Jak śledzić politykę i nie zwariować? Poradnik na czasy rządów Zjednoczonej Prawicy
Im dłużej patrzy człowiek na rządy PiS-u z przestawkami, im pilniej się przygląda efektom ich działań, im częściej wreszcie przysłuchuje się temu, co mają do zakomunikowania „miastu i światu”, tym jest coraz bardziej świadom, że potrzebna od zaraz jest jakaś strategia przetrwania tej epoki władzy Jarosława Kaczyńskiego, polskiej wariacji czasów burzy i naporu.
Niestety, potykamy się na samym już początku, bo nasza władza jest tym wszystkim, a nawet jeszcze czymś więcej - spotęgowanym i zwielokrotnionym lub prezentowanym w krzywym zwierciadle. Trudno ją ugryźć teoretycznie. A skoro tak, to przejdźmy do praktyki. Zadanie brzmi: jak obserwować poczynania Andrzeja Dudy i jednocześnie nie zapaść się pod ziemię ze wstydu, że akurat ten polityk pełni najwyższy urząd w naszym państwie?
Czytaj także: Andrzej Duda się pogrąża. Pierwszy narciarz ma "wywalone" na epidemię [FELIETON]
Karkołomne wyzwanie, prawda? Tu wzbiera trzecia fala z brytyjskim mutantem, ludzie umierają co dzień setkami, służba zdrowia jest na granicy wydolności, wysłane na Warmię i Mazury maseczki znów okazały się bezwartościowe (to chyba nasza nowa, świecka tradycja), a tymczasem prezydent, wyraźnie zadowolony z siebie i z życia, jedzie do Zakopanego na narty.
Wcześniej prezydent przedzwonił do Pekinu w sprawie chińskich szczepionek. Tych, których nie rekomenduje minister zdrowia. Których nie poleca Rada Medyczna przy premierze. O których eksperci mówią, że nic o nich nie wiedzą. Których producent nawet nie występuje o certyfikację Europejskiej Agencji Leków. Czy rekomendował mu to któryś z prawie stu pięćdziesięciu doradców?
Na mentalne udźwignięcie ciężaru tej prezydentury jest jedna jedyna metoda, opracowana przez guru nowoczesnego myślenia strategicznego, Hermana Kahna: „wyobrazić sobie niewyobrażalne”. Czyli projektujemy sobie rzecz, której w normalnych warunkach głowa państwa nigdy nie powinna zrobić, a potem już na spokojnie czekamy, aż dokładnie właśnie to zrobi. Tym samym nie dajemy się zaskoczyć i nie będziemy musieli rwać włosów z głowy.
I możemy iść dalej, na przykład do kolejnych konferencji rządu na temat stanu epidemii w naszym kraju. Jak wiemy, politycy Zjednoczonej Prawicy co innego mówią w poniedziałek, inną wersję usłyszymy we wtorek, a już na pewno to, co padnie w czwartek, nijak ma się do obu wcześniejszych deklaracji. Tu, dla zachowania spokoju ducha, sięgniemy do starożytności.
Otóż, dawni Rzymianie używali – za Horacym – użytecznej i dziś dla nas maksymy "nil admirari", czyli "niczemu się nie dziwić". Na przykład: premier po raz piąty ogłasza koniec epidemii i spektakularne zwycięstwo rządu nad wirusem, by tydzień później zamknąć kraj na trzy spusty? My nie pukamy się w głowę, tylko powtarzamy głośno: "niczemu się nie dziwię".
I ruszamy naprzeciw kolejnemu wyzwaniu naszych czasów, czyli systemowej hipokryzji. PiS-owi przeszkadza "wulgarny" język Strajku Kobiet, a nie przeszkadza słowo na jedenastą literę alfabetu, wypowiedziane przez szefa PKN Orlen 253 razy w ciągu dwóch godzin? Od już pięciu lat tropią układ u innych, a dziennikarze niezmiennie znajdują go u nich?
Tu z pomocą może nam przyjść wyłącznie eskapizm, czyli ucieczka od dojmującej politycznej rzeczywistości w świat iluzji i wyobrażeń. Tworzymy sobie obraz władzy, która nie dzieli, nie szczuje, nie kłamie, nie kradnie, nie promuje miernot, nie niszczy instytucji i tak dalej. Dzięki temu osiągamy pełnię szczęścia, niestety, ograniczoną wyłącznie do naszej głowy.
Czytaj także: Kadry Kaczyńskiego. Oto tajemnica spektakularnego awansu wójta Pcimia [LEWICKA]
A żeby się już tak całkiem wyciszyć i przestać rzucać kapciem w telewizor, jak, nie przymierzając – Władysław Gomułka w widoczny na ekranie obfity biust Kaliny Jędrusik (syn towarzysza Wiesława zaprzeczył wystąpieniu takiego zdarzenia, ale legenda ma się dobrze) – to musimy zadać sobie fundamentalne pytanie: czy rządy PiS-u nas czegoś dobrego nauczyły?
Kiedyś zapytano Zbigniewa Mikołejkę, czy ludzi czegoś nauczył komunizm, i Profesor bez wahania odrzekł, że „komunizm nauczył nas walki z komunizmem”. PiS też nas edukuje każdego dnia. Dowiadujemy się, jaki rodzaj władzy jest dla społeczeństwa i państwa szkodliwy.
Ale na razie – do kolejnych wyborów - każdy z nas musi sobie jakoś radzić z tym, co na polskiej scenie politycznej zobaczy i usłyszy. W chwilach mroku i zwątpienia polecam cytować Puszkina: „O, Boże nie daj mi zwariować! Raczej głodować i wędrować z żebraczym kijem będę”. Wszak poezja przydaje się w każdych czasach i może złagodzić nasz polityczny ból istnienia. Czego Państwu na nowy tydzień serdecznie życzę!