Pierwszą sztukę napisał jako 9-latek, ma szansę na Oscara. Daniel Kaluuya wziął Hollywood szturmem

Ola Gersz
Pisze sztuki i scenariusze, gra w teatrze, telewizji i kinie, a teraz wyprodukuje film dla dzieci. Daniel Kaluuya, który zdobył uprzedzone do niego Hollywood rolą w horrorze "Uciekaj!", wdarł się do świata filmu z impetem. 32-letni Brytyjczyk właśnie zachwycił rolą przywódcy Czarnych Panter w dramacie "Judas and the Black Messiah" i – prawie na pewno, jeśli wierzyć bukmacherom – dostanie 26 kwietnia Oscara. Ale na tym wcale nie zamierza poprzestać, bo dopiero się rozkręca.
Za rolę Freda Hamptona Daniel Kaluuya ma szansę na Oscara Fot. Kadr z filmu "Judas and the Black Meesiah" / materiały promocyjne
Co jakiś czas na gwiazdorskim firmamencie pojawia się aktor lub aktorka, którzy świecą szczególnym blaskiem. Tak było z Zendayą i Anyą Taylor-Joy, tak też jest z Danielem Kaluuyą. Kiedy w 2017 roku szersza publiczność zobaczyła 28-letniego wówczas Brytyjczyka w głośnym horrorze "Uciekaj!" Jordana Peele'a, szybko stało się jasne, że mamy do czynienia z przyszłą gwiazdą kina. Nominacja do Oscara tylko to potwierdziła.
Dzisiaj Daniel Kaluuya ma 32 lata i właśnie zbiera nagrodę za nagrodą za rolę w dramacie biograficznym "Judas and the Black Messiah". Londyńczyk wcielił się w nim we Freda Hamptona, jednego z przywódców Czarnych Panter, który w 1969 roku został zdradzony przez informatora FBI i zastrzelony w Chicago. Złoty Glob, SAG i BAFTĘ aktor już ustawił na półce, a prawdopodobnie dołączy do nich Oscar.


Jednak Kaluua nie spoczywa na laurach i ma światu znacznie więcej do zaoferowania, niż tylko znakomite aktorstwo. Bo to artysta pełną gębą.

Miłość do teatru od dziecka

Kaluuya napisał swoją pierwszą sztukę teatralną w wieku... dziewięciu lat. Syn Ugandyjczyków, który urodził i wychował się w Londynie – mieszkał w Camden Town wraz z matką i siostrą, jego ojciec został w Ugandzie i rzadko odwiedzał rodzinę z powodu problemów z wizą – już od dziecka wiedział, że teatr jest tym, czym chce się zajmować.

Mały Daniel wkręcił się w teatr improwizowany i grał w lokalnych teatrach dzięki jednemu z nauczycieli w podstawówce, który powiedział jego matce: "Tego dzieciaka wszędzie jest pełno". Teatr miał być katalizatorem nieposkromionej energii Kaluuyi i – jak sam to nazwał w rozmowie z "Guardianem" – hiperaktywności.

– Lubiłem rozśmieszać ludzi i lubiłem występować, czego chyba nawet nie ukrywałem – wspominał. Kaluuya rozwijał swoją pasję, mimo że świat sztuki nie jest wymarzonym wyborem rodziców dzieci imigrantów. Większość z nich marzy, aby ich pociecha była prawnikiem czy lekarzem, o czym (na poważnie) żartował Aziz Ansari w serialu Netflixa "Specjalista od niczego". Jednak mama Kaluuyi zapisała go z własnej do Anna Scher Theatre w dzielnicy Londyni Inslington (na miejsce czekał pięć lat). Miała w tym zresztą swój ukryty motyw. Aktor wyznał, że usłyszał, jak mówi jednej z koleżanek: "Zapisałam go, żeby nie włóczył się po ulicach".

Opłaciło się. Mimo że na początku Kaluuyę przeraził fakt, że w teatrze musiał improwizować (i trudno mu było łączyć miłość do piłki nożnej z nową pozaszkolną aktywnością), szybko wciągnął się w świat sceny. – Pomyślałem: "O, to całkiem cool – spróbuję". Starałem się przyciągnąć uwagę innych i oderwać ich od grania w Snake'a na telefonach – śmiał się w "Guardianie".

"Skins" i "Czarne lustro"

– Najpierw pisałem, a dopiero potem zaangażowałem się w aktorstwo. Idę tam, gdzie mnie poniesie. 'O, co to? Sprawdźmy'. Dopiero potem kombinuję jak zrealizować ten pomysł – mówił Kaluuya w wywiadzie dla filmowego portalu IndieWire.

Mimo że pisał własne sztuki i kochał tworzyć, postanowił zacząć grać na poważnie. Nie zrażał się tym, że nie ma aktorskiego wykształcenia, a "a całe społeczeństwo mówiło mu (jako ubogiemu, czarnemu synowi imigrantów – red.) czego nie może robić". Brak edukacji dał mu wolność.

– Daję mi to poczucie "ok, zobaczymy co będzie". To jest właśnie sztuka. Kiedy ktoś nakłada na sztukę ograniczenia, myślę, że jest totalnym dziwakiem. Tutaj nie ma żadnych piep****ych zasad – stwierdził szczerze w wywiadzie.
Kaluuya oficjalnie zadebiutował w 2006 roku w kontrowersyjnym dramacie BBC "Shoot the Messenger", ale popularność zdobył dzięki kultowemu już serialowi dla nastolatków "Skins". Kaluuya nie tylko pojawił się w jego dwóch pierwszych sezonach w 2007 i 2008 roku, ale mógł rozwijać również swój talent jako scenarzysta. Współtworzył scenariusz do wszystkich odcinków wspomnianych sezonów, a w napisach do epizodów "Jal" i "Thomas" (seria trzecia) widnieje jako główny scenarzysta.

Szybko zadomowił się w telewizji. Gościnnie pojawił się w takich popularnych brytyjskich programach, jak "Doktor Who", "Milczący świadek" czy "Lewis", a w 2008 rok zdobył jedną z głównych ról w komedii "FM". Kaluuya zwrócił na siebie uwagę – pod koniec 2009 roku magazyn "Screen International Magazine" przyznał mu tytuł "Gwiazdy Jutra". Wtedy się rozkręcił: grał w kolejnych serialach oraz na teatralnej scenie, a za rolę w sztuce "Sucker Punch" zdobył branżowe nagrody.

Po telewizji i teatrze przyszedł czas na film. Najpierw występował w krótkometrażówkach (z których "Baby" Daniela Mulloya miało premierę na Festiwalu Filmowym Sundance"), jednak później pojawił się na dużym ekranie. I to nie wcale nie w "byle jakich" tytułach, bo w "Johnny English Reaktywacji", "Kick-Assie 2" oraz głośnym thrillerze "Sicario" Denisa Villeneuve'a, który zdobył trzy nominacje do Oscara. Przełomem w jego karierze okazała się jednak telewizja. W 2011 roku zagrał wraz z Jessicą Brown Findlay w jednym z odcinków pierwszego sezonu "Czarne lustro" zatytułowanym "Fifteen Million Merits". Kiedy cztery lata później prawa do dystopijnej antologii kupił Netfflix, show zobaczyli Amerykanie. To właśnie w "Czarnym lustrze" Kaluuyę – który zagrał zakochanego chłopaka w koszmarnej rzeczywistości – zauważył Jordan Peele, reżyser "Uciekaj!".

Daniel Kaluuya z Oscarem?

Po roli w "Uciekaj!" wszystko potoczyło się szybko, chociaż Kaluuya musiał liczyć się z nowymi przeciwnościami, a szczególnie z "kulturowym bagażem, który nie ma nic wspólnego z tobą jako jednostką". Nie każdy był bowiem zadowolony z faktu, że karierę w Hollywood robi kolejny Brytyjczyk (w tym roku do Oscarów nominowanych jest zresztą wraz z Kaluuyą aż ośmioro brytyjskich aktorów).

Kaluuya wyznał, że w USA z miejsca kwalifikowali go jako "elegancika z Anglii" albo patrzyli na niego przez pryzmat jego brytyjskości. Zresztą nawet sam Samuel L. Jackson skrytykował fakt, że to Brytyjczyk dostał rolę w "Uciekaj!" i "odebrał" ją Afroamerykaninowi. – Pomyślcie co brat z Ameryki zrobiłby z tą rolą – mówił publicznie, a skrępowany Kaluuya musiał tłumaczyć mu, że w Wielkiej Brytanii również istnieje rasizm. – To jest po prostu dziwne, bo to nie jest prawdziwe. Zobacz jednak co z Anglii pokazywane jest w Ameryce: "Downton Abbey", "The Crown" i "Notting Hill" – prawdziwe Notting Hill zupełnie nie wygląda jak w filmie "Notting Hill". Nie pokazują rzeczy, jak "Top Boy" albo Biga Shaqa czy Stormzy'ego, którzy udowadniają, że Londyn jest tak naprawdę podobny do Nowego Jorku – irytował się w "Guardianie".

Po występach w "Uciekaj!" (i pierwszej nominacji do Oscara), hicie Marvela "Czarna pantera", kryminale "Wdowy" oraz romantycznym filmie drogi "Queen & Slim" Kaluuya znowu został obsadzony w roli Afroamerykanina – tym razem postaci historycznej. Jednak teraz nie słychać głosów krytyki, a Samuel L. Jackson milczy. Dlaczego? Nie dość, że Kaluuya wyrobił już sobie markę, to trudno powiedzieć coś krytycznego o jego genialnej roli Freda Hamptona w "Judas and the Black Messiah" – powalił absolutnie wszystkich na kolana.
Czytaj także: Filmy nominowane do Oscara bez wychodzenia z domu? Większość z nich obejrzysz z kanapy
Oscar dla Kaluyyi za najlepszą drugoplanową rolę męską wydaje się być w opinii bukmacherów już przesądzony. Kaluuya ma już jednak poza oscarowe plany – i to znowu w zupełnie nowej dla niego dziedzinie. Aktor, który założył firmę producencką 59%, wyprodukuje film oparty na telewizyjnym programie dla dzieci "Barney i przyjaciele".

A co o jego sukcesie myśli jego mama? Naturalnie jest do kariery artystycznej syna nastawiona sceptycznie, chociaż z miłością. Kaluuya, który ze śmiechem wyznał, że jego amerykański akcent w "Uciekaj!" nazwała "prawie udanym", powiedział: – Za każdym razem, gdy do mnie dzwoni, pyta mnie: "Znalazłeś już pracę?". Kiedy nie mam roli, nie mogę jej powiedzieć: "Musisz poczekać, odmowy mają jakiś sens". Więc mówię jej, że piszę scenariusz. A ona odpowiada: "Po prostu skończ".