Skąd się wziął Śmigus-dyngus? Historia Lanego Poniedziałku sięga kilka wieków wstecz

Julia Łowińska
Śmigus-dyngus to dobrze znana wszystkim tradycja ochodzona w Poniedziałek Wielkanocny. Zwyczaj oblewania innych wodą obchodzony jest w Polsce już od kilku wieków. Z czasem tradycja jednak trochę ewoluowała. Jakie były jej początki?
Skąd się wziął Lany Poniedziałek? Historia Śmigusa-dyngusa. Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta

Skąd się wziął Śmigus-dyngus?

Okres wielkanocny łączy się z wieloma tradycjami, a Lany Poniedziałek to jedna z nich. Określany inaczej Śmigusem-dyngusem, a przez wielu błędnie nazywany "śmingusem", to stary polski zwyczaj. Ta zabawna nazwa to zlepek dwóch słów pochodzenia niemieckiego.

Jedna z teorii zakłada, że "śmigus" wywodzi się od niemieckiego Schmackostern, czyli "wielkanocnego smagania". Tradycja polegała na symbolicznym biciu witkami wierzby lub palmami po nogach i oblewaniu się zimną wodą, co symbolizowało wiosenne oczyszczenie z brudu i chorób, a w późniejszym czasie także i z grzechu.
Czytaj także: W śmigus-dyngus lepiej nie ryzykować. Za oblewanie przechodniów grozi mandat do 500 zł
Inna teoria zakłada, że "śmigus" pochodzi od "smagać", które miałoby nawiązywać do symbolicznego bicia po nogach.
"Dyngus" może wywodzić się od dwóch słów. Jedna z teorii zakłada, że nazwa wzięła się od niemieckiego dingen, co oznacza "wykupywać się", a druga wskazuje na słowo dünguuss, czyli "kałamarz" lub "chlust wody".


Śmigus i Dyngus przez długi czas były odrębnymi zwyczajami, które obchodzono w dwa różne dni. Z czasem jednak tradycje zlały się w jedną i tak powstał "Śmingus-dyngus".

Historia Lanego Poniedziałku

Śmigus-dyngus był przede wszystkim tradycją ludową, która miała symbolizować początek wiosny, oczyszczenie i rodzenie się przyrody do życia. Sięga ona jeszcze czasów średniowiecza.

Pierwsze wzmianki o obchodzeniu Śmingusa-dyngusa w Polsce pochodzą z XV wieku. Pogański obrządek na początku spotykał się z krytyką ze strony Kościoła, ale w końcu tradycja została zaakceptowana.

W Poniedziałek Wielkanocny gospodarze święcili zwięrzęta, a przed gospodarstwem wbijali palmę wielkanocną. Miało to zapewnić urodzaj na cały rok.

Na wsi wodą oblewane były przede wszystkim panny na wydaniu. Dziewczyna, która nie została przez żadnego kawalera oblana wodą, miała okazję do zmartwienia, bowiem nikt nie okazał jej zainteresowania. Potem następowała "chłostanie", czyli suszenie mokrych dziewcząt wierzbowymi gałązkami. Panny mogły "wykupić się" u kawalerów dając im przygotowaną wcześniej pisankę.

Dziś tradycja wciąż jest żywa i obchodzona nie tylko na wsiach, ale i w całej Polsce. Jednak trzeba być z nią bardziej ostrożnym. Za oblanie wodą osoby, która sobie tego nie życzyła, grozi nam dość spory mandat.