Z "zaszczepieniem chętnych do końca sierpnia" też nie tak kolorowo. Dworczyk się wygadał
Co z zapowiedziami premiera Mateusza Morawieckiego o tym, że do końca wakacji rząd "zaszczepi wszystkich chętnych"? Okazuje się, że w tym kontekście bycie "zaszczepionym" dla obozu rządzącego oznacza jedynie przyjęcie pierwszej dawki preparatu.
Czy idealistyczny scenariusz rządu PiS faktycznie jest realny? Otóż okazuje się, że premier Morawiecki zapomniał dodać, iż mowa głównie o podaniu pierwszej dawki szczepionki przeciw COVID-19.Więcej na ten temat przeczytasz tutaj: Morawiecki obiecuje nawet 10 mln szczepień miesięcznie! Rząd przedstawia nowy program
O tym dość istotnym szczególe dowiedzieliśmy się dopiero w czwartek, gdy na konferencji ws. kompromitacji z przyspieszoną rejestracją młodszych roczników wtorkowe słowa szefa rządu doprecyzował Michał Dworczyk.
– Mamy na myśli wszystkie grupy wiekowe, ale mówimy o zaszczepieniu co najmniej jedną dawką. Bo jak państwo wiecie, odstęp pomiędzy przyjęciem pierwszej a drugiej dawki może być bardzo długi i czasem może wynosić nawet 42 dni – stwierdził Dworczyk.
Wychodzi więc na to, że tempo szczepień w Polsce nie przyspieszy tak diametralnie, jak zapowiadano na początku tygodnia. A na rzeczywiste "zaszczepienie wszystkich chętnych" mamy szanse najwcześniej jesienią.
Czytaj także: Dziennikarz zagłuszony podczas konferencji Morawieckiego. Zadał niewłaściwe pytanie...