"Nie wiemy, kiedy to się skończy". Tak 10 lat po katastrofie Fukushima podnosi się z tragedii

Katarzyna Zuchowicz
To była jedna z największych katastrof nuklearnych na świecie. W wyniku potężnego trzęsienia ziemi i fali tsunami 11 marca 2011 roku w elektrowni atomowej w Fukushimie doszło do serii wypadków, które wstrząsnęły światem. Prace przy demontażu uszkodzonych reaktorów mają potrwać jeszcze 30 lat. Ale jak wygląda życie w regionie elektrowni?
Jak wygląda życie w okolicy elektrowni atomowej w Fukushimie 10 lat po katastrofie? Fot. Wikipedia/CC BY-SA 2.0


Katastrofa w elektrowni Fukushima Dai-Ichi rozpala wyobraźnię niemal jak ta w Czarnobylu, choć jej przyczyny były zupełnie inne. Tu winowajcą było potężne trzęsienie ziemi o magnitudzie 9 stopni w skali Richtera, którego epicentrum znajdowało się pod dnem morza na głębokości ok. 30 km i wywołało tak gigantyczne fale tsunami, że ucierpiało całe wschodnie wybrzeże Japonii.


Woda wdarła się na 10 km wgłąb, zalała całe miasta, a mniejsze miejscowości zrównała z ziemią. W wyniku kataklizmu zginęło ok. 18,5 tys, ludzi.

Ewakuowano 160 tys. ludzi


W elektrowni Fukushima Dai-Ichi nie było żadnych ofiar. Ale zawiódł system chłodzenia reaktorów, stopiły się rdzenie trzech reaktorów, doszło do serii awarii, które nie tylko Japonię postawiły na równe nogi. Była to największa katastrofa nuklearna od czasów Czarnobyla.

Najpierw ewakuowano mieszkańców w promieniu 2 km od elektrowni. Pod koniec marca japońskie władze już doradzały ewakuację z regionu położonego od 20 do 30 km. Swoje domy musiało w sumie opuścić ok. 160 tys. ludzi, a ewakuacja trwała jeszcze w 2012 roku.

"Wszystkie nakazy ewakuacji dla miast w strefie zamkniętej zostały już zniesione. Władze nadal jednak klasyfikują 337 kilometrów kwadratowych jako "strefy, do których trudno wrócić". Są to duże obszary w miejscowościach bezpośrednio sąsiadujących z elektrownią jądrową oraz w korytarzu biegnącym na północny zachód. Byli mieszkańcy mogą wjechać do tych stref tylko za pozwoleniem i nie mogą tam nocować" – opisuje w niedawnym reportażu z Fukushimy "Deutsche Welle". Jak życie tam wygląda dziś, 10 lat po katastrofie w Fukushimie?

Czy życie wróciło do normalności


Epicentrum trzęsienia ziemi znajdowało się ok. 140 km od wybrzeża regionu Tōhoku, który znajduje się w północno-wschodniej części największej wyspy Japonii, Honsiu. Fukushima jest jedną z sześciu prefektur.

"Dekadę później, większość Japończyków w Tōhoku, jest w stanie żyć dalej, ale w okolicy Fukushima Dai-Ichi, gdzie cząsteczki radioaktywne zanieczyściły ziemię, powrót do życia nie jest tak szybki" – opisuje w reportażu sprzed kilku dni Al-Dżazira. Inne zagraniczne media donoszą o miastach-widmach. "Budynki można odbudować po trzęsieniu ziemi i tsunami. Tylko katastrofa nuklearna się nie skończyła. Nie wiemy, kiedy to się skończy" – opowiadała Ayumi Iida, pracownica organizacji pozarządowej Mothers’ Radiation Lab Fukushima Tarachine, która mieszka 40 km od elektrowni. Powiedziała, że dla swoich dzieci sprowadza żywność z odleglejszych rejonów Japonii, wybiera place zabaw, gdzie jest niższa radioaktywność i co roku robi dzieciom badania pod kątem raka. Choć – jak jednocześnie pokazują badania – w regionie nie zaobserwowano zwiększonej zachorowalności.

Dwa lata temu, w ósmą rocznicę katastrofy, do skażonej strefy udała się ekipa z Polski, autorzy kanału Urbex History na YouTube. – Zobaczymy opuszczone miasta, wioski, hipermarkety, kasyna, domy, sklepy, samochody, szkoły. I podjedziemy pod reaktor atomowy – zapowiedzieli w 24-minutowym filmie, który do dziś ma ponad 1,7 mln wyświetleń.
I nie było to ich jedyne nagranie wyprawy do Fukushimy.

Relacja Polaków z Fukushimy


Relacje są poruszające. Już z okien samochodu widać opuszczone sklepy, samochody, domy. Polacy zatrzymują się w miejscowości Namie. – Kiedyś było tu 22 tys. mieszkańców. W tym momencie część miasta jest otwarta i ludzie mogą wracać, ale część jest zamknięta. Wróciło tylko 900 osób – opowiadali w 2019 roku.

Teraz był tam korespondent Bloomberga. Według jego relacji, do miasta wróciło "już" 1600 osób. "Badania pokazują, że ponad połowa ewakuowanych nie ma zamiaru wrócić" – czytamy. "Nie będzie tak jak przed katastrofą" – powiedział jeden z mieszkańców.

Tu nałożyło się wszystko – zniszczenia w wyniku trzęsienia i tsunami oraz katastrofa. Na nagraniach Polaków widać wnętrza pustych sklepów, opuszczone osiedla domów. – To wszystko jest zostawione tak jakby wczoraj ktoś zamknął drzwi i wyjechał na wakacje – relacjonowali, podchodząc pod drzwi. Weszli np. do szkoły zniszczonej przez tsunami, gdzie w środku sali gimnastycznej został olbrzymi lej, tak zapadła się podłoga.

A w Naime to był dopiero początek wyprawy. Oddzielny film nagrali m.in. z wizyty w kasynie.
Podczas całej wyprawy widzieli kilkanaście składowisk odpadów. – Ludzie już nie chcą wracać na swoje ziemie, bo to się im nie opłaca. Mimo iż są duże pola ryżu i ten ryż nie jest gorszy z innych części kraju, to po prostu nikt nie chce tego ryżu kupować – opowiadali z miejsca oddalonego o 30 km od elektrowni.

Cały czas mieli przy sobie czujniki pomiarowe i pokazywali stopień napromieniowania. Nie wszędzie jeszcze przeprowadzono dekontaminację. W jednym miejscu czujnik pokazywał 0,4 mikrosiwertów, w innym 1,78, 1,96, a przy ziemi 4,17.

Walka z odpadami i dekontaminacja


"Walka z promieniowaniem w strefie zamkniętej to herkulesowe zadanie na dziesięciolecia" – zauważa "Deutsche Welle".
Deutsche Welle
fragment artykułu, 11.03.2021

"Zaledwie rok po katastrofie nuklearnej w marcu 2011 r. robotnicy w maskach i kombinezonach ochronnych rozpoczęli usuwanie promieniotwórczego materiału z miejsc, w których przebywali i przemieszczali się ludzie – 840 kilometrów kwadratowych w 52 miastach. Robotnicy zeskrobali górną pięciocentymetrową warstwę gleby ze wszystkich powierzchni – pól, klombów, parków, placów zabaw. Spryskali również dachy domów, drogi i ścieżki, filtrowali skażoną wodę. Przycięto drzewa, żywopłoty i krzewy, zebrano liście i ściółkę. Wydano na ten cel 24 miliardy euro". Czytaj więcej

Kilka dni temu pojawiły się też doniesienia, że prace nad oczyszczeniem elektrowni w ogóle zajmą jeszcze 30 lat. Pod koniec 2020 roku świat obiegła wiadomość, że z Fukushimy chcą wypuścić skażoną wodę do Pacyfiku, co wywołało kontrowersje i protesty. Decyzja miała zapaść w marcu.

Wrażenie robią też zdjęcia ogromnej ilości worków z odpadami, które obiegły media.
Według informacji "Bloomberga" w ciągu ostatnich 10 lat populacja prefektury Fukushima zmniejszyła się o 10 procent.

11 marca 2021 roku Japonia uczciła pamięć wszystkich ofiar trzęsienie ziemi i tsunami.