Nikt nie wie o urodzie tyle, co one. Dziennikarki i blogerki beauty polecają kosmetyki do 50 złotych
Kobieta zainteresowana nowościami kosmetycznymi jest w stanie przetestować jeden, może dwa kremy miesięcznie. Dziennikarki i blogerki urodowe testują ich dziesiątki. Znają trendy, nowości i orientują się lepiej niż ktokolwiek inny w stosunku jakości do ceny. Zapytałam je o przystępne cenowo produkty, które poleciłyby najlepszej przyjaciółce. Jest w czym wybierać.
Poleca Maria Kowalczyk
– 18 lat w branży beauty. Dziennikarka urodowa i autorka bloga nostressbeauty.com. Współpracuje z Vogue.pl i "Wysokimi Obcasami". Pisze dla tytułów takich jak "Elle", "Twój Styl Man", "Gala" czy "Party. Medycyna Estetyczna"
Płyn micelarny do skóry wrażliwej i naczynkowej (39 złotych) i żel oczyszczający do skóry tłustej i wrażliwej (15 złotych), BasicLab)
Maria: Polska marka BasicLab obecnie jest jedną z moich ulubionych. Produkują kosmetyki do pielęgnacji z dobrze przemyślanymi składami. Jak na taką jakość, ceny nazwałabym bardzo ekonomicznymi. Ich płyn micelarny do cery wrażliwej i naczynkowej to nowa jakość w porównaniu do kosmetyków drogeryjnych, podobnie jak żel do mycia twarzy do cery tłustej i wrażliwej.
Płyn micelarny do skóry wrażliwej i naczynkowej od BasicLab Dermocosmetics•fot. Instagram / BasicLab Dermocosmetics
Balsam do twarzy i ciała Supreme Balm, Samarité (około 80 złotych)
Maria: To produkt z nieco wyższej półki, ale wart swojej ceny. Można zacząć od próbki 15 ml za 30 złotych i przekonać się, jak się sprawdza. Najlepiej stosować go na noc po zakończeniu pielęgnacji, jako że nie tylko rewelacyjnie nawilża, ale też ma działanie okluzyjne - sprawia, że składniki aktywne np. z kremu czy serum, lepiej przenikają do wewnętrznych warstw skóry. Jeśli mamy po zimie wysuszone ciało, uporamy się z jego nawilżaniem raz dwa, bez miesięcznej sesji codziennego balsamowania.
Supreme Balm od polskiej marki Samarité•fot. materiały prasowe
Krem prebiotyczny do cery "pięknej, choć suchej", Gift Of Nature (22 złote)
Maria: Ten krem będzie świetnym zamiennikiem kultowego już Avène Tolérance Extrême. Oba są świetne do przesuszonej skóry twarzy, ale produkt Gift Of Nature jest trzy razy tańszy. W dodatku ekologiczny (96 proc. składników pochodzenia naturalnego) i produkowany w Polsce.
Krem do cery suchej, choć pięknej polskiej marki Gift Of Nature•fot. Instagram / Gift Of Nature
IUNO Cosmetics, kosmetyki do makijażu (od 49 do 69 złotych)
Maria: Moje wielkie odkrycie. Przede wszystkim ze względu na dobór kolorów. To polska marka, która analizowała odcienie karnacji Polek, dlatego udało im się stworzyć świetnie dobrane palety.
Na rynku jest masa dobrych zestawów do konturowania twarzy, ale zazwyczaj albo róż jest za jaskrawy albo rozświetlacz zbyt żółtawy lub srebrzysty. Koniec końców konturowanie, które w założeniu ma wyglądać jak naturalne światłocienie uwydatniające zalety i tuszujące mankamenty, zamienia się w maskę.
Warto wspomnieć, że to marka wegańska. Wiele osób nie do końca orientuje się, co to właściwie znaczy. Wbrew pozorom nie tylko to, że produkty nie były testowane na zwierzętach.
Większość drogeryjnych kosmetyków zawiera składniki odzwierzęce. Gliceryna, elastyna pozyskiwana ze zwierzęcych skór, lanolina z owczej wełny, albo barwnik używany w szminkach – karmin. W ofercie Iuno nie znajdziemy żadnego z nich.
Paletka do konturowania twarzy wegańskiej (i polskiej) marki IUNO Cosmetics•fot. Instagrm / iuno_cosmetics
Kosmetyk, który robi z ciałem coś niesamowitego. Przed użyciem masz poszarzałą, wiotką skórę, a po nim – gładką, elastyczną, błyszczącą. Mimo popularności scrubów na bazie zmielonych ziaren kawy, ja jestem fanką drobinek pestek moreli, które mocniej złuszczają martwy naskórek mocniej niż kawa. Peelingi Senkary spodobają się dziewczynom, które lubią kosmetyki pachnące. Lemo Scrub jest akurat mocno cytrusowo, trochę lemoniadowy, ale w ofercie są i produkty o zapachach słodkich.
Lemo Scrub polskiej marki Senkara•fot. Instagram / senkara_cosmetics
Poleca Ola Kisiel
– od 13 lat pisze o urodzie – kiedyś w "Elle", teraz w WP Kobieta, prowadzi też ciałopozytywne konto na Instagramie
Maska do włosów Banana Hair Food Fructis, Garnier (około 25 zł)
Ola: Dla wielu dziewczyn produkt już kultowy, jako że na rynek trafił ponad dwa lata temu. Jest dostępny właściwie w każdej drogerii. 98 procent składników pochodzenia naturalnego, bez oblepiających silikonów, bez mikroplastików.
Polecam ją używać razem z olejem do olejowania włosów. Sama też jest spoko, ale w połączeniu z olejem to hit – masz włosy jak po prostowaniu keratynowym za kilka złotych miesięcznie, jako że opakowanie jest duże i bardzo wydajne.
Nie przepadam za zapachem bananów, ale w tym przypadku w ogóle mi nie przeszkadza, pachnie obłędnie, jak zresztą wszystkie kosmetyki z tej serii. Dodam, że Garnier, odpowiedzialny za serię Fructis, dołączył ostatnio do certyfikowanych marek cruelty free, więc mamy pewność, że kosmetyk, który kupujemy nie był testowany na zwierzętach.
Maska Banana Hair Food sprawdzi się u dziewczyn o włosach średnio- i niskoporowatym. Co to znaczy w praktyce? Ano, że jeśli masz włosy gładkie i raczej cienkie to produkt dla ciebie.
Maska Banana Hair Food Garniera•fot. materiały prasowe
Ola: Mocna czerń i duża precyzja – da się nim zrobić nawet bardzo cienkie kreski, czego nie można powiedzieć o każdym produkcie tego typu, a już zwłaszcza w tej cenie. To eyeliner w pisaku o umiarkowanie elastycznej końcówce, z którą poradzą sobie nawet dziewczyny niemające wielkiego doświadczenia w malowaniu "kociego oka".
Nałożony na zagruntowaną powiekę trzyma się bez zarzutu. To świetny zamiennik dla Roller Linera z Benefitu (100 zł), na którego punkcie zwariowały kilka lat temu blogerki urodowe. Dodam, że Eveline to polska marka, co dla mnie zawsze jest argumentem "za", o ile produkt jest dobry.
Eveline Precise Eye Liner•fot. materiały prasowe
Ola: To droższy produkt, ale moim zdaniem wart swojej ceny. Kiedy usłyszałam, że kolejna celebrytka będzie miała swoją markę, machnęłam ręką i pomyślałam, że pewnie produkty będą jakościowo jak pierwsze lepsze kosmetyki z Rossmanna, tyle że droższe i ładniej opakowane.
Potem dostałam pomadki do recenzji od Agi Wesołowskiej, która założyła Jusee z Julią Wieniawą i mocno się zdziwiłam. Na rynku jest bardzo mało matowych kolorów, które nie wysuszają ust, a tutaj mamy więcej – prawdziwe nawilżenie w macie dzięki dodatkowi kwasu hialuronowego, masła shea i witaminy E. Miałam już matowe szminki, które nawilżały, ale robiły to kosztem pigmentacji, u Jusee jest inaczej: mocne krycie i intensywne kolory.
Matowe pomadki w kredce od Jusee Cosmetics, marki Agnieszki Wesołowskiej i Julii Wieniawy•fot. Instagram / Jusee Cosmetics
Ola: Jestem fanką koreańskiej pielęgnacji ze wszystkimi uciążliwymi nieraz etapami pielęgnacji skóry, chociaż niekoniecznie używam do nich koreańskich produktów. Ostatnio do tonizacji stosuję tonik polskiej marki Only Bio i jestem mega zadowolona.
Składa się w 99 procentach z substancji naturalnych. Na pierwszym miejscu w składzie mamy wodę, potem aloes, glicerynę, ekstrakt z jaśminu. Do tego zero świństw w rodzaju parafin, SLS-ów i tym podobnych.
Dla mnie tonizacja w sprayu ma same zalety – nie podrażnia się skóry tarciem, nie zużywa się tony wacików i produktu, które w nie wsiąka, zaś aplikacja jest szybka i wygodna. Polecam spryskiwać wilgotną po myciu skórę i delikatnie wklepać samymi opuszkami palców.
Tonik w sprayu Hydra Mocktail od Only Bio•fot. materiały prasowe
Polecają Ania i Monika z bloga Piggypeg
– Od 2015 roku analizują składy kosmetyków i konfrontują obietnice producentów z tym, co faktycznie znajduje się w ich produktach. Ich profil na Facebooku obserwuje ponad 63 tys. osób.
Szampon do włosów wypadających Koniczynkowa włosomyjka, Kosmetyki DLA (około 25 złotych)
Piggypeg: Włosy mogą wypadać z różnych powodów – zaburzeń hormonalnych, stresu, ale też w efekcie przebycia COVID-19. Ekologiczny szampon polskiej marki Kosmetyki DLA wzmacnia włosy, ale też stymuluje wzrost tzw. baby hair. W składzie możemy znaleźć "tytułową" czerwoną koniczynę, ale też kozieradkę, mydlnicę lekarską i znaną z suplementów na porost włosów biotynę. Ponad 60 procent składu szamponu DLA to napary z ziół.
Koniczynkowa włosomyjka, Kosmetyki DLA•fot. materiały prasowe
Peeling enzymatyczny, MIYA (około 25 złotych)
Piggypeg: To tak zwany peeling hybrydowy, gdzie wykorzystuje się 2 rodzaje złuszczania – za pomocą enzymów oraz drobinek (złuszczanie mechaniczne). Takie rozwiązanie daje znacznie więcej opcji.
Można na przykład nałożyć kosmetyk na twarz i zastosować peeling jako maskę enzymatyczną, a do tego wykonać delikatny masaż drobinkami tylko w okolicach nosa. Miałyśmy okazję testować ten kosmetyk i byłyśmy bardzo zadowolone, jest jednym z najchętniej używanym przez nas produktem zeszłego roku. Oceniłybyśmy jego moc jako 2,5/5, więc powinien być łaskawy także dla cer wrażliwych.
Naturalny peeling enzymatyczny polskiej marki Miya•fot. Instagram / miyacosmetics
Krem do stóp na zrogowaciały naskórek, KNEIPP (około 30 złotych)
Piggypeg: Bardzo dobry skład: aż 25 proc. mocznika, masło shea, olejek pomarańczowy i wyciąg z nagietka. Natłuszcza, nawilża i pachnie olejkiem herbacianym. Plusem jest jego dostępność w Rossmannie. W zestawie z mocnym peelingiem czy solą do stóp właściwie można sobie darować zapisywanie się na profesjonalny pedicure, co jak wiadomo jest obecnie i tak niemożliwe ze względu na lockdown.
Krem do stóp na zrogowaciały naskórek marki KNEIPP•fot. materiały prasowe
Chcesz podzielić się historią, albo zaproponować temat? Napisz do mnie: helena.lygas@natemat.pl
Czytaj także: Uważasz swoje perfumy za oryginalne, bo są markowe? Bzdura, wszystkie Polki pachną podobnie