Jestem 40+. Tak wyglądał mój rollercoaster ze szczepionką. Polacy, zapnijcie pasy
To był prawdziwy szczepionkowy rollercoaster. Od początku wyglądało to tak niewiarygodnie, że natychmiast powinno dać do myślenia. Mnóstwo 40-latków zdążyło się jednak zapisać, potem przez cały dzień cieszyli się swoim szczęściem. Aż do nocnego smsa o anulowaniu terminu. Przez ten jeden dzień na własnej skórze odczułam, jaki chaos panuje w Narodowym Programie Szczepień.
- Gdy w nocy ze środy na czwartek na Twitterze zaczęły krążyć wpisy o szczepieniach dla 40-latków, wszyscy myśleli, że to Prima Aprilis. Mnóstwo osób zdołało się jednak zapisać.
- Minister Dworczyk kajał się za błąd systemu, zapowiedziano, że do wszystkich, którzy zapisali się przez pomyłkę, będą dzwonić i oferować nowy termin w maju.
- Smsy przyszły dopiero w nocy. Jak wyglądało szukanie nowego terminu?
Mnóstwo osób 40+ jest wściekłych na ten chaos i mają rację. Wielu poczuło się zrobionych na szaro. Oczywiście, szokujące było to, że rząd w ogóle wziął się za szczepienie młodszych roczników zanim zaszczepiono wszystkie osoby nawet powyżej 70, czy 80 lat. To bez dwóch zdań. Niepojęte jest, jakim cudem nagle znalazły się wolne terminy za kilka dni, albo nawet tego samego dnia, dla zdrowych 40-latków, podczas gdy ich schorowani rodzice czy dziadkowie wciąż czekają od stycznia.
Można oceniać zasadność takiej kolejności, ale to, jaki niepotrzebny chaos to wszystko wywołało, to zupełnie inna historia.
Wszyscy myśleli, że Prima Aprilis
Gdy w nocy ze środy na czwartek na Twitterze zaczęły krążyć wpisy o szczepieniach dla 40-50-latków, wszyscy myśleli, że to Prima Aprilis. Sama nie wierzyłam. Rano zadzwoniłam na infolinię. Automat wymienił wszystkie roczniki, które są szczepione, ale nie mój, mojego męża, ani żaden inny z przedziału poniżej 1981 roku. Miła pani szybko wyjaśniła, że w tym przypadku przez infolinię nie mogą zapisywać, ale przez konto pacjenta jak najbardziej. Można też wypełnić formularz i będą oddzwaniać. Sama odesłała mnie do internetu.
Potem nastąpił armagedon, wszyscy rzucili się na zapisy, padła strona, nie sposób było się zalogować. Mojemu mężowi udało się zapisać na 17.04 – może za 20 razem odświeżania strony – a mi w ogóle, bo na Konto Pacjenta nie dało się już ponownie wejść.
Co się potem działo, wszyscy wiedzą. Minister Dworczyk kajał się za błąd systemu, były zapowiedzi, że do wszystkich, którzy zapisali się przez pomyłkę będą dzwonić i oferować nowy termin w maju.
Jednak przez kilkanaście godzin nikt nie dzwonił, nie było żadnego smsa, żadnego kontaktu, nic. Mnóstwo osób poszło spać ze świadomością, że widocznie ich terminy szczepień zostają utrzymane i nic się nie zmieni. Od konferencji ministra Dworczyka minął ogrom czasu, a jeszcze przed północą Internetowe Konto Pacjenta informowało o przerwie technicznej. Cała e-rejestracja została zresztą wznowiona w nocy.
Nocny sms o przesunięciu wizyty
Mój mąż dostał taką wiadomość po północy. Znajomi po godz. 1. Mnóstwo ludzi na Twitterze o tym pisze, kpiąc, że ten rząd wszystko robi w nocy.
I faktycznie weszło. Wynikało z niego, że osoby z roczników 1962-1981, którym wystawiono skierowanie na szczepienie przeciwko COVID-19, są uprawnione, w okresie ważności tego skierowania, do poddania się temu szczepieniu.
Mąż postanowił poczekać do północy i zobaczyć, co się stanie – czy może wtedy przez Internetowe Konto Pacjenta będzie można zapisać mnie.
Ja potwierdzenie mojego szczepienia z e-Zdrowie dostałam o godz. 00.14. On o godz. 00.10 dostał smsa z informacją: "Twoja wizyta została przesunięta. Skontaktujemy się z tobą, aby zaproponować nowy termin wizyty na szczepienie przeciw COVID-19".
I w tym momencie opadły nam ręce. Co mówiliśmy i poczuliśmy, to nasze, Nagle okazało się, że teraz ja mam termin, a on nie. Przecież gdybyśmy wiedzieli wcześniej, od razu próbowalibyśmy rezerwować dwa!
Cała sytuacja kosztowała nas chwilę niepotrzebnych nerwów i moment konsternacji, co zrobić. Nie byliśmy sami. Wielu ludzi po tej nocy daje w sieci upust swojej złości.
Wybraliśmy raz jeszcze. Terminów było już mniej, ale udało się.
Oczywiście, nie powinniśmy narzekać. Jednak pytanie, dlaczego ktoś o zdrowych zmysłach nie mógł anulować tych terminów wcześniej i powiadomić ludzi o normalnej godzinie, nurtuje nie tylko nas.
Pozytywne jest jednak to, że rano faktycznie zaczęły się telefony do tych osób. – U nas sms przyszedł koło 1 w nocy, a tuż po 10.00 był telefon. Termin pierwotnie na 14.04, a teraz 12.05. Czyli jednak telefon miał miejsce. Jednak pierwotnie była to szczepionka Pfizer, teraz AstraZeneca – taką sytuację miała koleżanka z redakcji, Żaneta Gotowalska. W nocy w systemie internetowym można było wybrać szczepionkę.
"błąd systemu"? – zastanawia się teraz po tym dniu chaosu wiele osób.