Hipnotyzuje jak prawdziwy wąż. Nowy serial Netflixa wciąga, ale nie satysfakcjonuje

Maja Mikołajczyk
Oparty na faktach "Wąż" hipnotyzuje i wciąga widzów w świat dusznego od gorąca Bangoku i grasującego na jego ulicach groźnego przestępcy. Chociaż łatwo zachwycić się tym klimatycznym serialem, to warto zastanowić się, czy jego czar nie jest tak samo złudny, jak urok Charlesa Sobhrajy.
Netflix. Recenzja serialu "Wąż". Fot. kadr z serialu "Wąż"

Charles Sobhraj: nieuchwytny jak Wąż

Bangok lat 70. XX wieku to mekka imprezowiczów oraz poszukujących duchowego odrodzenia zawiłymi ścieżkami dzieci-kwiatów. W tym mieście pełni służbę także holenderski dyplomata Herman Knippenberg. Uwagę młodego mężczyzny zwraca zniknięcie pary młodych turystów, które doprowadza go na trop niezwykle niebezpiecznego człowieka.


Knippenberg zaczyna odkrywać całą siatkę zbrodni, prowadzących do mężczyzny znanego w mieście jako Alain Gautier. Chociaż brakuje dowodów, wszystko wskazuje na to, że jest on odpowiedzialny za morderstwa popełnione na tak zwanym "szlaku hipisów".

W śledztwie pomaga mu żona oraz przerażeni sąsiedzi Gautiera, którzy odkryli, że przyjemny w obyciu Euroazjata nie jest tym, za kogo się podaje. Knippenberg zaryzykuje nawet swoją karierę dyplomatyczną, by tylko dopaść zabójcę.
Herman Knippenberg – holenderski dyplomata, który doprowadził do ujęcia Charlesa Sobhrajy.Fot. kadr z serialu "Wąż"
Alain Gautier jest przystojnym i inteligentnym handlarzem kamieni szlachetnych. W swoim bangkockim mieszkaniu często organizuje wystawne imprezy, na które razem ze swoim wspólnikiem Ajayem zapraszają żądnych przygód hipisów z USA i Europy.

Podróżnicy nie wiedzą jednak, że Gautier to nie hojny ekscentryk, a poszukiwany w wielu krajach groźny przestępca Charles Sobhraj, który później doczeka się dwóch pseudonimów: Wąż oraz Bikini Killer.

Modus operandi Sobhrajy w Bangkoku zazwyczaj polegał na zwabianiu turystów do swojego mieszkania, a następnie dosypywaniu im narkotyków lub środków przeczyszczających do drinków.

Mężczyzna czasami pozbywał się ich od razu, a innym razem udawał zatroskanego stanem zdrowia nowych przyjaciół i zmuszał ich podstępem do pozostania w swoim bliskim otoczeniu, gdzie na jego zlecenie byli regularnie podtruwani przez partnerkę Sobhrajy Marie-Andrée Leclerc, którą przedstawiał jako swoją żonę Monique. Wszystkie ofiary kończyły bez paszportów i wszystkich oszczędności.
Tahar Rakim jako Charles Sobhraj oraz Jenna Coleman jako Marie-Andrée Leclerc.Fot. kadr z filmu "Wąż"

Netflix dostarczył perełkę?

"Wąż" wciąga w swój niesamowity klimat już od pierwszych scen, na poziomie realizacyjnym nowy serial Netflixa to absolutna perełka. Zdjęcia zakurzonych ulic i dzikiej przyrody, nasycone głębokimi kolorami kadry czy wspaniałe stroje z epoki – to wszystko sprawia, że od wizualnej strony produkcji trudno się oderwać.

Ciekawym zabiegiem jest też zastosowanie materiałów wideo stylizowanych na archiwalne, które przypominają, że nie mamy do czynienia z fikcyjnymi wydarzeniami, a za zabitymi bohaterami stoją prawdziwe ludzkie tragedie.
Prawdziwy Charles Sobhray i Marie-Andrée Leclerc.Fot. materiały archiwalne
Twórców serialu pochwalić należy też za świetne wybory castingowe. Odtwórcy głównych ról nie tylko są łudząco podobni do swoich pierwowzorów, ale też wcielają się w nich znakomicie. Charlesa Sobhraję gra znany francuski aktor Tahar Rahim, nominowany w tym roku do Złotego Globu za rolę w filmie "Mauretańczyk" oraz zdobywca Cezara za dramat kryminalny "Prorok".

Bikini Killer w jego wykonaniu to pozbawiony ludzkiej mimiki wyrachowany przestępca, który w relacjach z innymi jest przerażająco wręcz powściągliwy i kalkujący bez krzytyny ludzkich emocji. Spojrzenie Rahima w serialu jest naprawdę gadzie i dosłownie kojarzy się z wężem obserwującym z ukrycia swoją ofiarą.

Nie gorzej wypadła Jenna Coleman jako Marie-Andrée/Monique. Jej rola była właściwie przeciwieństwem pozbawionej uczuć postaci Rahima, Coleman musiała zagrać przerażoną i targaną sprzecznymi impulsami kobietę.

Marie-Andrée z jednej strony nie chciała odejść od ukochanego mężczyzny, a z drugiej, sama nie będąc pozbawioną skrupułów w takim samym stopniu jak Sobhraja, nie mogła znieść jego przestępczej działalności – Coleman udało się to rozdarcie ukazać znakomicie, pokazując całe spektrum emocji bohaterki.

Zapomnieć nie wypada o bardzo ważnej roli zarówno w serialu, jak i w prawdziwej historii złapania Sobhrajy, jaką odkrywał Herman Knippenberg. W rolę zdeterminowanego dyplomaty wcielił się Billy Howle, którego można kojarzyć z melodramatu "Na plaży Chesil".

Prawdziwy Knippenberg tropił Sobhraję z niezwykłą zawziętością – nie zważał na wszelkie przeciwności losy, ryzykował swoją karierę dyplomatyczną, a także nie bał się podejmować ryzykownych decyzji.

Howle'owi świetnie udało się odegrać nie tylko zaangażowanie i nieustępliwość holenderskiego dyplomaty, ale także pokazać odczuwane przez niego moralne poczucie obowiązku.
Jenna Coleman jako Marie-Andrée Leclerc/Monique.Fot. kadr z serialu "Wąż"

"Wąż" niedoskonały

Największą trudnością, jaką widzowie mogą mieć podczas poznawania historii Charlesa Sobhrajy są niezwykle częste przeskoki czasowe. Wygląda to mniej więcej tak: jesteśmy z jednymi bohaterami przez 5 minut w Bangoku, za moment przenosimy się 3 miesiące wcześniej na drugi koniec świata, by już po chwili znów być w Bangoku 6 miesięcy później, ale towarzyszć Knippenbergowi, a nie zbrodniczym procederom Sobhrajy.

Domyślam się, że twórcy chcieli pokazać jak najwięcej z – co by nie mówić – barwnego życiorysu Sobhrary. W ośmioodcinkowej produkcji udało się uchwycić jego ostatnie chwile na wolności, ale także zasygnalizować wcześniejsze słynne, nieprawdopodobne ucieczki, dzięki którym zasłużył sobie na miano "Węża”.

Na tym zabiegu nie skorzystała jednak spójność całej opowieści i przyznam, że gdybym nie znała wcześniej historii Sobhrajy, pewnie szybko pogubiłabym się w tym chaosie i piętrzących się różnych wątkach.

Nieodgadniony Bikini Killer

Największym zarzutem, jaki można mieć do serialu jest jednak ujawnienie bardzo niewielu szczegółów o samym Charlesie Sobhrajy. Jak już chyba powszechnie wiadomo, większość osób nie rodzi się psychopatami, a staje się nimi. W "Wężu" temat dzieciństwa mordercy nie zostaje właściwie zupełnie poruszony, poza tym, że Sobhraj raz wspomina, że było trudne.

Twórcy zdają się podchodzić do Sobhrajy niczym do tytułowego węża – z ostrożnością. Z jednej strony widzę to jako próbę utrzymywania dystansu pomiędzy widzami a mordercą, który – nie zapominajmy o tym – nadal żyje i popełnił przerażające zbrodnie.

Biorąc pod uwagę aparycję, inteligencję oraz wystawny styl życia, jaki prowadził Bikini Killer, jest on postacią, która u części społeczeństwa wzbudza podziw, co potwierdza status celebryty Sobhrajy w Azji.
Czytaj także: Te "Schody" będą wam się śnić po nocach. Nowy serial Netflixa mrozi krew, bo opowiada prawdziwą historię
Być może twórcy (słusznie) uznali za swój za moralny obowiązek opowiedzenie historii mordercy w taki sposób, by uniknąć jego gloryfikacji. Mam jednak wrażenie, że w tym przypadku zostaliśmy zbyt daleko odsunięci od bohatera, co sprawiło, że trudno zgadnąć, dlaczego Wąż nie poprzestał na kradzieżach i zaczął zabijać.

Paradoksalnie, prawdziwe motywacje Charlesa Sobhrajy jako mordercy do tej pory nie są znane. Sam twierdzi, że zabijał na zlecenie Triady, jednak ta historia nie trzyma się kupy.

Dziennikarka badająca jego sprawę wysunęła hipotezę, że być może karał w ten sposób osoby, które nie chciały z nim współpracować, co przez traumę z dzieciństwa odbierał jako odrzucenie. Jako psycholożka pokuszę się o stwierdzenie, że być może miało to też związek z charakterystyczną dla psychopatów potrzebą stymulacji i dostarczania adrenaliny.

Zaczynając oglądać "Węża" myślałam, że wreszcie udało mi się znaleźć następcę genialnego moim zdaniem serialu "American Crime Story: Zabójstwo Versace". Niestety, serial Netflixa zawodzi tam, gdzie "ACS" było najlepsze – nie daje wglądu w psychikę mordercy, chociaż muszę przyznać, że dzięki doskonałej grze aktorskiej świetnie pokazuje jego zachowanie.

Serial o Charlesie Sobhrajy to nadal bardzo interesująca produkcja, szczególnie dla fanów historii o prawdziwych zbrodniach, dlatego pomimo uwag, polecam się z nią zapoznać – spotkanie z serialowym wężem na pewno nie będzie tak tragiczne w skutkach, jak mogłoby być z tym prawdziwym.
Czytaj także: Lubisz seriale true crime? Te książki o prawdziwych zbrodniach powinny Ci się spodobać