Magda Gessler przyrównała flaki do krowiego łajna. Okazało się, że powstały z jej przepisu

Bartosz Świderski
"Kuchenne Rewolucje" Magdy Gessler zawędrowały tym razem do Słupska. Słynna restauratorka przyjechała do miasta, aby uratować lokal o nazwie "Mikołajek". W restauracji z wieloletnią tradycją jedzenie miało być największym atutem, jednak okazało się, że jest wręcz przeciwnie. Najgorzej podobno wypadły flaki, które restauratorka zrównała z "krowim łajnem". – Są z przepisu pani Magdy – skwitowała kucharka.
Magda Gessler przeprowadziła swoje kuchenne rewolucje w Słupsku. Fot. Instagram / @magdagessler_official
Właścicielka restauracji "Mikołajek" pani Jolanta Rozkosz miała nadzieję, że lokal, który lata swej świetności przeżywał jeszcze w czasach PRL-u, ponownie zabłyśnie. Stąd pomysł na wzięcie ogromnego kredytu. Niestety popularna kiedyś restauracja przestała przyciągać klientów, a właścicielka zdecydowała się poprosić o pomoc nikogo innego jak oczywiście Magdę Gessler.

Degustacja potraw w słupskiej restauracji przebiegała wyjątkowo dramatycznie. Magda Gessler zamówiła klasyki polskiej kuchni: barszcz czerwony, rosół, flaki, rekomendowany przez kelnerkę kotlet z dorsza i kotlet schabowy.
Najgorsze ze wszystkiego okazały się flaki. Już po pierwszym kęsie Magda Gessler przybrała złowrogi wyraz twarzy. – No, siano z całej łąki przerobiony w placek krowi. Nigdy ich nikt nie czyścił. Łajno – skwitowała restauratorka.


Telewidzów zszokowała odpowiedź kucharki, która zareagowała na krytykę. Kiedy usłyszała, że flaki jej autorstwa zostały porównane do krowich odchodów, zadeklarowała, że zupę przygotowała wg przepisu samej Magdy Gessler. – Są z przepisu pani Magdy – powiedziała do kamery. Egzaminu restauratorki nie zdały też kotlety. Jeden z nich wypluła, po czym na cały lokal wykrzyczała, że "śmierdzi". Co ciekawe, młody kucharz nie przejął się krytyką Magdy Gessler. – Wiem, że dobrze gotuję. Słyszałem taką opinię od wielu osób, więc zdanie jednej niewiele zmienia – stwierdził w programie.

W trakcie rewolucji okazało się, że kucharz dopiero kończył szkołę gastronomiczną, a sama pani Rozkosz nie miała żadnych podstaw kulinarnych. Nikt nie potrafił zrobić sosu holenderskiego, a młodego chłopaka przerosło zadanie wykonania jajka w koszulce.
Czytaj także: Gessler dodała wyjątkowo urocze zdjęcie rodzinne. "Prawdziwe miłości mojego życia"
Jak skończyła się rewolucja w Słupsku? Restauracja po zmianach otrzymała nazwę "Złoty pikling", gdy Gessler odwiedziła ją po kilku tygodniach praktycznie żadne z dań nie smakowało tak jak powinno. Tym razem personel musiał więc nie zastosować się do przepisów, które stworzyła Magda Gessler...

źródło: "Super Express"