Biją kolejne rekordy zgonów, a teraz wybuchł kryzys polityczny. Tam sytuacja jest dramatyczna
Takiego kryzysu prezydent Jair Bolsonaro jeszcze nigdy w czasie swojej kadencji nie doświadczył. Od wielu dni jego kraj jest na ustach całego świata. Dobowa liczba zgonów sięga prawie 4 tys. Służba zdrowia nie daje rady, do tego pojawił się kryzys w rządzie. A jakby tego było mało, w San Paulo wykryto nową mutację wirusa.
- W środę w Brazylii zanotowano 3869 zgonów. Ten kraj odpowiada za jedną czwartą dobowych zgonów na świecie.
- Brazylijska mutacja została odkryta w styczniu. Powszechnie uważa się, że to właśnie P1 odpowiada za dramatyczny wzrost zakażeń w Brazylii.
- Kolejną mutację odkryto w środę.
Ministrowie obrony i spraw zagranicznych, szefowie armii, marynarki wojennej i sił powietrznych – wszyscy podali się do dymisji. Kryzys polityczny dopadł Brazylię w dniu, gdy padł tam nieprawdopodobny rekord zgonów. W ciągu jednej doby zmarło aż 3780 osób, ale wielu obserwatorów nie ma wątpliwości, że – patrząc na to, co dzieje się w tym kraju – niedługo liczba ta przekroczy 4 tys.
W środę było już 3869 takich przypadków. A świat z niepokojem przeciera oczy. Brazylia odpowiada za jedną czwartą dobowych zgonów na świecie. Do dziś zmarło tu ponad 320 tys. ludzi. To dziś drugi – po USA – kraj na świecie z tak ogromną liczbą ofiar śmiertelnych. Tylko w ciągu ostatnich 30 dni zmarło ponad 66 tys. osób.
Co się dzieje w Brazylii?
Zapaść jest wszędzie i wydaje się, że już wszystko wymyka się Bolsonaro spod kontroli. Jego popularność leci na łeb na szyję, ponad 40 proc. Brazylijczyków wini go za to, co się dzieje.Szpitale pękają w szwach, brakuje łóżek, tlenu, wszystkiego. – System już się załamuje, prawie we wszystkich stanach oddziały intensywnej opieki medycznej brakuje miejsc – mówił AP Dr. José Antônio Curiati ze szpitala Hospital das Clinicas w San Paulo, największego kompleksu szpitalnego w Ameryce Łacińskiej. Powiedział, że nie ma gwarancji zaopatrzenia w tlen, a zapasy środków potrzebnych do intubacji na OIOM-ach niedługo się skończą.
Świat bardziej jednak niepokoją doniesienia o tym, jak Brazylia nie radzi sobie z pandemią. A także, co może oznaczać brazylijska odmiana COVID-19. W środę odkryto kolejną już mutację.
Mutacja P1 z Amasonas
W 2019 roku internet i zagraniczne media przez wiele dni żyły pożarami w Amazonii. Dziś Amazonia pojawiła się w nowej odsłonie. To właśnie tu, w brazylijskiej puszczy, wśród rdzennych plemion, miało dojść do zmutowania koronawirusa.Brazylijska mutacja, nazwana P1, już kilka tygodni temu wywołała popłoch w Europie. Mówiono, że jest bardziej zaraźliwa, że chorują na nią również ci, którzy przeszli COVID-19, że szczepionka może na nią nie zadziałać. – Jeśli pacjent przyjmie szczepionkę w trakcie replikacji szczepu P1, wirus może namnażać się, unikając wytwarzanych w organizmie przeciwciał – mówił BBC News Brasil dr Julian Tang, wirusolog z University of Leicester.
Odmiana została odkryta w styczniu, powszechnie uważa się, że to właśnie P1 odpowiada za dramatyczny wzrost zakażeń w Brazylii. "Obecność nowego wariantu koronawirusa wpłynęła na drastyczny wzrost zakażeń w stanie Amazonas" – opisywaliśmy w styczniu w naTemat. Władze regionu wystosowały wtedy dramatyczny apel do rządu. Błagały o leki i tlen. "Jesteśmy u kresu sił, pandemia sprawia, że w ciągu ostatniego tygodnia mieliśmy tu liczbę zakażeń o 130 proc. większą niż dotąd" – prosiły. Odmiana brazylijska niedługo potem została wykryta w Japonii. Pod koniec marca "Wall Street Journal" pisał, że zanotowaną ją w ponad 20 krajach, a także w Nowym Jorku. A także, że jest do 2,2 raza bardziej zaraźliwa.