni naTemat.
- W USA widać zdecydowanie większe poparcie dla księcia Harry'ego i jego żony.
Od niedzieli wywiad z Meghan i Harrym wałkowany jest i analizowany na wszelkie możliwe sposoby. W mediach, w internecie, w prywatnych rozmowach. I niby mnóstwo ludzi zapiera się, że to ich nie obchodzi, nie oglądali i po co w ogóle ta szopka, to i tak zwyczajnie nie da się nie zauważyć, co się dzieje – że i tak od paru dni non stop mówi o tym cały świat. Nawet, ci, którzy pewnie nigdy w takich sprawach nie zabraliby głosu.
"Przyznam się z pewną obawą, że nie podoba mi się wywiad Meghan i jej małżonka, a jego nagłośnienie przez media na całym świecie uważam za aberrację. No, ale to staroświecki punkt widzenia" – zauważył przykładowo prof. Leszek Balcerowicz.
Świat podzielił się na dwie drużyny
Pod wpisem ekonomisty zaraz rozgorzała dyskusja. O tym, czy Meghan kłamie, czy nie: "Kłamie cały czas i nie wierzę jej że nie googlała by się dowiedzieć o Harrym", "Przeczytałem kilka analiz wypowiedzi Meghan, jej mowy ciała, ust, emocji twarzy. Są dla niej bardzo niekorzystne, wręcz druzgocące. W skrócie, konfabuluje, mistyfikuje i kłamie".
O tym, czy był rasizm, czy nie: "Podzielam pogląd. Zmusiłem się do obejrzenia i cały czas zadawałem sobie pytanie, po co marnuję czas. A to naginanie w stronę rasizmu już zupełnie mnie nie przekonywało", "Rasizm gnieżdżący się w opłacanym podatkami domku lalek jest czymś odrażającym".
Czy Harry i Meghan w ogóle mieli prawo uderzać w rodzinę królewską: "Dla mnie jest to obrzydliwe, zwłaszcza w wykonaniu księcia, który szkaluje publicznie własną rodzinę. Zarzuty o rasizm absurdalne, a Megan nikt nie kazał jej wchodzić do tej rodziny", "Aberracją jest istnienie rodzin królewskich w XXI wieku". Itp.
To tylko drobna kropelka w morzu. Ale idealnie oddaje emocje, które po wywiadzie opanowały ludzi z różnych środowisk, w różnym wieku, w różnych krajach, na Facebooku, w życiu, wszędzie.
Jakby żadnych ważniejszych spraw na świecie, nie było. Albo jakbyśmy wszyscy oglądali serial wszech czasów o globalnym zasięgu.
Team Meghan kontra Team Royals
– Zaobserwowałam te podziały na własnej skórze. Po emisji wywiadu w TVN24 momentalnie napisało do mnie kilkoro znajomych, którzy dzielili się swoimi wrażeniami. Niektóre były tak odmienne od moich, że doszło wręcz do scysji, a jedna z koleżanek obraziła się na mnie – opowiadała mi jedna koleżanek.
Agnieszka jest w tej sprawie dość neutralna. Uważa, że i rodzina królewska, i Harry i Meghan mają w tej całej aferze swoją winę. Nie ma jednak jej przyzwolenia na umniejszanie depresji czy rasizmu.
– Wśród moich znajomych podziały są wyraźne. Mniejszość jest "team Meghan", większość jest "team Royals". Kilkakrotnie słyszałam, że to wyrachowana, nieodpowiedzialna aktorka, która wszystko sobie dobrze zaplanowała i chce zniszczyć królową, podczas gdy jej mąż przebywa w szpitalu. Myślę, że to bardzo ograniczone i jednostronne spojrzenie na sprawę. Mam wrażenie, ze dawno tego typu sprawa ze świata znanych i bogatych nie wzbudziła aż tylu emocji i podziałów w społeczeństwie – uważa.
Jak to wygląda w praktyce, trudno nie zauważyć w mediach społecznościowych. – Pod każdym postem dominują skrajne komentarze przechylające się w stronę a to Meghan, a to rodziny królewskiej. Ludzie atakują się, obrażają. Gdzieniegdzie pojawiają się głosy rozsądku. Nic tylko zrobić sobie popcorn i te wszystko kłótnie czytać – śmieje się Agnieszka.
"Tyle lat korzystał z przywilejów, żył, kształcił się i podróżował za pieniądze podatników, a teraz tak za to dziękuje. A ona marna aktorka, ale dobra manipulantka", "Megan to cwana bestia. Chciała zaistnieć a tu pech. Za wysokie progi dla Megan", "Dziwię się Harry'emu, że pozwolił na takie opowiadanie. To jego rodzina i babcia" – emocje w "Team Royals" buzują w polskich komentarzach.
Po drugiej stronie też.
Brytyjczycy kontra Amerykanie
Wydaje się, że w Wielkiej Brytanii to "Team Royals" przoduje w sondażach. W badaniu ośrodka YouGov 47 proc. badanych uznało wywiad za niestosowny, 21 proc. miało odmienne zdanie. Z kolei według internetowej sondy "Daily Mai", 41 proc. uczestników badania nie uwierzyło w słowa Meghan o rasizmie (34 proc. tak), a 57 proc, że wywiad był krzywdzący dla monarchii.
To badanie trudno jednak uznać za wiarygodne. Tym bardziej, że w lutym tego roku księżna Meghan wygrała wygrała proces z wydawcą siostrzanego "The Mail on Sunday" w sprawie dotyczącej publikacji fragmentów jej prywatnego listu do ojca.
Czytaj także: Brytyjski dziennikarz publicznie krytykował Meghan Markle. Już nie pracuje w telewizji
Z kolei w Stanach Zjednoczonych widać inny trend. Tu przoduje "Team Meghan". I nawet brytyjskie media donoszą o tym, że tam żonę księcia popierają celebryci. "Wielu Amerykanów jest teraz w 'temat Meghan' i stanowi to duży problem dla rodziny królewskiej. Oni są ogromnie popularni w USA" – cytują królewską korespondentkę Vanity Fair.Za Meghan Markle stanął m.in. Patrick J Adams, który grał z nią w serialu "Suits".
Prawda w tej całej historii leży pewnie gdzieś po środku. Ale tego, że rodzina królewska nie wzbudza już emocji ani zainteresowania poza Wielką Brytanią, po tym wywiadzie na pewno powiedzieć nie można.