Po jaką cholerę? TVN24 wyemitował skandaliczne komentarze o depresji Meghan [FELIETON]
TVN24 razem z prawem do emisji wywiadu Meghan i Harry’ego dostał szansę, by, prócz zarobienia pieniędzy, zrobić coś dobrego. Setki tysięcy widzów mogły usłyszeć kilka przydatnych informacji o śmiertelnej chorobie, jaką jest depresja. Niestety telewizja zamiast pomóc dokopała chorym za pośrednictwem swoich ekspertów.
Zdaję sobie sprawę, że mowa o stacji komercyjnej, która nie musi kierować się żadną misją (to zadanie przypada – smutny LOL – kontrolowanej przez PiS telewizji publicznej), ale miło byłoby, gdyby media nie krzywdziły swoich odbiorców.
Nie chodzi o to, by telewizja, radio i internet były dla wszystkich milutkie – w przypadku patologii na szczytach władzy mają zadanie dotrzeć do prawdy, co naturalnie uprzykrza życie politykom – ale by nie pogarszały sytuacji zwykłych ludzi, a zwłaszcza tych, którzy już i tak mają pod górkę. Na przykład chorych na depresję.Myślę, że argumenty, jakich księżna używała w wywiadzie, to, w jaki sposób tłumaczyła powody swojej depresji, brzmią dla mnie co najmniej żenująco.
Choroba sama w sobie jest okrutnym skurczybykiem. Tylko w Polsce cierpi na nią 1,5 mln osób. Odbiera to, co tak ważne w walce o zdrowie – chęć życia. A dostęp do leczenia psychiatrycznego w Polsce to żart, bo politycy zawsze mają ważniejsze wydatki.
Według danych policji w 2019 roku na swoje życie targnęło się 11 961 osób, w tym 5 255 skutecznie. To ponad 100 osób tygodniowo. Osób, które tak bardzo cierpiały, że uznały śmierć za jedyne wyjście. Były wśród nich kobiety, mężczyźni, osoby niebinarne, hetero, bi– i homo, młodzi i seniorzy, ubodzy i zamożni. Dorośli i dzieci. Najmłodsi samobójcy mają kilka lat.
Gdy więc w tym – depresyjnym, nomen omen – kontekście główna stacja telewizyjna radośnie podstawia mikrofon pseudoekspertom, to burzy się we mnie krew.Wydaje mi się, że doświadczona aktorka grająca w ogromnej ilości hollywoodzkich filmów i seriali, nie miała aż takiego problemu, by odnaleźć się wśród ludzi, jak i w rodzinie królewskiej.
Być może Jan Lubomirski–Lanckoroński jest niezrównany w archaicznej sztuce bycia księciem, być może Irena Kamińska Radomska ma protokół dyplomatyczny w małym palcu, być może dr Wioletta Wilk–Turska jest wybitną znawczynią stosunków międzynarodowych, ale w dziedzinie psychiatrii ich kompetencje są żadne.
Nie rozumiem po jaką cholerę TVN24 nagłaśnia ich szkodliwe brednie: kwestionowanie czyjegoś stanu psychicznego, co i w jakim stopniu było dla kogoś dramatem, czy dane powody (np. seksizm, rasizm) lub zawód usprawiedliwiają chorobę czy nie. No ludzie! Myślcie!
A przecież można było wątek ogólnie rozumianej depresji i myśli samobójczych zostawić prawdziwej ekspertce (lub ekspertowi) – psychiatrze. Ogólnie rozumianej, bo nie można nikogo – również Meghan Markle – diagnozować w mediach.
Celebrycki wywiad był okazją do tego, by pomóc zwykłym ludziom. Jego oprawa stała się niebezpieczną pożywką dla stereotypów i ignorancji. Zachętą do udzielania chorym głupich rad w stylu “uśmiechnij” się i dowodzenia, że skoro mają mieszkanie / samochód / pracę (niepotrzebne skreślić), to nie mogą mieć depresji. Mogą. I mają. Pamiętacie Robina Williamsa?
TVN24 nadal ma możliwość naprawy sytuacji. Może nie tylko nie być kolejnym miejscem, gdzie chorzy spotykają się z lekceważeniem i niezrozumieniem, ale stać się źródłem cennej, ratującej życie wiedzy. To stacja, która ma ogromne zasięgi – może zrobić dużo dobrego. Może też zignorować słuszne oburzenie (zwłaszcza młodszych) widzów i iść w zaparte.Jest aktorką, dobrze zagrała, mowa ciała nie do końca mówiła prawdę.
Czas pokaże. Być może pracownicy mediów – adresuję to również do siebie – powinni myśleć bardziej jak lekarze. Zastanawiać się, czy nie zaszkodzą, a jeśli nie, to czy mogą pomóc.